Wiadomo, co Czesi mówią o polskiej pomocy Ukrainie

Getty Images / Na zdjęciu: manifestacja w Pradze
Getty Images / Na zdjęciu: manifestacja w Pradze

Były skoczek przyznaje, że skoki narciarskie w Czechach dogorywają. Nawet kibiców przestają obchodzić. Czesi koncentrują się na tym, co się dzieje na świecie. Nie mogą uwierzyć w wojnę w Ukrainie i chwalą Polaków za to, jak pomagają uchodźcom.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Jesteś zaskoczony minionym sezonem?[/b]

Jan Mazoch, były reprezentant Czech w skokach narciarskich: Przed startem rywalizacji wierzyłem, że w trakcie sezonu świat wyjdzie z impasu. Wierzyłem, że nasze życie wróci do normy. Tymczasem wychodzimy z jednego kryzysu i natychmiast świat wije się w innym.

Jeśli jednak chodzi o zmagania sportowe, nic mnie nie zaskoczyło. Może poza tym, że spodziewałem się lepszych wyników po czeskich i polskich skoczkach.

Kto jest bohaterem tego sezonu, takim MVP wśród skoczków?

Najbardziej podobał mi się Manuel Fettner. Ale nie można zapomnieć o Mariusie Lindviku z Norwegii. Gdybym miał przyznawać nagrodę drużynową, dałbym ją Słoweńcom.

ZOBACZ WIDEO: Trener reprezentacji skoczków szczerze o odejściu z kadry. "Byłem emocjonalnie zmęczony"


Choć trochę się spodziewałeś tak słabej zimy w wykonaniu Polaków?

W skokach łatwo błędnie przewidzieć poszczególne wyniki. To jest sport, w którym jeden sezon możesz wygrać bez reszty, a w drugim mieć problemy z punktowaniem. Polscy skoczkowie od siedmiu lat osiągali rewelacyjne rezultaty, byli najlepsi na świecie. To, że miniony sezon im nie wyszedł, jest czymś absolutnie normalnym. Nie zawsze wszystko będzie wychodzić tak dobrze, jak się tego spodziewamy.

Jestem przekonany, że cała polska ekipa wie, na czym powinna się teraz skupić i co trzeba naprawić. Paradoksalnie może im pomóc fakt, że świat ich wyprzedził. To daje olbrzymią motywację do poprawy i wzmaga chęć zwyciężania.

Do Czech dotarły informacje o nieporozumieniach w polskiej kadrze i związku?

Ja nic nie zarejestrowałem. A w czeskich mediach o skokach prawie w ogóle się nie mówi. Zapewne dlatego, że nasi reprezentanci skaczą tragicznie. Czasami mam wrażenie, że narta wypuszczona z belki startowej spadłaby na zeskok mniej więcej w tym miejscu, w którym na ogół lądują Czesi.

Michal Doleżal jest znany w Czechach?

Tak, ludzie wiedzą, kim jest i zdają sobie sprawę z jego istnienia. Jednak w Czechach skoki dogorywają, więc również Doleżala nie ma wiele w mediach. Ten sport naszych kibiców przestaje interesować.

Przejdźmy więc do spraw nieco bardziej ogólnych. Czy rosyjska inwazja na Ukrainę wpływa na psychikę zawodników?

Tak, to, co się dzieje w Ukrainie, uderzyło w każdego z nas. Również w skoczków. Jednak tak naprawdę jeszcze nie wiemy, jaki ta wojna przyniesie skutek dla całego świata.

Co sądzisz o zachowaniu działaczy FIS-u, którzy potrzebowali sporo czasu na to, aby wykluczyć Rosjan i Białorusinów z rywalizacji?

Szczerze mówiąc, nie wiem, jak to oceniać. To bardzo trudna sytuacja. Z pewnością nie można winić sportowców za to, co dzieje się na świecie. Z drugiej strony konieczna jest presja wywierana na Rosję i Putina. Naprawdę nie wiem, po co na świecie istnieją tacy kretyni.

Przecież jeszcze niedawno COVID-19 pokazał nam, jak trudno funkcjonować w świecie, w którym kontakty międzyludzkie są mocno ograniczone. Naprawdę nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi.

Jak w Czechach mówi się o postawie Polski wobec Ukrainy i rosyjskiej inwazji?

Nasze media mówią o postawie Polaków, którzy pokazują wszystkim, jak można pomagać innym. Przyjęliście ponad dwa miliony uchodźców. Daliście im niezbędną pomoc.

W obecnej sytuacji międzynarodowej wszystko się rozpada - zarówno sport, jak i kultura. To wszystko wpływa na cały świat i zapewne nadal będzie. Najlepsze i najpiękniejsze by było, aby rozmowy pokojowe szybko zakończyły się sukcesem. Ale dziś to chyba pozostaje tylko w sferze marzeń...

Jak czeskie społeczeństwo reaguje na wojnę w Ukrainie?

Myślę, że wszędzie sytuacja jest podobna. Człowiek wyobraża sobie, że jest Ukraińcem i szybko zauważa, że dałby bardzo wiele za to, aby ktoś mu pomógł. I to w jakikolwiek sposób. Jednak ludzie zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że obecna sytuacja dotknie nas wszystkich. Konkretnych konsekwencji nie znamy. Tak samo nie wiemy tego, ile to nas wszystkich będzie jeszcze kosztować. Wszystko wskazuje na to, że musimy przygotować się na trudne czasy.

Sport zszedł na dalszy plan?

Trudno powiedzieć. Osobiście cieszę się, że istnieje. Śledząc zawody sportowe, choć na chwilę można oderwać się od ponurej rzeczywistości.

Tego trenera zna każdy kibic. "Podał kwoty z kosmosu" >>
Młodszy od Stocha i Żyły, znany z "podwójnego skoku". Kim jest nowy trener Polaków? >>