Silny prąd, wiatr oraz piana doprowadziły do tragicznych wydarzeń w pobliżu holenderskiej plaży Scheveningen. Na Morzu Północnym w ciągu jednego dnia śmierć poniosło pięciu surferów.
Jak informuje "AS" służby ratownicze najpierw uratowały trzy osoby - jedna z nich została przewieziona do szpitala, dwie kolejne, mimo reanimacji, zmarły niedługo po wyciągnięciu z wody.
Poszukiwania kolejnych trzech osób utrudniał zmrok, a także piana morska zgromadzona na wybrzeżu. Działania zostały wznowione w środę rano. Wtedy też znaleziono trzy kolejne ciała.
Zdaniem Edwina Grannemanna, jednego z ratowników, większość ofiar to doświadczeni surferzy, których zaskoczył silny wiatr.
Na tę chwilę nie wiadomo, czy odnaleziono już wszystkie ciała. Oznacza to, że ofiar może być więcej. To jedna z największych tragedii w historii surfingu.
Czytaj także:
- Piłkarz z Turcji udusił pięcioletniego syna. Lekarze stwierdzili, że chłopiec zmarł z powodu koronawirusa
- Alpinizm. 28 lat od śmierci Wandy Rutkiewicz. Była pierwszą Polką na Mount Everest