[b]
Gratulacje świeżo upieczonemu mistrzowi Polski. Dużo emocji po finale?[/b]
Ks. Łukasz Lewandowski (diecezja poznańska, mistrz w kategorii open oraz w wiekowej 45-54): Bardzo..., bardzo, bardzo, bardzo! Wczoraj był turniej drużynowy i oszczędzałem nieco siły na dwa dni zawodów. Bo tak naprawdę nie gram, ostatnio rakietkę trzymałem ze cztery lata temu, na mistrzostwach przed pandemią. Tutaj chłopacy wszyscy grają i rzeczywiście widać u nich postęp.
Bez przygotowania, to tym większy sukces.
Tak, to bardzo cieszy. Ja całe życie grałem w różnych ligach. Widzę, że te moje możliwości i wszystko, czego się nauczyłem przez całe życie gdzieś jest. Ale wiadomo, że potrzeba też ogrania. Cieszę się, że mimo wszystko wygrałem.
Gratulacje raz jeszcze. Warto namawiać młodzież akurat do tej dyscypliny sportu?
Myślę, że tak. Chociaż dzisiaj są już inne czasy. Młodzież bardziej woli być przy smartfonach (śmiech).
Niestety. A w swojej parafii ojciec czasami wykorzystuje tenis stołowy do tego celu?
Nie. Nie mam takiej możliwości. Buduję teraz kościół i na razie nie ma możliwości, żeby gdzieś stół ustawić. Może w przyszłości, jak nieco więcej rozbuduję, jakaś szansa będzie. Chociaż stół jest, na razie stoi w garażu.
To jest czasami kłopot. Potrzeba trochę zadaszonego miejsca prawda?
Tak. W ping-ponga można grać sobie na dworze, a w tenisa stołowego już pod dachem i nie paletką, a rakietką.
No właśnie. Jaki sprzęt?
To jest deska Stiga, a okładziny są Tibhara, FX-S.
Pięknie dziękuję za rozmowę i jeszcze raz gratuluję.
Drugą rozmowę udało się przeprowadzić z głównym organizatorem, a zarazem uczestnikiem mistrzostw.
Ks. Paweł Jakimcio (diecezja gdańska, zdobywca 3. miejsca w kategorii open): Pozdrawiam miłośników tenisa stołowego. Tu, w Gdańsku, odbywają się XXXI Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Księży.
Czy trudno było połączyć organizację i uczestnictwo? Czy to przeszkadzało w grze?
Mogło trochę przeszkodzić, gdy chodzi o koncentrację. Ale tak generalnie bardzo sympatycznie. Jedna i druga rzecz bardzo mi się podobają. I organizowanie turnieju, i jednocześnie udział.
Wsparcie ze strony diecezji silne?
Duże zainteresowanie. Jeden z biskupów, Wiesław Szlachetka wygłosił piękne słowo na otwarcie mistrzostw, a na rozdanie pucharów i medali przyjedzie biskup Piotr Przyborek. Bardzo piękna sprawa.
Klerycy ze stołu zadowoleni?
Bardzo zadowoleni. Dostaną go w prezencie od księży i fundatorów. Już mają miejsce, gdzie będzie stał w seminarium.
Ilu kapłanów łącznie wystartowało?
Dwudziestu siedmiu. To jest dobra frekwencja. Taka dość regularna.
Ktoś nowy się pojawia? Nowe twarze i od razu silne?
Tak. Ale ci którzy przyjeżdżają, na początku muszą dostać pewną lekcję.
Czyli technika przed młodością. A jak oceniamy poziom sportowy w stosunku do regularnych zawodników ligowych?
Myślę, że gramy na poziomie trzeciej - czwartej ligi na pewno. Może niektórzy wyżej. Jest dosyć dużo wyrównanych pojedynków. Każdy może wygrać. Nie ma zdecydowanego lidera.
Przewaga technik ofensywnych, czy defensywnych?
Tak pół na pół.
I na koniec - dlaczego właśnie tenis stołowy?
To jest taki sport, który można uprawiać bez względu na wiek. Jest to też gra bardzo finezyjna, urozmaicona, dynamiczna. Bardzo piękny sport.
Czekamy teraz na ostatnią, najważniejszą kategorię - open.
Tak, tu jest jeszcze ostatnia szansa na medal nawet. Niewiele brakowało, żebym w swojej grupie wiekowej też powalczył o medal. Zabrakło jednego seta.
Losowanie niekorzystne, ale umiejętności spore, więc jest szansa i życzę powodzenia. A jaki sprzęt?
Butterfly. Tu szybka TEnergy64, a tutaj Dignics09C. Bardzo rotacyjne.
Czytaj też: Poznaliśmy Mistrza Polski w tenisie stołowym wśród duchownych