To była eksplozja formy. Początek sezonu nie zapowiadał takiego obrotu wydarzeń. Adam Małysz nie wystąpił w inauguracyjnym konkursie w Kuopio, ponieważ został zdyskwalifikowany w kwalifikacjach. Przed Turniejem Czterech Skoczni nie plasował się nawet w pierwszej dziesiątce.
W Oberstdorfie zajął czwarte miejsce. Kilka dni później w Garmisch-Partenkirchen był trzeci, ale w drugiej serii oddał fantastyczny skok (129,5 metra). Tym samym ustanowił rekord skoczni, który nie został pobity aż do jej zburzenia w 2007 roku. To pokazało, że skoczek z Wisły będzie liczył się w walce o końcowy triumf.
Mimo że Niemcy bardzo mu przeszkadzali. W kwalifikacjach wycofywali Martina Schmitta po to, aby ten skakał z Polakiem w parze. Niemieccy kibice mieli nadzieję, że zatrzyma Adama Małysza w konkursie. Oprócz tego, podopieczny Apoloniusza Tajnera miał też swoje problemy - nawet z wyposażeniem.
- Zapomniałem wkładek do butów w Oberstdorfie i zrobiłem je z papieru toaletowego oraz rzepów do nart - mówił na łamach portalu tvpsport.pl, czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.
Polski skoczek znokautował rywali w Innsbrucku i Bischofshofen. Na Bergisel, wyprzedził drugiego Janne Ahonena o 44,9 punktów. Kilka dni później, Fin w zawodach na skoczni im. Paula Ausserleitnera tracił do Adama Małysza 31,9 punktów.
To był przełom. Sezon 2000/2001 został zdominowany przez zawodnika z Wisły. Triumfator Turnieju Czterech Skoczni zdobył też mistrzostwo świata w Lahti, a także Kryształową Kulę.
Zobacz też:
Skoki Narciarskie. 69. Turniej Czterech Skoczni. Gdzie oglądać kwalifikacje i konkursy?
69. Turniej Czterech Skoczni. Znamy wyniki testów polskich skoczków na koronawirusa
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Prezes PZN potwierdza: będzie dodatkowy weekend Pucharu Świata w Polsce! Kto zorganizuje dodatkowe konkursy?