Redakcja PZTS: Skąd pomysł, aby na koniec sezonu wyjechać do Skandynawii?
Miłosz Redzimski (Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki): Z takich ofert, jak tygodniowe mini zgrupowanie z zawodnikiem światowej czołówki, nie można zrezygnować. To nie jest obóz z udziałem kilku zawodników, którzy się zmieniają itd. W Eslovs mam możliwość trenowania tylko z Trulsem Moregardem, srebrnym 2021 i brązowym 2025 medalistą mistrzostw świata oraz ubiegłorocznym wicemistrzem igrzysk w Paryżu.
W Eslovs swoją bazę ma również twój rywal z Lotto Superligi - Mołdawianin Vladislav Ursu.
Wiem, że w sezonie trenował z Moregardem, ale teraz nie ma go w Szwecji. Dla mnie to wyjątkowe doświadczenie, możliwość spędzenia łącznie kilkunastu godzin na zajęciach z Trulsem. W Europie absolutna czołówka, a bardzo mocną liczą się z nim Chińczycy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki
Język angielski znasz, więc nie ma kłopotów komunikacyjnych.
Nie było konieczności szybkiej nauki szwedzkiego z mojej strony, czy Trulsa - polskiego. Chociaż Moregard grał w Dekorglassie Działdowo i Gwieździe Bydgoszcz w superlidze, dlatego może znać pojedyncze słowa. Muszę przyznać, że rozważałem naukę języka chińskiego.
W tenisie stołowym, patrząc globalnie, to cenna umiejętność.
Dlatego myślę o chińskim, choć pewnie w najbliższych miesiącach nie będę miał czasu na zgłębianie wiedzy. Szkoda, że nie mam smykałki do nauki języków, jak np. Brazylijczyk Hugo Calderano, numer trzy na świecie. Widziałem go udzielającego wywiadu właśnie po chińsku. A wiadomo, że ten kraju pod względem sportowym, kibicowskim, marketingowym itd. ma ogromne możliwości. Wielkie chińskie firmy są przy topowych turniejach międzynarodowych.
Wielki świat... Trenujesz w Szwecji, rozmawiamy o Chinach, a wkrótce przenosisz się do Las Vegas.
W poniedziałek wraz z Samuelem Kulczyckim i trenerem reprezentacji Tomaszem Redzimskim (prywatnie ojciec Miłosza - red.) wylatujemy na zawody Smash do Las Vegas. To będzie mój pierwszy start w Stanach Zjednoczonych. Jestem w głównej drabince gry pojedynczej, a z kolei z Samkiem otrzymaliśmy dziką kartę i wystąpimy w deblu.
Potem krótka przerwa i... Chiny.
Na przełomie lipca i sierpnia Polski Związek Tenisa Stołowego organizuje nam zgrupowanie razem z zawodnikami z Hongkongu i Chin. Będziemy trenować z bardzo dobrymi zawodnikami. To będą świetne przygotowania do nowego sezonu, który rozpoczniemy w... Szwecji. Czeka mnie powrót do tego kraju, tym razem na Europe Smash w Malmoe.
Główną imprezą drugiego półrocza będą październikowe drużynowe mistrzostwa Europy w Zadarze.
Losowanie już się odbyło, zagramy w grupie w Chorwacji z Belgią i Finlandią. Los nam sprzyjał, bowiem z jedynką było kilka silniejszych ekip od Belgii, chociaż nikogo nie lekceważymy. Walczymy o awans do "16", a potem na rywala w fazie pucharowej.
W indywidualnych MŚ tyle szczęścia nie miałeś, bowiem trafiałeś na Japończyków.
W Dausze w singlu zmierzyłem się z Maharu Yoshimurą, natomiast w deblu z Samuelem Kulczyckim rywalizowaliśmy z Hiroto Shinozuką i Shunsuke Togamim. O ile w grze podwójnej przegraliśmy 0:3 z przeciwnikami rozstawionymi z dwójką, o tyle w singlu uległem 2:4, a mogło się skończyć na moją korzyść 4:2. W kilku ważnych momentach mogłem zagrać lepiej, co umożliwiłoby mi przejęcie kontroli nad meczem. Dlatego pozostał niedosyt, bo byłem w stanie skutecznie powalczyć z bardzo mocnym Japończykiem.