- Sprawdzałem na podium, czy jest złoty (medal - przyp. red.). Mogę jeszcze raz go ugryźć, Tak, twardy jest. No piękny! Złoty i to nawet bez polerowania - żartował w swoim stylu Piotr Żyła po ceremonii rozdania medali w konkursie na skoczni normalnej w Oberstdorfie.
W dalszej części rozmowy z dziennikarzem TVP Sport Sebastianem Parfjanowiczem mistrz świata był już tylko bardzo poważny. Padły przy tym piękne i wzruszające słowa.
- Tak sobie nuciłem ("Mazurka Dąbrowskiego" - przyp. red.) i mi przemykała ta praca, to co przez te wszystkie lata się działo w mojej karierze. Dobre momenty i gorsze momenty. Fajne uczucie. (...) Dziś na podium łezka się uroniła ze szczęścia - przyznał Żyła.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
Reprezentant Polski podkreślił, że marzenia są ważne, ale nadchodzi moment w karierze sportowca, że już się tak tym nie żyje. Wtedy liczy się ciężka praca. - W pewnych momentach człowiek nie żyje marzeniami, a samą pracą. To staje się bardziej istotne - dodał.
"Wiewiór" opowiedział też historię z dzieciństwa, kiedy trenował na skoczni zbudowanej w ogrodzie swojego domu.
- Najpierw oglądałem Puchar Świata w telewizji, a potem odtwarzałem sobie te skoki na moich nartach biegówkach. Siadałem na belce i odgrywałem próby Funakiego, a potem Małysza. Na końcu jechałem ja i... wygrywałem - podsumował najlepszy zawodnik konkursu indywidualnego na skoczni normalnej w Oberstdorfie.
Zobacz:
Sprawdzał czy złoto jest prawdziwe! Zobacz Piotra Żyłę na najwyższym podium MŚ [GALERIA]
Piotr Żyła skomentował nocną zabawę po wywalczeniu tytułu mistrza świata. "Chyba przesadziłem"