Pandemia koronawirusa zatrzymała świat sportu na długie tygodnie. W wielu zakątkach świata przekładano bądź odwoływano zaplanowane imprezy.
- Lockdown nastąpił bardzo szybko, w momencie, gdy zaplanowanych było wiele wydarzeń. Teraz wszystko zaczyna wracać do normy, choć w ograniczonym zakresie - powiedział nam Eddie Phillips, fotograf z Tennessee.
Sportowiec i fotograf
Przygoda Phillipsa z fotografią rozpoczęła się kilkadziesiąt lat temu w przypadkowy sposób. Gdy był nastolatkiem otrzymał aparat. - To był prezent urodzinowy od mamy. Lubiłem fotografować wszystko i wszystkich - wspominał po latach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokaz siły Lindsey Vonn. "Maszyna!"
- Później zacząłem podchodzić to tego bardziej na poważnie. Fotografowałem krajobrazy, a to zmieniło się w robienie zdjęć w dyscyplinach, które uprawiałem, takich jak skoki spadochronowe czy motocross - dodał.
Jak przyznał nadal jest aktywny w spadochroniarstwie. Ponadto uwielbia fotografować flattrack, a więc rodzaj wyścigów na owalnym torze, a także żużel.
Forma terapii
Przez nieco ponad cztery dekady Eddie Phillips pracował w branży dentystycznej. Ze względu na problemy zdrowotne musiał jednak porzucić zawód i na dobre zajął się fotografią.
- Obecnie robię zdjęcia głównie podczas zawodów sportów motorowych, skokach spadochronowych i lotniczych. To moja terapia od problemów zdrowotnych - przyznał.
Eddie Phillips zdradził także, jaką zasadą kieruje się przy wykonywaniu zdjęć. - Cały sekret polega na byciu we właściwym miejscu, we właściwym czasie. Trzeba też wiedzieć, jak to zrobić - powiedział.
Niska zachorowalność
Tuż przed wprowadzeniem lockdownu Eddie Phillips fotografował turniej żużlowy Celebration of Speed Indoor Mayhem, który 28 lutego przeprowadzony został w Shelbyville, w stanie Tennessee.
W zawodach wzięło udział czterech Polaków - trzecie miejsce w Dywizji III zajął Cezary Kozanecki, a wykonane przez Phillipsa zdjęcia pojawiły się na łamach portalu WP SportoweFakty (więcej TUTAJ).
- Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, że odwiedzili nas przyjaciele z Polski. Mam nadzieję, że będą mogli przylecieć do nas ponownie - skomentował fotograf.
Kilka tygodni później w Stanach Zjednoczonych świat stanął w miejscu. - Zachorowalność w mojej okolicy jest dość niska, wobec czego szpitale nie mają żadnych problemów. Oczywiście znacznie gorzej jest na obszarach o dużej gęstości zaludnienia - opowiedział pochodzący z Nashville Phillips.
Zróżnicowane nastroje
Wprowadzone w USA obostrzenia były zróżnicowane w zależności chociażby od liczby zachorowań. W Tennessee część z nich wciąż obowiązuje. Jak powiedział nam Eddie Phillips większość restauracji ogranicza liczbę miejsc siedzących bądź wydaje jedzenie wyłącznie na wynos.
Problemów nie ma z kolei już branża hotelarska. Znalezienie noclegu podczas podróży nie jest trudne. Wciąż także, w określonych sytuacjach, wymagane jest noszenie maseczek ochronnych. Amerykanie pokazują różne podejście do koronawirusa.
- Widziałem wiele osób i nastroje są zróżnicowane. Od bardzo zmartwionych pandemią do tych, którzy zupełnie nie przejmują się koronawirusem - zakończył nasz rozmówca.
Do tej pory w Stanach Zjednoczonych odnotowano 2,9 mln przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło aż 132 tys. osób. Najgorsza sytuacja panowała w Nowym Jorku oraz Kalifornii. W Tennessee na COVID-19 zachorowało 49 tys. osób.
Czytaj także:
- Rozgrywki w Iranie przełożone przez drugą falę epidemii. "Organizowane są nawet tajne wesela!"
- Koronawirus. Mistrzowie olimpijscy rezygnują z organizacji zgrupowania na rok przed igrzyskami