[tag=6325]
Michał Probierz[/tag] i Kamil Grosicki współpracowali już ze sobą w przeszłości. Tak było w sezonie 2008/2009, w którym obaj panowie spotkali się w Jagiellonii Białystok.
Losy drużyny układały się w ten sposób, że ekipa lepiej spisywała się w meczach domowych. Zdecydowanie gorzej Jagielloni szło na wyjazdach.
Z tego też powodu ówczesny trener klubu z Białegostoku Michał Probierz zwrócił się z prośbą do rodziców Kamila Grosickiego o to, by ci wybrali się na wyjazdowy mecz do Wodzisławia Śląskiego. Dlaczego?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
Chodziło bowiem o to, że gdy najbliżsi Grosickiego pojawiali się na trybunach, Jagiellona odnosiła zwycięstwa. Byli oni swego rodzaju talizmanem, który przynosił szczęście zespołowi. Zgodnie z prośbą Probierza, rodzice piłkarza pojechali na mecz do Wodzisławia Śląskiego.
Wtedy jednak wydarzyło się coś, czego z pewnością się nie spodziewali. W rozmowie z meczyki.pl opowiedział o tym sam Kamil Grosicki.
- Rodzice wsiedli w auto, przyjechali, a trener… posadził mnie na ławce - zdradził obecny 35-latek. Tym samym najbliżsi Grosickiego pokonali drogę ze Szczecina (tam mieszkali) do Wodzisławia Śląskiego (prawie 600 km w jedną stronę) po to, by nie obejrzeć swojego syna w akcji.
Pomocnik sytuację tę z pewnością wspomina z uśmiechem na twarzy. Jego myśli obecnie skupią się jednak na czymś innym. Już w piątek 17 listopada reprezentacja Polski zmierzy się z Czechami w eliminacjach do Euro 2024. Z kolei cztery dni później Biało-Czerwoni towarzysko zagrają z Łotwą.
Zobacz także:
Włamali się do siedziby reprezentacji
Odebrał telefon od Probierza