Redakcja PZTS: Zdobywając dwa złota i jedno srebro niemal powtórzyłeś sukces Jana Zandeckiego, potrójnego złotego medalisty akademickich mistrzostw Europy 2023.
Szymon Kolasa: Gdybym przed wyjazdem do Turcji usłyszał, że awansuję do trzech finałów i zwyciężę w dwóch, wziąłbym w ciemno takie osiągnięcie. Miałem przyjemność grać z Jankiem w drużynie Akademii Zamojskiej w Burdur. Jego sukces przed dwoma laty w czeskim Ołomuńcu był spektakularny. Ale i ja nie mogę narzekać.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Jakim prestiżem cieszy się tytuł mistrza kontynentu studentów?
Bardzo się cieszę z triumfu w singlu oraz rywalizacji zespołowej z Arturem Grelą, Jankiem Zandeckim i Dawidem Michną. W deblu z Arturem sięgnęliśmy po srebro. Oczywiście, poziom nie był najwyższy, ale powiedziałbym: pierwszoligowy, solidny. Kluczową rolę odegrały mocne przygotowania do AME.
Gdzie przygotowywałeś się do zawodów?
Na co dzień trenuję w Mistrzowskiej Akademii Tenisa Stołowego, gdzie szkoleniowcami są Robert Floras i Daniel Bąk. Zresztą razem z Danielem i wspomnianym Arturem Grelą występuję w Stali Bielsko-Biała. W stolicy Podkarpacia w grupie są też m.in. Kuba Chmielowski, Michał Olbrycht, Piotr Chłodnicki i Szymon Sporek, czyli koledzy, z którymi grałem w Politechnice. Trenował z nami również Piotr Cyrnek, przygotowujący się do debiutu w austriackiej ekstraklasie. Jego zespół Solex Consult Wiener Neustadt jest w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Rozważałeś przenosiny ze Stali do beniaminka 1 ligi MATS?
Nie było takich rozmów. Rozpocząłem trzeci sezon w Bielsku-Białej, jest mi tam dobrze i nie zamierzam zmieniać klubu.
Do tematu Stali jeszcze wrócimy... Znałeś kogoś z rywali w akademickich ME?
Kilku zawodników kojarzyłem, część nie była mi znana. Przed finałem z Francuzem Rundongiem Liu dokładnie przeanalizowałem jego mecze na youtube. Pierwszego seta przegrałem, ale w trzech kolejnych byłem lepszy.
Jaki styl gry prezentowali zagraniczni przeciwnicy?
W drugiej rundzie trafiłem na tureckiego obrońcę Erena Kanibelliego, z kolei w ćwierćfinale miałem za rywala leworęcznego jego rodaka Ugurcana Dursuna. Jeśli chodzi o defensorów, potrafię i lubię z nimi rywalizować. Pochodzę z niewielkiej wioski koło miejscowości Waksmund w gminie Nowy Targ. W nowotarskich Gorcach dużo grałem razem z dużo starszym obrońcą Markiem Mozdyniewiczem. Stąd ta umiejętność.
Jak wyglądał mecz leworęcznych zawodników: Szymona Kolasy z Ugurcanem Dursunem?
Gra Turka opierała się na dużej agresywności, do tego bardzo dobrze serwował. Starałem się tak odbierać, aby nie dopuszczać do przejęcia inicjatywy przez Dursuna.
W singlu wygrałeś łącznie sześć pojedynków. Co było twoją przewagą?
Dążyłem do szybkiego rozstrzygania akcji. Moim atutem były trzy pierwsze piłki, a więc serwis i następnie atak. Wielu zawodników nastawiało się na długie wymiany, tymczasem ja wziąłem sobie do serca słowa trenera reprezentacji Tomasza Redzimskiego. Na zgrupowaniach trenujemy tak, by kończyć akcje w czterech piłkach. One są najważniejsze i przynoszą punkty.
Po złoto sięgnęliście w drużynówce.
Jedyną porażkę poniosłem w ćwierćfinale z Uniwersytetem Wiedeń. To był najtrudniejszy mecz, zakończony naszym zwycięstwem 3:2. Pozostałe spotkania wygrywaliśmy po 3:0. W grze z Austriakami pokonałem Mariusa Mandla i przegrałem z Yoanem Rebetzem, który bardzo dobrze serwował. To był tzw. wkręt, ale taki różnorodny, nieprzewidywalny. Z tym samym zawodnikiem Artur Grela wygrał w tym meczu 3:0. Dlatego w półfinale z Uniwersytetem Aydin Stambuł i finale z Uniwersytetem Lipsk trener Piotr Kostrubiec ustawiał na pozycji jeden, mnie na dwójkę.
