80 zawodniczek stanęło na starcie treningów Ljubnie, a 76 znalazło się na liście startowej kwalifikacji do niedzielnego konkursu indywidualnego (awans wywalczyły dwie Polki). To doskonała frekwencja, jakiej dawno nie było w Pucharze Świata mężczyzn, choć to skoki panów nadal wydają się być zdecydowanie popularniejsze. Dość powiedzieć, że jeszcze nie tak dawno, w Titisee-Neustadt, w ogóle nie potrzeba było kwalifikacji, bo do startu zgłosiło się w sumie 50 zawodników.
Tak się składa, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni w sobotę rywalizować będą w zmaganiach drużynowych. Panowie w Lahti, panie w Ljubnie. I tu też różnica jest znacząca pod względem frekwencji. W Ljubnie wystartuje bowiem aż 13 żeńskich ekip: Rumunia, USA, Czechy, Kanada, Finlandia, Polska, Francja, Rosja, Norwegia, Niemcy, Japonia, Słowenia i Austria.
W Lahti natomiast na liście będzie dziewięć męskich drużyn: USA, Finlandia, Szwajcaria, Japonia, Rosja, Austria, Niemcy, Polska i Norwegia. Tylko jedna zakończy swój udział w zawodach już po pierwszej serii.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Na taką drużynę czekaliśmy od lat? "Zawsze patrzyłem z zazdrością na Norwegów"
Panowie o takiej frekwencji w drużynówce mogą tylko pomarzyć. Po raz ostatni 13 lub więcej ekip w zawodach drużynowych oglądaliśmy w sezonie 2013/14, w Klingenthal.
Kobiety rozpoczną konkurs drużynowy w sobotę o godzinie 14:00. Mężczyźni z kolei nieco ponad dwie godziny później - o 16:15.
Czytaj także:
- Norweski rząd robi wyjątek dla skoczków. Ważne informacje w kontekście Raw Air