Redakcja PZTS: Po powrocie do Polski obejrzałeś mecz z Wang Chuqinem? Jakie wnioski na "chłodno"?
Miłosz Redzimski: Tak, nawet kilka razy. Widać było, że potrzebowałem dwóch setów, aby dostosować się do jakości gry i wymagań stawianych przez mistrza świata. Ale jak już "poczułem" jego tenis stołowy, to grałem bardzo mądrze taktycznie i w większości akcji agresywnie. Niestety, w piątym secie zabrakło z mojej strony dokładności i skupienia. Odwagi też w paru momentach. Przecież miałem kilka łatwiejszych piłek, ale nie potrafiłem wykorzystać tych szans.
Koncentrowałeś się na wyłapaniu tego, co można poprawić?
W analizie skupiamy się na tym, co do poprawy. Kilka rzeczy wyszło do udoskonalenia i nad nimi pracowałem w tym tygodniu na zgrupowaniu w Grodzisku Mazowieckim, poprzedzającym drużynowe mistrzostwa Europy. Inna sprawa, że jednak najważniejsze w ostatnich dniach były przygotowania do turnieju w Chorwacji.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica ma relikwie Jana Pawła II. "Wdzięczność i podziw dla papieża nie zniknął"
O konkretach opowiesz?
Chodziło na przykład o utrzymanie się w ataku z tak świetnie broniącym się zawodnikiem, jak Wang Chuqin. Bo z nim jedną piłką nie skończy się akcji, konieczna jest długa wymiana, a co za tym idzie bardzo dobra praca na nogach. Dużo trenowałem też kombinację kontratak - atak.
Co zmieniłbyś, gdybyś dziś prowadził 3:0 w piątym secie?
Zagrałbym bardziej agresywnie, aby Chuqin nie mógł przejąć inicjatywy. A tak właśnie się stało po minutowej przerwie dla Chińczyka. Na pewno również starałbym się więcej dorwać do ataku.
To dałoby zwycięstwo w całym meczu?
Myślę, że mógłbym zwyciężyć! Gdyby mistrz globu był bardziej pasywny... A tymczasem po time-out on zabrał się konkretnie do działania.
Trener zwracał uwagę na umiejętności skupienia się na tej jednej, najbliższej akcji. To wydaje się łatwe...
Nie jest proste, ale uważam, że mi się udało. Skupiałem się na każdej kolejnej akcji, wiedziałem, że po drugiej stronie jest lider światowego rankingu i nie mogę sobie pozwolić na dekoncentrację. Poszczególne akcje traktowałem jako osobne historie.
Najtrudniejszy element gry przeciwko mistrzowi świata?
Zdecydowanie dokładność w odbiorze jego bardzo trudnych serwisów. Gdybym w tym elemencie popełniał błędy, wtedy nie byłoby co zbierać. Wang Chuqin ma podanie i atak na bardzo wysokim poziomie. Świetnie odbierał też moje szybkie i długie serwisy, choć raz zanotowałem asa. Większość akcji, kiedy tak zagrywałem, to rywal wygrał.
Przypomniał się kwietniowy mecz z innym leworęcznym pingpongistą, wicemistrzem Europy Benediktem Dudą? Z Niemcem przegrywałeś 0:2, ale wygrałeś 3:2.
Do tego pojedynku wróciłem wspomnieniami w pierwszej rundzie z Lee Sangsu. Z Koreańczykiem było już 1:2 i 0:5 w czwartym secie, jednak potrafiłem wyjść z opresji i sięgnąć po zwycięstwo. A przez dłuższą chwilę zastanawiałem się co zmienić, by odwrócić losy rywalizacji. Z pewnością wygrana z Lee dodała mi wiatru w żagle przed potyczką z Chuqinem.
Wspomniany Duda jest dziś ósmą rakietą świata, Ty 44. Z czego wynika taka duża różnica?
Niemiec ma 30 lat, ja 19, za nim mnóstwo turniejów i okazji do zbudowania porządnego rankingu. Ja cały czas jestem na początku seniorskiej kariery.
Sportowo jesteście już na jednym poziomie?
Ciężko powiedzieć. Trudno porównywać się po jednym, nawet wyrównanym meczu. W tenisie stołowym jest wiele zależnych, czy ktoś jest po turnieju, spotkaniu ligowym, w jakim okresie treningowym, a także w jakiej dyspozycji itd.
Liang Jingkun, Hugo Calderano i Tomokazu Harimoto pokonali w tym roku Wang Chuqina. Analizowałeś któryś z tych meczów przed swoją grą?