Przystępowaliście do drużynówki w roli faworytów?
Zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy bardzo dużą szansę na złoto. Po losowaniu prześledziliśmy grupy eliminacyjne i składy zespołów. Mieliśmy przekonanie, że prezentując odpowiednio wysoki poziom stać nas na tytuł mistrzowski.
Każdy z waszej czwórki ma za sobą występy w Lotto Superlidze, ale obecnie w niej jest tylko Jan Zandecki.
Osobiście czuję, że mógłbym już regularnie walczyć w superlidze, dlatego chcemy awansować, by się sprawdzić. Chociaż wiem również na jakim wysokim poziomie grają liderzy reprezentacji, czołowi zawodnicy naszej ligi Miłosz Redzimski i Samuel Kulczycki.
Z pierwszej ligi też można trafić do reprezentacji.
Cieszą powołania od trenera Redzimskiego, ucieszyła mnie też postawa podczas WTT Feeder w Ołomuńcu pod koniec sierpnia. W turnieju głównym ograłem Włocha Giovanettiego 3:2 i uległem Japończykowi Nodzie 1:3. To były dwa dobre pojedynki.
W jaki sposób możesz utrzymać miejsce w szerokiej kadrze Biało-Czerwonych?
Przede wszystkim weryfikacją będzie praca i zaangażowanie na obozach, a potem kolejne udane starty na Feederach. W kalendarzu międzynarodowym następne są w listopadzie, tj. w Gdańsku, jak również w Portugalii, Niemczech i we Włoszech.
Stal Bielsko-Biała stać na awans do krajowej elity?
Zarząd klubu presji nie nakłada, choć byłoby miło znaleźć się wśród 12 najlepszych polskich klubów. W składzie, jak mówiłem, jestem z Bąkiem i Grelą, a są też np. Marcin Jadczyk oraz junior Piotr Szary. To pingpongista trzymający rakietkę uchwytem azjatyckim, rzadko spotykanym w Polsce.
Kto będzie najgroźniejszym rywalem?
Mocnych i wyrównanych ekip jest kilka, na czele z Ostrzeszowem. W każdej kolejce trzeba pokazywać swój najlepszy tenis stołowy, by gromadzić punkty. Inna sprawa, że mistrz grupy południowej w barażu spotka się z mistrzem północnej, gdzie też są ambitne drużyny. Przegrany zaś spotka się w kolejnym dwumeczu z przedostatnim zespołem superligi. Więc szanse są dwie.
Sezon zaczynacie od meczu z... MATS Rzeszów.
To jest specyfika tenisa stołowego, jednego dnia razem trenujemy, drugiego wsiadamy do tego samego busa, a po południu gramy... po przeciwnych stronach siatki.
W programie pierwszoligowych meczów jest debel. Po srebrnym krążku w AME duet Kolasa/Grela jeszcze lepiej się rozumie?
Myślę, że stać nas na dobre ligowe wyniki w tej konkurencji, tak jak w singlu. W Burdur wygraliśmy trzy mecze, a w finale doznaliśmy porażki z Węgrami Kovacsem i Molnarem 2:3. Węgrzy lepiej od nas i serwowali, i odbierali. To było ich klucz do sukcesu.
Twoje najlepsze rezultaty w "klasycznych" mistrzostwach Europy?
W juniorach miałem z kolegami z drużyny złoto i srebro w juniorach w 2021 i 2022 roku. Natomiast w kadetach wywalczyłem brąz w zawodach zespołowych wspólnie z Maćkiem Kubikiem.
Kilka miesięcy temu błysnąłeś w młodzieżowych MP, zdobywając trzy złote medale.
W finale pokonałem Kubę Stecyszyna. W grach podwójnych wywalczyłem złoto z Patrykiem Bieleckim i Natalią Gajewską. To mój najlepszy turniej w karierze tej rangi. Wcześniej zdobyłem złoto w deblu juniorów z Maksem Miastowskim, a także w mikście z Mają Miklaszewską. W singlu byłem mistrzem w młodzikach, a wicemistrzem w kadetach i juniorach.
Zainteresowania poza tenisem stołowym?
Też tenis, ale ziemny. Najczęściej gram z Piotrkiem Chłodnickim i Patrykiem Dziubą. Uwielbiam też wędrówki po górach, zresztą mam przydomek "Góral" z racji pochodzenia. Swego czasu przebywałem w ośrodku PZTS w Gdańsku, więc polubiłem również Bałtyk. Ale pierwszeństwo mają Tatry.