W czwartkowy poranek, po rozkazie Władimira Putina, Rosja zaatakowała Ukrainę. Na tereny naszych wschodnich sąsiadów wkroczyły rosyjskie wojska. Wojna trwa już cztery dni, giną żołnierze jak i cywile.
W związku z tragicznymi wydarzeniami na Ukrainie, na niedzielny konkurs PŚ w skokach w Lahti Kamil Stoch przygotował specjalny napis na nartach. "Stop wojnie. Lepiej walczcie w sporcie" - napisał w języku angielskim trzykrotny mistrz olimpijski, a jego wpis odbija się głośnym echem na całym świecie (więcej TUTAJ).
- Zgadzam się z przesłaniem Kamila, to jest oczywiste, ta wojna jest do niczego niepotrzebna i trzeba ją potępiać. Jestem bardziej praktykiem, mam takie osobiste przekonanie, że samymi hasłami Ukrainie nie pomożemy. Tu potrzebne są czyny. Zastanowiłbym się nad tym, jak mógłbym pomóc, żeby to rzeczywiście była pomoc - to już z kolei słowa Dawida Kubackiego przed kamerami Eurosportu po niedzielnym konkursie, w którym zajął 7. miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"
- Wiadomo, że wsparcie słowne też jest im potrzebne, ale ja jestem praktykiem. Jak pomóc, to tak żeby pomóc. To jest moje zdanie. Oczywiście ten, kto wyraża sprzeciw wobec wojny, czy to w mediach społecznościowych, czy na nartach, to jest jak najbardziej okej. Zgadzam się z tymi przesłaniami, w takim samym duchu myślę. Tę wojnę trzeba jak najszybciej zakończyć, tam po prostu giną ludzie. Trudno mi się cieszyć z zawodów, kiedy sobie człowiek o tym pomyśli, kiedy to ogląda cały dzień, kiedy jest w hotelu - dodał brązowy medalista igrzysk olimpijskich.
Na antenie Eurosportu do swojego wpisu na nartach odniósł się także Kamil Stoch.
- Trochę mnie to też kosztowało stresu i nerwów. Odkąd przyjechaliśmy tutaj, myślę o tym co się dzieje, nie potrafię od tego uciec. Przestałem używać internetu w telefonie, bo co wchodziłem, to widziałem wydarzenia na Ukrainie. Bardzo to mną wstrząsnęło. Dziś chciałem powiedzieć, że jako sportowcy nie możemy udawać, że się nic nie dzieje. Sama rywalizacja tutaj nie dawała mi satysfakcji, ponieważ z tyłu głowy miałem to, co się dzieje. Nie powinniśmy się od tego odwracać, lecz głośno o tym mówić. Propagować wzajemne dobre relacje, szacunek, wspieranie się - podkreślił jeden z najlepszych skoczków w historii, 11. w niedzielnym konkursie w Lahti.
Czytaj także: cały świat widział gest Kamila Stocha. "Wzór do naśladowania"