Nie było ani jednego skoku, który wyraźnie pogrążyłby naszą drużynę. Piotr Żyła i Paweł Wąsek skakali względnie równo. Jak na to, co ostatnio prezentował Andrzej Stękała, w niedzielę pokazał się ze znakomitej strony. Tylko dyspozycja Dawida Kubackiego była nierówna, ale jego pierwszy skok można określić wręcz świetnym. Takim, który w konkursie indywidualnym dałby nadzieję na walkę o ścisłą czołówkę.
No i wreszcie na twarzach Polaków można było zobaczyć radość. U Żyły już w tym sezonie się to zdarzało, ale u Kubackiego nie. Tym razem po skoku zdecydował się nawet skierować kamerę realizatora na bałwanka, którego wybudowano na samym dole skoczni. Jeśli myśli o takich sprawach zaraz po starcie, to znaczy, że czuje swobodę, której do tej pory mu brakowało.
Być może drugi skok Kubackiego, niestety nieudany, był efektem usilnej próby powtórzenia rezultatu z pierwszej odsłony konkursu. Jeśli tak, znów zadziałały nerwy. Ale wystarczy parę świetnych skoków w ciągu kilku konkursów, aby "czucie" wróciło. Trudno powiedzieć, czy na igrzyska olimpijskie zdąży z wysoką formą, jednak na tych fundamentach można już zbudować cień nadziei.
ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala
Tak naprawdę nie wiadomo, co u Kamila Stocha. Mamy tylko słowa Jana Winkiela, sekretarza w Polskim Związku Narciarskim, który twierdzi, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale należy zachować spokój. Bardzo wyważona opinia. Trudno stwierdzić, czy jest taka po to, aby od nowa nie tworzyć niepotrzebnej presji, czy raczej świadczy o tym, że postęp jest nieznaczny. Z drugiej strony Stoch prawdopodobnie wróci już na konkursy w Zakopanem. A to może świadczyć o pewności siebie.
Trochę cierpliwości i wszystko będzie jasne. U Polaków coś drgnęło. Na razie niewiele, ale wystarczająco, aby spać nieco spokojniej. Do igrzysk pozostał niecały miesiąc. To niewiele czasu.
Ale w skokach, jak to w skokach, czasem wszystko potrafi zadziać się w ciągu ułamka sekundy.
Wysokie lokaty Polaków. Zobacz indywidualne wyniki konkursu >>