Otwierający sezon konkurs w Niżnym Tagile przeszedł do historii. Dawid Kubacki był jednym z zaledwie dwóch (obok Kamila Stocha) zawodników reprezentacji Polski, którzy zdołali przebić się do finałowej serii.
Finalnie po skokach na odległość 125 i 115 metrów sklasyfikowany został na 13. miejscu. Jak ocenia ten drugi skok?
- Wydawało mi się, że było ok. Może nie był aż tak dobry, jak ten z pierwszej serii - przyznał w rozmowie ze stacją Eurosport. Trochę zdziwiły go punkty za wiatr. - Nie powiedziałbym, żeby warunki, w których leciałem, odzwierciedlały to, ile punktów później dostałem. Ale cóż, czasami tak się zdarza - dodał.
Z przymrużeniem oka zwrócił też uwagę na miejsce, w jakim miał wylądować. - Właściwie to nie wiem. Kreskę bym przeniósł. Tyle, ile miałem skoczyć, to żem skoczył. Tam coś chyba nie zadziałało z tą kreską... To było podrukowane. Potem musieli z nią kombinować - śmiał się.
Generalnie Kubacki był jednak zadowolony - bardziej ze skoków, niż z pozycji. Przyznał, że ona nie do końca pokazuje to, jak było. - To miejsce nie odzwierciedla do końca tego, jakie skoki oddawałem, ale jutro jest kolejny dzień, znowu walczymy i to na tym trzeba się teraz skupić - wyjaśnił.
Zwrócił też uwagę przede wszystkim na jedną rzecz. - Bardzo pozytywne jest to, że w trakcie konkursu udało mi się oddać najlepsze skoki jakie tu zaliczyłem. Kiedy przychodzą zawody, to potrafię zrobić swoje, to duży pozytyw - przyznał.
- W seriach treningowych bywało różnie, ale czasami wystarczy ten jeden taki impuls, który pozwoli żeby to zaskoczyło, żeby to było tak jak trzeba - dodał. - Uważam, że te dzisiejsze skoki były już dużo bliżej tego, co trzeba pokazywać. Przy fajnych warunkach to będzie leciało i będą wyniki.
Zobacz także:
Zamieszanie w Niżnym Tagile! "Nasz skoczek miał negatywny wynik"
Ich już nie zobaczymy na skoczniach. To wielkie nazwiska
ZOBACZ WIDEO: Faworyci zdominują inaugurację sezonu w skokach narciarskich? Tajner wymienił nazwiska