Starcie Tomasza Gromadzkiego z Alanem Kwiecińskim to kolejny z przykładów stawiania przez Fame MMA na sportowe zestawienia. Co prawda, obaj bardzo dobrze czują się w czy to w mediach, czy to na wydarzeniach promocyjnych. Jednakże przede wszystkim wywodzą się z ze sportu. "Zadyma" to zawodowy pięściarz i były mistrz GROMDY. Natomiast "Alanik" ma bogatą przeszłość w K-1.
Pierwsza runda rozpoczęła się od pięściarskich ataków Gromadzkiego. Kwieciński jednak nie wchodził w tego typu walkę i obalił rywala. "Alanik" w parterze próbował poddać rywala, ale "Zadyma" wybronił się. Kilkanaście sekund później mieliśmy powtórkę z rozrywki - boks Gromadzkiego i zapasy Kwiecińskiego.
Druga runda to nieco większa dominacja Kwiecińskiego. "Alanik" zdecydowanie przeważał w zapasach, ale do tego również mocno kopał rywala w stójce. "Zadyma" ostatecznie mimo problemów w parterze przetrwał. Ostatnia runda miała identyczny przebieg, czyli każdy przeważał w innej płaszczyźnie.
ZOBACZ WIDEO: Wielkie wyróżnienie dla "Jurasa". "To dla mnie duża sprawa"
To oznaczało jedno. O wszystkim zadecydowali sędziowie. Ci mieli zagwozdkę, ponieważ niejednogłośną decyzją wygrał Tomasz "Zadyma" Gromadzki. Ta decyzja bardzo mocno rozczarowała gwiazdę "Warsaw Shore".
W minionych walkach Fame MMA 18 byliśmy świadkami sporych emocji. Największe z nich dostarczyli zawodnicy ze "stajni" Ebe Ebe, którzy wygrali swoje pojedynki. Mowa o Dariuszu Kaźmierczuku oraz Michale Pasternaku.
Zobacz także: Potężny cios Polaka. Rywal na deskach (wideo)
Zobacz także: Skandaliczne zachowanie przed walką o pasy (wideo)