Marcin Nitschke: Na świecie wiedzą, że Polacy fantastycznie grają w snookera

WP SportoweFakty / Marcin Nitschke / Kacper Filipiak (z lewej) i Marcin Nitschke
WP SportoweFakty / Marcin Nitschke / Kacper Filipiak (z lewej) i Marcin Nitschke

- Gdy Adam Stefanów miał dość i chciał kończyć karierę, zadzwonił do niego były mistrz świata Stuart Bingham i kazał grać dalej. Na świecie wiedzą, że Polacy są w snookera świetni - mówi nam Marcin Nitschke, wielokrotny medalista ME w snookerze.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak pan, weteran polskiej sceny snookera, wspomina jej początki?
[/b]
Marcin Nitschke, wielokrotny medalista mistrzostw Europy w snookerze, menadżer Adama Stefanowa i Kacpra Filipiaka - jedynych polskich zawodników w prestiżowym cyklu World Snooker Tour: Były trudne. W latach 90., gdy w Polsce zaczynało się grać w snookera, było mało klubów, mało stołów do gry, na dodatek wielu stołom daleko było do tych, na których grali zawodowcy. Zaangażowanie i determinacja ludzi sprawiły jednak, że powoli sytuacja się poprawiała. Po paru latach Polski Związek Snookera zaczął organizować szkolenia, ściągać doświadczonych trenerów. Dziś mamy już kluby, i to nie tylko w Warszawie, ale też w Lublinie czy we Wrocławiu, gdzie jest po 30 stołów, profesjonalne sprzęty. Jest nawet jedna polska firma, która produkuje stoły, z których korzystają najlepsi na świecie.

Jak opisałby pan laikowi sytuację snookera w Polsce?

Snooker jest drugą dyscypliną, która jest najchętniej oglądana w stacji Eurosport. Informację dostałem ostatnio od komentatora snookerowych rozgrywek w tejże stacji - Michała Eberta. Jak się okazuje, wielu moich znajomych związanych z innymi sportami, na przykład pływak Radek Kawęcki, wioślarz Tomek Kucharski czy tenisiści Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot, bardzo lubią snookera. W ostatnich latach mamy duży wzrost popularności tego sportu w kraju, na co wpływa rozwój klubów snookerowych i coraz lepsza gra polskich zawodników.

Coraz lepsza gra czyli?


Mój wychowanek Adam Stefanów w ubiegłym roku zdobył na Malcie wicemistrzostwo świata amatorów i awansował do World Snooker Tour, cyklu zawodów, w którym występują najlepsi gracze na świecie. Z kolei w tym roku Kacper Filipiak został mistrzem Europy seniorów i on też będzie grał w main tourze. Był w nim już dziewięć lat temu, ale wtedy nie był jeszcze na to gotowy, miał przecież zaledwie 15 lat.

ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"

Karierą Stefanowa kieruje pan od lat, od niedawna reprezentuje pan również interesy Filipiaka.

Pomyślałem sobie, że to fajny moment, żeby wziąć pod swoje skrzydła nie tylko Adama, ale i Kacpra. Długo już siedzę w tym sporcie, przywiozłem dla Polski trzy medale mistrzostw Europy, znam snookera od podszewki i nie chciałbym, żeby naszym zdolnym graczom stała się jakaś krzywda. Oni znają mnie od kilkunastu lat i sami również stwierdzili, że to ja najlepiej pokieruję ich karierami.

Mówił pan wcześniej o dynamicznym rozwoju polskiej sceny, ale jednocześnie twierdzi pan, że ten sport jest w Polsce bardzo niedoceniany.


Tak uważam. Żeby to się zmieniło potrzebny nam nasz własny Adam Małysz. Myślę, że Kacper Filipiak i Adam Stefanów mogą zostać kimś takim i jeszcze pan wspomni moje słowa. Adam w tym roku ograł w jednym z turniejów byłego mistrza świata Shauna Murphy'ego, już wtedy zrobił się wokół niego duży szum, pisały o tym media w wielu krajach na świecie. Polski snooker jest gotowy na duży sukces, moim zdaniem on może przyjść już w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy.

Przez sukces rozumiem miejsce w najlepszej ósemce, czwórce turnieju rankingowego, bo przez to o chłopakach będzie głośno, a oni nabiorą jeszcze większej wiary w swoje umiejętności, przekonają się, że się da. Pamiętam jak 10 lat temu Kyren Wilson trenował w Sheffield w podartych butach. Ludzie się z niego śmiali, a teraz proszę, jak wystrzelił. Irlandczyka Marka Allana pokonałem w 2011 roku na mistrzostwach świata. Potem on zaczął pracować z Terrym Griffithsem, mentalnie się odblokował, wygrał jeden turniej i teraz częściej spotykamy go w czołówce ważnych turniejów. To pokazuje, że połączenie mocnej psychiki, szczęścia i świetnej formy jest tym, czego potrzeba naszym chłopakom, żeby przebić się w jednym turnieju. A potem będzie już z górki.

