Wspólny triumf skoczków od pięciu lat. Czy Granerud zawalczy o Puchar Świata?

Getty Images /  Matthias Schrader - Pool / Na zdjeciu: Halvor Egner Granerud
Getty Images / Matthias Schrader - Pool / Na zdjeciu: Halvor Egner Granerud

W niedzielnym konkursie ze zwycięstwa cieszyli się Ryoyu Kobayashi i Halvor Egner Granerud. Jest to szósty taki przypadek w XXI w. Dla Norwega była to dopiero druga wygrana w tym sezonie. Czy zdoła on odrobić straty do Japończyka?

Niedzielny konkurs indywidualny stał na bardzo wysokim i równym poziomie. Do ostatniego skoku nie było wiadome, kto okaże się najlepszy. Ryoyu Kobayashi zaatakował w drugiej próbie. Halvor Egner Granerud musiał się bronić. Obydwoje oddali dalekie skoki, dzięki czemu cieszyli się ex-aqueo ze zwycięstwa.

"W końcu z powrotem na szczycie, sześć drugich miejsc od ostatniego razu" – pisał na swoim Instagramie Norweg, który w obecnym sezonie zwyciężał wcześniej tylko raz, podczas drugich zawodów w Niżnym Tagile.

W przeszłości triumfy "dzielili" też Polacy

Rywalizacja w Lahti była szóstą w XXI w., w której na najwyższym stopniu podium stanęło dwóch zawodników. Po raz pierwszy do takiej sytuacji doszło w 2005 roku, kiedy to w Zakopanem po zwycięstwo sięgnęli Adam Małysz oraz Roar Ljoekelsoey. Organizatorzy nie byli przygotowani na taki scenariusz. Orzeł z Wisły postanowił oddać rywalowi trofeum za pierwsze zwycięstwo. Wziął to za drugą lokatę.

ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"

- Wygrać zawody przy tak wspaniałej publiczności to coś naprawdę wyjątkowego, o czym marzy każdy zawodnik. Jestem szczęśliwy, że podzieliłem pierwsze miejsce z tak świetnym zawodnikiem jak Adam, tak kochanym przez tę publiczność. Nasz trener Mika Kojonkoski machał łapą z napisem "I love Zakopane", ja chyba zacznę skakać w czymś takim – mówił uradowany Norweg po konkursie dla TVP Sport.

Na kolejny "podwójny" triumf trzeba było czekać do 2011 roku. Wtedy to na skoczni mamuciej w Vikersund triumfowali Gregor Schlierenzauer oraz Johan Remen Evensen. Co ciekawe, Austriak podzielił się zwycięstwem również w 2013 roku z Piotrem Żyłą w Oslo. Dla Polaka była to pierwsza wygrana w karierze.

- W życiu się tego nie spodziewałem, nawet przez myśl nie przeszło mi, że mógłbym wygrać. Nie było dużo nerwów tam na górze przed finałowym skokiem. Nie myślałem raczej o tym, że mogę być na podium czy wygrać te zawody, przez myśl mi to nie przechodziło – komentował mistrz świata z Oberstdorfu dla portalu skijumping.pl.

Ciekawy był również konkurs przeprowadzony w Ruce w 2014 roku. Tam na najwyższym stopniu podium zameldowała się dwójka weteranów – Simon Ammann 
oraz Noriaki Kasai. Zarówno dla Szwajcara, jak i Japończyka była to ostatnia wygrana w Pucharze Świata. Radość skoczków była ogromna.

- Gdy już wylądował i zobaczyłem przy jego nazwisku jedynkę, myślałem, że przegrałem. Dopiero gdy chciałem sprawdzić notę Noriakiego, zobaczyłem, że wygraliśmy razem. Trudno jest wygrać konkurs. Jeszcze trudniej wygrać z kimś ex aequo, dlatego wydarzyło się coś wspaniałego. Zdjęcie z podium powieszę w salonie w swoim domu – podkreślił czterokrotny mistrz olimpijski w rozmowie z TVP Sport.

Ostatni przypadek, gdy dwóch skoczków wygrało zawody Pucharu Świata, miał miejsce w 2015 roku w Sapporo. Wtedy to obok Słoweńca Petera Prevca, na najwyższym stopniu podium stanął Maciej Kot. Była to pierwsza z dwóch wygranych Polaka w jego karierze. Panowie musieli zadecydować, który z nich zabierze nagrodę.

Maciej Kot
Maciej Kot

- Ja mam ten puchar. Peter powiedział, że to moje pierwsze zwycięstwo i mi go oddaje. Ale mam nadzieję, że organizatorzy, zgodnie z obietnicą, "wykombinują" dla Petera na jutro drugi albo prześlą mu taki później i też nie będzie poszkodowany. Zresztą on tych pucharów za pierwsze miejsce ma trochę więcej niż ja – przyznał zadowolony Polak po konkursie dla Eurosportu.

Marzenie Norwega o Kryształowej Kuli

Dla Halvora Egnera Graneruda obecny sezon jest słodko-gorzki. Zdarzały mu się bardzo dobre występy, w których kończył rywalizację na podium, ale też takie, gdzie nie awansował do konkursu. Igrzyska w Pekinie również nie przebiegły po jego myśli. Wrócił do domu z pustymi rękoma. Od początku sezonu podkreślał jednak, że to zwycięstwo w Pucharze Świata będzie dla niego priorytetem.

- Dla mnie najważniejsza jest obrona wygranej w Pucharze Śawiata. Kryształową Kulę stawiam wyżej od złota olimpijskiego. Później w mojej hierarchii jest Turniej Czterech Skoczni i mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Myślę, że Raw Air mogę postawić na tym samym poziomie. Puchar Świata i igrzyska w pewien sposób wzajemnie na siebie oddziałują. Bycie najlepszym w całym sezonie to cel numer jeden – informował przed rozpoczęciem rywalizacji dla TVP Sport.

W klasyfikacji generalnej zajmuje obecnie trzecią pozycję. Po konkursach w Lahti zbliżył się do lidera. Jego strata jest jednak spora. Do Ryoyu Kobayashiego, który w niedzielę po raz siódmy w sezonie okazał się najlepszy, traci 232 punkty.

Przed skoczkami jeszcze siedem konkursów indywidualnych, w których będą mogli zdobyć punkty do końcowej klasyfikacji. Skoczek w kraju fiordów szansę na odebranie koszulki lidera ma, jednak będzie mu o to bardzo trudno. Musiałby prezentować wysoką formę i meldować się na podium. Kobayashi jednak nie odpuści. Zapominać nie należy również o Karlu Geigerze, który w Lahti stracił pozycję lidera, jednak jego strata do Japończyka wynosi zaledwie 43 punkty.

Przed skoczkami turniej Raw Air. Rok temu został odwołany z powodu pandemii koronawirusa. Granerud będzie znajdował się w komfortowej pozycji, ponieważ konkursy rozgrywane są w Norwegii. Można przypuszczać, że zrobi wszystko, by jeszcze bardziej zmniejszyć stratę do wyprzedzających go zawodników. Czy mu się uda?

Czytaj także:
[urlz=/skoki-narciarskie/987897/rosjanie-wyrzuceni-przez-fis-wpis-sportsmenki-daje-do-myslenia]Rosjanie wyrzuceni przez FIS? Wpis sportsmenki daje do myślenia

[/urlz]Bojkot zawodów? Kamil Stoch odpowiada

Komentarze (0)