W ostatni dzień weekendu w niemieckim Klingenthal Norwedzy zdominowali zawody. Miejsca w czołówce ustąpili jedynie Ryoyu Kobayashiemu, który tego dnia wygrał konkurs. Wszystkie poniższe lokaty, aż do szóstej, należały tylko do nich.
Najwyższą pozycją z norweskiej kadry zajął Daniel Andre Tande. Niżej w klasyfikacji wylądowali kolejno: Marius Lindvik, Robert Johansson, Halvor Egner Granerud i Johann Andre Forfang. Dopiero siódmy Słoweniec Cene Prevc zakończył tę zadziwiającą serię.
Dla najlepszego tego dnia Norwega konkurs ten miał niezwykłe znaczenie. W marcu pod koniec sezonu 2020/2021 zaliczył koszmarnie wyglądający upadek w Planicy. Skoczek był reanimowany, a następnie w szpitalu wprowadzony go w stan śpiączki farmakologicznej. Lekarze oceniali jego stan na bardzo ciężki. Nikt nie zadawał sobie nawet pytania czy powróci na skocznie, ale czy wyjdzie cało z tej sytuacji. Wywalczone przez niego drugie miejsce w Niemczech było jego pierwszym sukcesem od tego makabrycznego wypadku.
Świetny wynik na niemieckim obiekcie poprawił lekko sytuację norweskich skoczków w klasyfikacji generalnej. Minimalnie, ponieważ nadal znajdują się poza pierwszą piątką. Najwyżej z nich, bo na szóstym miejscu, usytuował się Granerud, tracąc zaledwie dwa "oczka" do piątego Markusa Eisenbichlera. Zaraz za zdobywcą Kryształowej Kuli uplasował się Lindvik.
Wyjątkowy sukces
Tak licznie zajęte miejsca przez Norwegów można śmiało nazwać wyjątkowym wynikiem. W poprzednim sezonie nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, ale z dominacją na podium już tak. 6 grudnia 2020 roku w Niżnym Tagile skoczkowie z tego kraju zgarnęli wszystkie medale.
ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"
Konkurs wygrał wtedy Granerud, na drugiej pozycji wylądował Johansson, z kolei pierwszą trójkę zamknął Lindvik. Jednak ówczesny sukces nie miał swojej kontynuacji w następny weekend. 19 i 20 grudnia 2020 roku zaledwie pierwszy z wymienionych stanął po zakończeniu zawodów na podwyższeniu, zwyciężając w obu konkursach. Jego rodacy wylądowali wtedy daleko poza pierwszą piątką.
Sukces skoczków z północnej części Półwyspu Skandynawskiego nie wypłynął także na ostateczne rozstrzygnięcia w klasyfikacji generalnej. Cykl wygrał Granerud, jednak jego drugim najwyżej sklasyfikowanym rodakiem był dopiero piąty Johansson.
Słaby początek
Nie taki start sezonu z pewnością wymarzył sobie norweski sztab, co pokazuje pozycja ich podopiecznych w klasyfikacji generalnej. W pierwszym konkursie miniony zwycięzca cyklu wylądował na trzecim miejscu, jednak drugi z Norwegów, Johansson, zajął dziewiątą lokatę.
Kadra ciągle boryka się z nieustannym wahaniem formy. Potwierdza to także rozstrzygnięcie konkursu drużynowego w Wiśle. Skoczkowie z tego kraju zakończyli rywalizację na szóstym miejscu. Stąd też ostatni wynik z zawodów w Klingenthal można nazwać przełamaniem.
Dla tych zawodników wspomniany sukces może stać się bodźcem do poprawienia swojej pozycji w generalnym zestawieniu, w odwrotności do poprzedniego sezonu. Najbliższa do tego okazja już 18 i 19 grudnia. PŚ zawita wtedy do szwajcarskiego Engelbergu.
Plan rywalizacji w Engelbergu:
piątek (17.12.2021)
14:45 - oficjalny trening (2 serie)
17:00 - kwalifikacje
sobota (18.12.2021)
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursowa
niedziela (19.12.2021)
14:30 - kwalifikacje
16:00 - pierwsza seria konkursowa
Wnuczka chwali Apoloniusza Tajnera. Mówi, co zawsze robi
"Absurdalna sytuacja". Będzie zwrot ws. niemieckich testów na koronawirusa przed Turniejem Czterech Skoczni?