Na początku XXI wieku w wielkim stylu Turniej Czterech Skoczni wygrał Adam Małysz, a później przez wiele lat Biało-Czerwoni startowali w tych zawodach bez powodzenia. Do czasu.
Wszystko zmieniło się od momentu, gdy kadrę objął Stefan Horngacher, a potem Michal Doleżal. Polscy skoczkowie, a zwłaszcza Kamil Stoch, nagle zaczęli czuć się w niemiecko-austriackim turnieju jak ryby w wodzie. Z pięciu ostatnich edycji aż cztery razy Turniej Czterech Skoczni wygrał polski skoczek. Trzykrotnie Kamil Stoch oraz raz Dawid Kubacki.
W przypadku trzykrotnego mistrza olimpijskiego klucz do końcowego triumfu w tych zmaganiach leży w wyniku na inaugurację w Oberstdorfie. Przez lata - za kadencji Łukasza Kruczka - Schattenbergschanze była zmorą dla Stocha. Nie potrafił odnaleźć się na progu. Przyjeżdżał do Niemiec w wysokiej formie, był jednym z faworytów turnieju, ale słaby wynik w Oberstdorfie już na starcie przekreślał jego szanse na Złotego Orła.
Stocha lekko przekręcało po wyjściu z progu, zbyt szybko wytracał prędkość w powietrzu i nie był w stanie odlecieć. Tak było chociażby w sezonie 2013/2014. Do Oberstdorfu Stoch przyjechał jako lider Pucharu Świata. Przed TCS cztery razy z rzędu był na podium - dwukrotnie pierwszy i dwukrotnie drugi. Na Schattenbergschanze kompletnie się jednak pogubił. Był dopiero 13. i o zwycięstwie w całym turnieju mógł już zapomnieć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"
Pechowy Oberstdorf odczarował Stefan Horngacher. Już w pierwszym roku pracy Austriaka z polską kadrą, Stoch świetnie poradził sobie na inaugurację turnieju. Zajął 2. miejsce i tak się rozpędził, że kilka dni później świętował pierwszego w karierze Złotego Orła. W następnym sezonie było jeszcze lepiej. Stoch wygrał w Oberstdorfie, potem też w Ga-Pa, Innsbrucku oraz Bischofshofen i obronił tytuł. Powtórzył też wyczyn Hannawalda i wygrał wszystkie cztery konkursy turnieju w jednej edycji.
W dwóch kolejnych sezonach wygrywali Ryoyu Kobayashi i Dawid Kubacki, ale potem w wielkim stylu powrócił Kamil Stoch. Triumfował w turnieju po raz trzeci i znów świetnie rozpoczął zmagania, zajmując 2. pozycję w Oberstdorfie. W skokach wszystko lubi się jednak szybko zmieniać. Minął rok i na Schattenbergschanze znów pojawiły się dawno nie widziane u Stocha na tym obiekcie kłopoty.
We wtorek trzykrotny mistrz olimpijski męczył się. W żadnej z trzech serii nie był w czołówce. W skoku kwalifikacyjnym, zaraz po wyjściu z progu, znów można było dostrzec delikatne wykręcenie sylwetki, co mogło mieć wpływ na długość skoku. Czy to powrót poważnych problemów Stocha na tej skoczni?
Na szczęście wydaje się, że nie. W rozmowie dla skijumping.pl, Kamil Stoch zapewnił, że wraz z trenerem mają pomysł, by w środę wdrożyć poprawkę w technice oraz w sprzęcie. Zawodnik oraz Michal Doleżal uściślili dla skijumping.pl, że chodzi o skokowe buty.
Oby poprawki szybko zadziałały, bo czasu nie ma wiele. Stoch będzie miał jeden skok, środową serię próbną, żeby sprawdzić, czy wszystko funkcjonuje jak należy. Potem rozpocznie się już konkurs i trzeba będzie od razu oddać dwa dobre i dalekie skoki, by zostać w grze o Złotego Orła.
Miejmy nadzieję, że wtorek był dla Kamila Stocha tylko wypadkiem przy pracy i w środę w Oberstdorfie zobaczymy trzykrotnego triumfatora tych zawodów w swojej najlepszej wersji. Początek inauguracyjnego konkursu 70. TCS o 16:30. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Czytaj także:
Dawid Góra: Testy za nami. Polacy oblali próbę generalną
Uwaga zwrócona na Stocha, ale to ten Polak może wszystkich zaskoczyć