Apel ojca Kamila Stocha. "Ocknijmy się"

Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Bronisław Stoch
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Bronisław Stoch

- Wszyscy powinni mieć trochę więcej dystansu, atmosfera zrobiła się zbyt poważna. Widzę, że niektórzy próbują coś narzucać trenerowi Doleżalowi. Niepotrzebnie, kadra sobie poradzi - mówi WP SportoweFakty Bronisław Stoch, ojciec Kamila.

Nie tak polscy skoczkowie wyobrażali sobie początek sezonu olimpijskiego. W konkursach w Niżnym Tagile, Kuusamo i Wiśle spisywali się mocno poniżej oczekiwań. Sami zawodnicy nie kryją rozczarowania, podobnie jak trener Michal Doleżal i dyrektor Adam Małysz.

O falstarcie biało-czerwonych rozmawiamy z Bronisławem Stochem. Ojciec naszego najlepszego skoczka apeluje, by dać reprezentantom Polski prawo do słabszych występów i przede wszystkim czas na wyjście z kryzysu. 
Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Dlaczego na starcie sezonu polscy skoczkowie spisują się poniżej oczekiwań?

Bronisław Stoch: Skoro eksperci nie wiedzą, co odpowiedzieć na pytanie o kryzys skoczków, to co ja biedny powiem? Nie ma sensu gdybać i na siłę szukać diagnozy, słabsze dni przydarzają się w każdym zawodzie. Sztab musi ustalić, czy to zwyczajny gorszy okres czy np. zmęczenie materiału spowodowane zbyt dużymi obciążeniami treningowymi. Powtórzę to, co mówiłem już wielokrotnie: każdy ma prawo do kryzysu. Czasem bez kroku wstecz nie zrobisz kroku do przodu. Musisz się zatrzymać, żeby obrać nowy kierunek.

ZOBACZ WIDEO: Na kim wzoruje się polski talent? Zaskakująca odpowiedź 18-latka

Kamil Stoch mówi o czystej złości i skołowaniu, pozostali skoczkowie oraz członkowie sztabu wypowiadają się w podobnym tonie. Atmosfera chyba nieco zgęstniała.

Za dużo tego narzekania. Wiadomo, że skoro nie zadawalają nas wyniki, jest niedosyt, chyba tylko niezrównoważony człowiek byłby teraz w euforii. Natomiast za nami dopiero kilka konkursów, moim zdaniem atmosfera zrobiła się nazbyt poważna. Wszyscy powinni mieć trochę więcej dystansu. Pamiętam, jak Kamil był po operacjach i w 2015 roku miał fatalny sezon. Chłopcy zajęli w klasyfikacji drużyn ósme miejsce i też pojawiały się krytyczne głosy, a potem wszystko wróciło do normy. Jeśli nie damy im prawa do błędu, pozbawimy ich motywacji, by wyjść z tego kryzysu. Zachowajmy spokój, jedynym wyjściem z całej sytuacji jest zdroworozsądkowe podejście.

Rozmawiał pan z Kamilem w ostatnich dniach?

Był u nas przed konkursami w Wiśle. Mówił, że wszystko w porządku, a w kadrze panuje odpowiednia atmosfera. Nie sądzę, że jest jakiś wielki problem, który wpływa na całą drużynę. A przynajmniej nie widzę takiego czynnika. Skoczkowie są dobrze przygotowani do sezonu i odpowiednio nastrojeni. Według mnie odnalezienie właściwego rytmu i czucia jest kwestią czasu.

A więc w ogóle nie martwi pana słabsza forma Polaków?

Przyzwyczailiśmy się, że biało-czerwoni w każdym konkursie walczą o czołowe lokaty. Może ich sukcesy nam trochę spowszedniały? Warto, byśmy się teraz ocknęli i zobaczyli, jak wymagający to sport. W ostatnim konkursie różnice między pierwszym a trzydziestym skoczkiem były bardzo małe. To pokazuje, że skala trudności cały czas idzie w górę.

Czeka pan już powoli na igrzyska olimpijskie?


Nie, wręcz przeciwnie, zbyt wcześnie musiałbym się denerwować. Wiem, że Pekin się zbliża, ale zalecam mediom i w ogóle całemu środowisku, by zachowało spokój. Czasem gdy za bardzo wałkujemy temat, problem staje się jeszcze większy niż jest w istocie. Oczywiście jakieś obawy są, ale mówimy o doświadczonych skoczkach. Poza tym widzę, że trenerzy nie panikują i zachowują przytomność. To może przynieść pozytywny efekt, więc nie bójmy się kryzysu. Mam propozycję, by bardziej zająć się zapleczem kadry, bo tam jest przyszłość naszych skoków. Młodzież wymaga największej uwagi, starsza grupa na pewno sobie poradzi.

Zaniedbujemy zaplecze?

Nie będę się na ten temat wypowiadał, bo nie czuję się ekspertem. Zwracam tylko uwagę na fakt, że powinniśmy też myśleć o dalszej przyszłości, a nie skupiać się wyłącznie na obecnych problemach drużyny Doleżala. Swoją drogą, widzę, że niektórzy próbują coś narzucać trenerowi. Niepotrzebnie, bo szkoleniowiec i jego sztab sobie poradzą. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. I na tym zakończmy.

Czytaj także: 
Lider PŚ zdobył dwa razy więcej punktów niż Polacy 
Zawody PŚ w skokach były zagrożone, jest decyzja 

Komentarze (17)
avatar
Ires
7.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Zbyt duże obciążenia treningowe ".... Bądźmy panie poważny. Cóż takiego ciężkiego jest w treningu gdzie zawody polegają na paru sekundach wysiłku? Co mają powadzieć ultrasi w bieganiu, kolarst Czytaj całość
avatar
NIE WYSOKI
7.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Łoj sie porobiyło Samuraje z katanami NA Górali z ciupagami i wto lepsy 
avatar
Katon el Gordo
7.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Nabierzemy trochę dystansu jak przestaniecie nas bombardować skokami w radio, prasie i TV. Bez względu na rodzaj mediów wiadomości sportowe na każdym kanale informacyjnym zaczynają się od tego Czytaj całość
avatar
tomas86
7.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Jak dla mnie to z odejsciem Horngachera zaczela sie rownia pochyla watpie ze Horngacher swoje tajniki szkoleniowe przekazal Dolezalowi. Spojrzcie teraz na Niemcy pod wodza Horngachera w pucharz Czytaj całość
avatar
zbych22
7.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jeżeli ktoś się musi ocknąć to Tajner i Małysz.