Wyboista droga Piotra Żyły. Od skoków z dachu stodoły do mistrzostwa świata

Jego wywiady biją rekordy popularności w internecie, jego "firmowy" śmiech zna każdy. Kilka razy musiał w trakcie swojej kariery wychodzić z dołka. Piotr Żyła świetnie czuje się na skoczni jak i w biznesie. Znakomicie działa jego sklep internetowy.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Piotr Żyła PAP/EPA / LUKAS BARTH-TUTTAS / Na zdjęciu: Piotr Żyła
2017 rok, Lahti. Piotr Żyła zdobywa brązowy medal mistrzostw świata. Jest w szoku. Siedzi na dole skoczni i nic do niego nie dociera. Nie potrafi powiedzieć kilku słów do kamery. Zachowuje się, jakby odcięło mu prąd. Sukces go przytłoczył. Był nie do poznania.

2021 rok, Oberstdorf. Żyła osiąga jeszcze większy sukces. Skacze jak natchniony. Przebija wszystkich odległością, do stylu też nikt nie może się przyczepić. Wygrywa. Zostaje indywidualnym mistrzem świata. Tym razem rozsadza go energia: śmieje się, dowcipkuje, krzyczy ze szczęścia.

Dwa sukcesy, a kompletnie inny obraz tego samego człowieka. I to jest właśnie najlepsza wizytówka Piotra Żyły. Nie ma drugiego tak nieprzewidywalnego skoczka w stawce. Nigdy nie wiadomo, jaki wyniki osiągnie i jak się po nim zachowa. Właśnie tę nieprzewidywalność pokochały miliony kibiców.

ZOBACZ WIDEO: Oberstdorf 2021. Zwykła maseczka na MŚ nie wystarczy. "To jest wymóg konieczny"

Dziennikarz nie wiedział co powiedzieć

Wszystko zaczęło się w 2013 roku. W Wiśle zajął 6. miejsce, a po konkursie zrobił prawdziwe show przed kamerami TVP. "Ruszyłem sobie z belki, garbik, fajeczka i poleciało" - wypalił. Dziennikarza zamurowało, a wypowiedź Żyły lotem błyskawicy rozniosła się po internecie.

Z miejsca stał się największym dowcipnisiem w polskiej kadrze. Z jego cytatów można byłoby napisać książkę. "Jak wyszedłem z progu, to myślałem, że w bulę wydzwonię", "W Japonii najbardziej lubię... cieplutki kibel", "Może wyglądam na osła, ale nie na konia", "Za ten awans to chyba mu flaszkę postawię" - mówił po kolejnych konkursach.

Swoją otwartością, szczerością - czasem nawet do bólu - rozkochał w sobie miliony. A wszystko zaczęło się, gdy miał osiem lat. Wtedy mały Piotrek poszedł na pierwszy trening. Od razu wykazał niesamowity zapał. - Trenerze, pozwól mi oddać chociaż jeszcze jeden skok! - mówił do Jana Szturca. Jego pierwszy szkoleniowiec wspominał też, że Żyła przypominał żywe srebro, wszędzie go było pełno.

Było trzydziestu, a został sam

Na pierwszy trening przyszło 30 chłopaków. Został tylko jeden - Piotr Żyła. Na zajęcia zapisała go mama. Od dziecka był odważny. Jak Wisłę zasypało śniegiem, to wchodził na dach stodoły i z niego skakał. - Później ciężko było go w tym śniegu odnaleźć - mówił ojciec skoczka przed kamerami TVP.

W rywalizacji międzynarodowej zadebiutował w 2004 roku. Przez wiele lat nie był jednak w stanie przebić się do najlepszych. Nie chciał jednak rzucić nart w kąt. Gdy mu nie szło, wracał do Szturca i trenował z pierwszym trenerem. Efekty w końcu przyszły. Przebił się do kadry Łukasza Kruczka i zaczął rozpychać w Pucharze Świata. W 2013 roku w Oslo wygrał konkurs, ex aequo z wielką gwiazdą - Gregorem Schlierenzauerem.

Później znów wpadł w dołek. Tym razem wyciągnął go z kryzysu Stefan Horngacher. Najpierw Austriak musiał jednak uderzyć pięścią w stół. Żyła dziwnie układał się na najeździe. - Albo to poprawisz, albo wylatujesz z kadry - wypalił Austriak. Żyła czuł respekt przed Horngacherem. Zmienił sylwetkę na najeździe i efekty przyszły.

W Lahti zdobył indywidualnie brąz i złoto z drużyną na mistrzostwach świata. Kilka razy stanął na podium konkursów Pucharu Świata. Największy sukces osiągnął już za kadencji Michala Doleżala. W Niemczech zaczął niemrawo, zapowiadał jednak ogień w konkursie. Jak mówił, tak zrobił. Nie dał nikomu szans i dzięki niemu w poniedziałek, podczas ceremonii medalowej, usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego.

Popularność przełożył na biznes

W trudnych chwilach Żyła może liczyć na wsparcie Macieja Kota. Przyjaźnią się, chociaż są zupełnym przeciwieństwem. Pierwszy to wulkan i energia. Drugi jest oazą spokoju. - Takich jak nas dwóch, to nie ma trzech - powiedział dla TVP Kot.

Świat Żyły kręci się nie tylko wokół skoków narciarskich. Relaksuje się przy grze na gitarze. Z kolegami z kadry gra w pokemony. Swoją popularność przełożył również na biznes. Furorę w internecie robią jego wełniane czapki. Z pomocą byłej już żony założył sklep internetowy HEHO. Najpierw były w nim do kupienia tylko czapki, teraz są także skarpetki i chusty.

Sklep cieszy się coraz większą popularnością. Sam Piotr Żyła angażuje się w jego reklamę. Często w swoich mediach społecznościowych pokazuje się w czapkach, skarpetkach i chustach swojego sklepu. Niejednokrotnie, przed kamerami po konkursach skoków, również występował w czapkach HEHO.

Z kolei o jego związku z byłą już żoną Justyną Żyłą było i jest głośno. Para rozstała się w bardzo burzliwych okolicznościach. Oboje trafili na pierwsze strony portali plotkarskich i kolorowych gazet. Mają dwójkę dzieci. Obecnie Piotr Żyła najprawdopodobniej ma nową partnerkę, choć sami nigdy tego nie potwierdzili. Miałaby nią być Marcelina Ziętek, aktorka, gwiazda serialu TVN "19+".

Czytaj także:
Włodzimierz Szaranowicz pod wrażeniem Piotra Żyły. "Szaleństwo zostało nagrodzone"
Zasłużony tytuł mistrza świata dla Piotra Żyły. Ta statystyka nie zostawia żadnych wątpliwości

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×