Przedstawiciele Norweskiej Konfederacji Sportu (NIF) po trzydniowym posiedzeniu w Oslo zapowiedzieli, że do końca lutego wydadzą werdykt w sprawie wpadki dopingowej Therese Johaug.
28-latka jest tymczasowo zawieszona, nie może więc brać udziału w zorganizowanych treningach reprezentacji ani startować w oficjalnych zawodach. To jednak nie oznacza, że w tym czasie próżnuje.
Dziennik "Verdens Gang" poinformował, że najlepsza biegaczka narciarska zeszłego sezonu testuje trasy olimpijskie w Pjongczang. Według jej menedżera to coś w rodzaju "wycieczki motywacyjnej".
- Johaug poleciała do Korei Południowej w niedzielę z trenerem Palem Gunnarem Mikkelsplassem. Powrót planuje w środę. Wyjazd został zaplanowany całkiem niedawno - powiedział menedżer Jorn Ernst.
W najbliższy weekend (3-5.02.) w Pjongczang odbędzie się próba przedolimpijska z udziałem Justyny Kowalczyk, która po raz ostatni w Pucharze Świata startowała w grudniu zeszłego roku. Johaug startować w nich nie może, podobnie jak na mistrzostwach świata w Lahti (22.02.-5.03.).
Wypad do Pjongczang oznacza, że Johaug mocno wierzy w udział w przyszłorocznych igrzyskach. Aby jej plany nie legły w gruzach, nie może zostać zdyskwalifikowana na więcej niż czternaście miesięcy. Podczas składania zeznań przed Norweską Konfederacją Sportu apelowała o dwunastomiesięczne zawieszenie (pozwoliłoby to jej optymalnie przygotować się go startu w IO).
Przypomnijmy, że Norweżka we wrześniu zeszłego roku została złapana na stosowaniu clostebolu. Steryd anaboliczny miał znaleźć się w jej organizmie po zastosowaniu kremu na poparzenia ust na obozie treningowym w Livigno. Specyfik o nazwie Trofodermin podał jej były już lekarz norweskiej kadry Fredrik Bendiksen.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kosmiczny gol przewrotką! Polski piłkarz wprawił publikę w ekstazę
Ma trenera, menedżera, pieniądze, plany...