Marcin Nitschke i Adam Stefanów (w środku) w towarzystwie gwiazdy światowego snookera Jimmy'ego White'a. Z lewej aktor Leszek Lichota
Marcin Nitschke i Adam Stefanów (w środku) w towarzystwie gwiazdy światowego snookera Jimmy'ego White'a. Z lewej aktor Leszek Lichota

Kiedyś już na to liczyliśmy - w 2011 roku Kacper Filipiak został młodzieżowym mistrzem Europy i miał wziąć szturmem profesjonalnego snookera. W końcu nawet Ronnie O'Sullivan pisał o nim, że w przyszłości zostanie mistrzem świata. Skończyło się na rozczarowaniu.

Wtedy Kacper zderzył się ze ścianą. Był 15-letnim dzieciakiem, który wszedł do main touru. Wyobraźmy sobie, że ktoś w tym wieku zaczyna występować w Formule 1 albo UFC. Nie ma możliwości, żeby był na to mentalnie przygotowany. Teraz jest o dziewięć lat starszy i moim zdaniem gotowy na wyzwanie, które są przed nim postawione. Podobnie zresztą jak Stefanów, który ma 25 lat i zaczyna wchodzić w najlepszy wiek dla snookerzysty. Obaj mogą w Main Tourze dużo wygrać i, co też trzeba zaznaczyć, dużo zarobić.

O jakich pieniądzach mówimy?

Łączna pula nagród siedemnastu turniejów to prawie 200 milionów złotych. Adam pojechał na China Open, wygrał jeden mecz i zarobił około 30 tysięcy złotych. W snookerze są naprawdę potężne pieniądze. I nie oszukujmy się, to też jest motywacja dla polskich zawodników. Widzą, że Adamowi i Kacprowi się udało i dzięki temu wierzą w to, że oni też mogą trafić do elity.

Czytaj także:
Przegrał sześć finałów MŚ i miliony funtów, wykradł ciało brata z kostnicy. Szalone życie Jimmy'ego White'a

Filipiak wciąż może się okazać "cudownym dzieckiem" polskiego snookera, którym okrzyknięto go prawie dekadę temu?

Nigdy nie zdecydowałbym się na współpracę z nim, gdybym nie widział, jak ciężko pracuje i jak poważnie traktuje snookera. To niezwykle pracowity człowiek i mimo młodego wieku już dojrzały gracz. Jestem gotów zadeklarować, że namiesza w kolejnym main tourze, że będzie wygrywał. Zakładam, że w pierwszej połowie sezonu będzie się jeszcze "docierał", ale w drugiej podejmie walkę i może być o nim głośno. Na potwierdzenie moich słów może być jego wygrana w kwalifikacjach do Riga Masters. Kacper jest dziś gotowy na grę w światowej elicie bardziej niż kiedykolwiek.

Wcześniej miał ponoć problemy finansowe. Żeby nauczyć się grać w snookera na światowym poziomie trzeba trenować w Wielkiej Brytanii, a wiadomo, że życie tam jest drogie.

Jeśli chce się tam mieszkać i jednocześnie trenować w akademii, trzeba być przygotowanym na koszty rzędu 80-120 tysięcy złotych. Bez wsparcia sponsora jest ciężko, a sponsorzy inwestują przede wszystkim w tych, którzy mają już renomę - w Agnieszkę Radwańską, Roberta Lewandowskiego, Roberta Kubicę. Moim dobrym znajomym jest Radek Kawęcki, utytułowany pływak, olimpijczyk i medalista mistrzostw świata. I on utwierdził mnie w przekonaniu, że jest problem, bo firmy z miejsca oczekują od wspieranych sportowców mocnego feedbacku reklamowego, a żeby go dostać ci sportowcy muszą wygrywać i być pokazywani w telewizji. Wracając do Kacpra i jego wyjazdu do Anglii kilka lat temu - wtedy wyjechał z ojcem, który bardzo go wspierał, jednak nie miał żadnego sponsora, który mógłby pomóc mu finansowo. I dlatego nie wyszło. Teraz pracujemy nad budżetem i pojawili się pierwsi sponsorzy, więc myślę, że lada chwila Kacper nie będzie musiał myśleć o tym, skąd wziąć pieniądze. Może skupić się na treningach. A czysta głowa jest bardzo ważna, jeśli ktoś chce się rozwijać.

Komentarze (1)
avatar
Tony Adam
16.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fascynujący sport. Na to, aby być najlepszym, składa się tak wiele cech ludzkich, że to niemal kosmos. Ileż to bil wydawało się banalnych dla takich grajków jak Hendry, O'Sullivan, Selby, Higgi Czytaj całość