Skoncentrowałem się na sierpniowym pojedynki Harimoto z Chuqinem 4:2 w zawodach WTT Champions w Jokohamie. Co mi pomogło? Chciałem jak Tomokazu jak najczęściej odbierać długo i przechodzić do bloku - kontrataku. Oczywiście nie zamykałem się na krótki odbiór, ale obawiałem się, że może być niedokładny.
Przed China Smash trenowałeś z Samuelem Kulczyckim w Taiyuan. Jakiej klasy mieliście sparingpartnerów?
Nikt znany w Europie, nikt z osób grających w turniejach międzynarodowych. Nie jakiś poziom światowy, ale taki solidny chiński. Wytrenowani miejscowi zawodnicy, idealni do treningów. Zależało nam też na dostosowaniu się do piłeczek i stołów zbliżonych do tych, jakie były w Pekinie.
Wcześniej latem byliście w Huangshi.
Tam była też kadra Hongkongu, m.in. z występującymi w polskiej Lotto Superlidze Lam Siu Hangiem i Chanem Baldwinem. Co ciekawe, trenowaliśmy z tą samą grupą Chińczyków, co później w Taiyuan.
W tym roku była jeszcze jedna szansa wyjazdu do Państwa Środka, ale niestety reprezentacji Polski nie udało się zakwalifikować do Pucharu Świata drużyn mieszanych w Chengdu.
Żałuję, że zabraknie nas w tych zawodach. W igrzyskach w Los Angeles w 2028 roku będzie obowiązywał nowy system rozgrywania drużynówki, właśnie team mixed. Dlatego trzeba "dostrajać się" do niego, a najlepszą okazją są mecze ze świetnymi ekipami w Chengdu. Małą namiastkę tego mieliśmy rozgrywając sparing na początku września z Austrią. Rewanż w grudniu w Polsce.
W poniedziałek i wtorek mecze grupowe w DME w Zadarze z Belgią i Finlandią. W obecnej formie możesz grać na równi z najlepszymi Europejczykami?
Właśnie dostałem wiadomość od Szweda Trulsa Moregarda, wicemistrza olimpijskiego i świata, że z powodu przeciążenia kolana nie zagra w Chorwacji. A odpowiadając na pytanie, czuję, że jestem w wysokiej formie, ale ważne będzie jak podpasują mi warunki w hali, sprzętowe. Będziemy grali bardzo ciężkimi piłkami, a ja nie jestem ich fanem. Dla mnie też dużą rolę odgrywa kwestia wielkości hali, osobiście lubię takie nie za duże.
Kto z grupowych rywali tobie najmniej pasuje?
Nie, nie ma kogoś takiego. W ostatnich latach częściej przegrywaliśmy niż wygrywaliśmy z Belgami, lecz z pewnością zdają sprawę, że dziś nie będą faworytami. Na poprzednich DME słabiej zagrałem z Rassenfosse, a pokonałem Nyutincka. Z pierwszym z wymienionych kiedyś poniosłem porażkę także w juniorach, z tym, że ja byłem w wieku kadetów. Adrien jest starszy ode mnie o trzy lata.
Do kadry narodowej wrócił Marek Badowski.
I to jest świetna wiadomość. Cieszę się tym bardziej, bowiem to mój kolega klubowy z Orlen Bogorii. Marek jest w gazie, poza tym zawsze dobrze grał w drużynowych mistrzostwach. Nie będzie z nami Kuby Dyjasa, ale są Samuel Kulczycki, Maciek Kubik i Rafał Formela. Postaramy się zagrać jak najlepiej.
Wracając do Chińczyków, w sierpniu na Europe Smash z Liang Jingkunem wygrał... Rassenfosse 3:0.
Liang nie grał wtedy najlepiej, ale trzeba docenić sukces Belga. Rassenfosse jest 61. w rankingu, najwyżej z Belgów, do tego gra niewygodnie.
W karierze już rywalizowałeś nie tylko ze światową jedynką, ale i dwójką.
Z Lin Shidongiem spotkałem się podczas Pucharu Świata w Makau. Wygrałem pierwszego seta i... przestałem grać. Z Wang Chuqinem spisałem się o wiele lepiej.
Wkrótce Star Contender i koniec roku reprezentacyjnego?
Może jeszcze wystąpię w zawodach tej samej rangi w Omanie. Biorę pod uwagę także start w drużynówce w mistrzostwach świata juniorów w Rumunii. Zagram także w Lidze Mistrzów i Lotto Superlidze. Jeśli bardzo dobrze zagram w Star Contenderach i zdobędą mnóstwo punktów będą miał szansę awansować do "32" listy ITTF. A to wiązałoby się z regularnymi meczami z najlepszymi tenisistami stołowymi w WTT Champions.