Skandal sędziowski w Engelbergu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niedzielne zawody na Gross-Titlis-Schanze odbyły się przy silnym wietrze w plecy. Jury konkursu na coraz mocniejsze podmuchy nie zareagowało w porę. Kilku zawodników spoza czołówki, przy niskiej belce, było niemal skazanych na porażkę.

1
/ 5

Największa kontrowersja: podwyższenie belki startowej w pierwszej serii niedzielnych zawodów

Po raz pierwszy w tym sezonie oba konkursy podczas jednego weekendu zostały przeprowadzone bardzo sprawnie. W sobotę i niedzielę skoczkowie rywalizowali przy podmuchach w plecy. Większe problemy zawodnicy mieli w drugich zawodach w Engelbergu. W środkowej części pierwszej serii uśrednione pomiary wiatru wskazywały podmuchy o sile nawet 1.5 m/s. Skaczący w tych warunkach zawodnicy, w tym Stefan Hula i Kamil Stoch, oddali próby poniżej punktu konstrukcyjnego. Całej sytuacji biernie przyglądało się jury zawodów, które zareagowało dopiero po przeciętnym skoku Noriakiego Kasai. Wówczas przed próbą Romana Koudelki podniesiono belkę z numeru 14 do 16. Paradoks całej sytuacji polegał na tym, że po wydłużenie najazdu, warunki poprawiły się i najlepsi skoczkowie odlecieli reszcie stawki. Dlaczego zatem nie zdecydowano się podnieść rozbiegu wcześniej, gdy wiatr był zdecydowanie mocniejszy? To pozostanie tajemnicą sędziów.

2
/ 5

Największy pechowiec: Richard Freitag

Na Gross-Titlis-Schanze w Engelbergu w drużynie niemieckiej lepiej od Severina Freunda prezentował się Freitag. W sobotę skoczek zza naszej zachodniej granicy zajął miejsce tuż za podium. Dzień później Niemiec znalazłby się w najlepszej trójce... gdyby nie upadek w finale. Mimo bardzo niskich not od sędziów Freitag zajął 7. pozycję. Skoczkowi po feralnej próbie na szczęście nic się nie stało i o własnych siłach opuścił zeskok.

3
/ 5

Największe zaskoczenie: trzecie miejsce Noriakiego Kasai

Japończyk w tym zestawieniu miał poważnego rywala w osobie Domena Prevca. W sobotę 16-letni Słoweniec, wraz z Kasaim i swoim bratem Peterem, stanął na podium. Dla młodego skoczka to największy sukces w krótkiej seniorskiej karierze. Na podium pierwszych zawodów w Engelbergu stanęły dwa pokolenia zawodników. Gdy Kasai odniósł swój pierwszy pucharowy sukces (3. miejsce w Lahti), Domena Prevca nie było jeszcze na świecie. Przypominając sobie formę Japończyka z tegorocznej rywalizacji w Lillehammer, w sobotę można było przecierać oczy ze zdumienia. Kasai znów skakał tak jak w dwóch ubiegłych sezonach, kiedy to łącznie aż dwanaście razy stanął na podium PŚ. Po drugim kapitalnym skoku srebrny medalista IO w Soczi przesunął się z 12 na 3. pozycję i po raz 57. w karierze stanął na pucharowym "pudle".

4
/ 5

[b]

Największy zwycięzca: [/b]Peter Prevc

Słoweniec przyjechał do Engelbergu jako lider Pucharu Świata z nieznaczną przewagą nad Severinem Freundem. Po dwóch konkursach na Gross-Titlis-Schanze podopieczny Gorana Janusa ma już 165 punktów przewagi nad reprezentantem Niemiec. Prevc od kilku lat gości w światowej czołówce. Gdy w poprzednim sezonie po ostatnim skoku w Planicy przegrał Kryształową Kulę z Freundem, zaczęło się mówić o Słoweńcu, że jest zawodnikiem drugiego miejsca. Coraz więcej wskazuje jednak na to, iż dopiero teraz Prevc dojrzał do wygrywania. Główny zainteresowany nieźle wszedł w sezon, ale od trzech konkursów skacze na nieosiągalnym dla rywali poziomie. W Szwajcarii dwukrotnie wygrał z dużą przewagą, a w niedzielę dodatkowo pobił rekord skoczni, uzyskując 142 metry.

5
/ 5

Największy problem: forma Biało-Czerwonych

Po drugim konkursie w Niżnym Tagile na łamach naszego portalu, czy w wypowiedziach samych skoczków i trenerów, wreszcie można było doszukać się optymizmu. W drugich zawodach na rosyjskim obiekcie pięciu Polaków solidnie zapunktowało, a Kamil Stoch zajął 6. miejsce. Tydzień później nastroje wokół kadry znów dalekie są od zadowolenia. W Engelbergu Polacy byli tłem dla najmocniejszych przeciwników, a sam Stoch ze skoku na skok prezentował się coraz słabiej. Biało-Czerwoni znów musieli tłumaczyć się dlaczego tracą po kilkanaście metrów do najlepszych. Co gorsza ich wyrazy twarzy po skokach, czy w czasie udzielania wywiadów wskazują, że sami zawodnicy tak naprawdę nie wiedzą co dzieje się z ich formą. Czy Łukasz Kruczek wraz ze swoimi asystentami znajdzie sposób na pokonanie kolejnego kryzysu Polaków?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (12)
avatar
Mossad
22.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Skandal sedziowski???? he he czlowieku ochlon zanim cos napiszesz...  
avatar
Mariusz Grzybowski
21.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
tak się nie robi, przez nich stoch skoczył słabo i nie miał szans na miejsce w 10 albo 5 albo nawet w 3 :C xd  
Alex23
21.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie pierwszy raz widać, że jury robi co chce, w pierwszej serii aż się prosiło podnieść belkę wcześniej - przy krótkich skokach nawet duża rekompensata nie pomoże. Nie mówię tu o naszych zawod Czytaj całość
andi111
21.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
oj biedne nieloty jaka to wielka krzywda ich spotkala !!!!!!!  
avatar
J. Szymkowiak
21.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To nie pierwszy raz. Ciekawe jest to ze skoczkowie ktorzy skacza jeden po drugim potrafia zdaniem sedziow miec takie rozne warunki ze Niemiec (Fround czy jak on tam ma) ma doliczone 10m wzglede Czytaj całość