Dawid Góra: Żenada trwa. Putin się cieszy [OPINIA]

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Steve Simon
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Steve Simon

Światowe władze tenisa błądzą jak dzieci we mgle. Pytanie, czy zaślepiła ich kasa czy skrajne dyletanctwo. Na ich żenujących decyzjach zyskują tylko Rosjanie i Białorusini, reprezentanci krajów odpowiedzialnych za mordowanie cywilów w Ukrainie.

Anastazja Potapowa wyszła na kort turnieju Indian Wells w koszulce Spartaka Moskwa. Kto jej tego zabroni, skoro jako reprezentantka kraju-agresora może bezproblemowo startować w najważniejszych tenisowych imprezach? Światowe władze tenisa nic nie mogą zrobić, bo same dopuściły do tego, że Rosjanki i Białorusinki nadal rywalizują w oficjalnych turniejach.

A propos władz. Ukraińska tenisistka Łesia Curenko w rozmowie ze Stevem Simonem, szefem WTA, miała otrzymać skandaliczną wiadomość. Wyznała dla Ubitennis.net: "Byłam absolutnie zszokowana tym, co usłyszałam. Powiedział mi, że on sam nie popiera wojny, ale jeśli popierają ją gracze z Rosji i Białorusi, to jest to tylko ich własna opinia, a opinia innych ludzi nie powinna mnie denerwować. Jednocześnie zaznaczył, że gdyby był na moim miejscu, czułby się okropnie".

Przychodzi mi na myśl wiele słów dobitnie komentujących takie zachowanie. To albo strach przed stratą pieniędzy po wyrzuceniu Rosjan i Białorusinów z turniejów, albo skrajne niezrozumienie tego, co dzieje się obecnie na wschodzie Europy. Należy dołożyć do tego też opcję tchórzostwa, ale wydaje mi się, że dwie poprzednie są bardziej prawdopodobne.

W konsekwencji takiego zachowania Ukrainka po ataku paniki nie wyszła na konfrontację z Białorusinką Aryną Sabalenką. Dochodzi do tego, że przez rozpasanie zwolenników putinowskiego reżimu Ukraińcy cierpią nie tylko na własnym terenie, ale też nawet podczas sportowej rywalizacji.

Nietrudno znaleźć winnych. Od razu zaznaczam, że o winie Putina i jego sojuszników nawet się nie rozwodzę. Oni są poza skalą, poza cywilizowanym, ludzkim rozumieniem.

W świecie sportu winnych należy więc szukać wyłącznie wśród tych, którzy zezwolili na rywalizację reprezentantek i reprezentantów krajów-agresorów w oficjalnych, najważniejszych rangą zawodach. Jeśli szefowie tenisa nie byli w stanie przewidzieć sytuacji na kortach, które opisałem wcześniej, to znaczy, że nie nadają się na swoje funkcje. Bo zaślepienie korzyściami płynącymi ze swoich żenujących decyzji również wlicza się w niekompetencję.

Karol Stopa, komentator tenisa w Eurosporcie twierdzi, że scenariusz ogłoszenia restrykcji przez władze tenisa jest możliwy. Mogłyby one dotyczyć zakazu eksponowania flag i symboli krajów, które są w konflikcie. Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie i na trybunach nie będą mogły pojawiać się ukraińskie flagi, a z czapki Igi Świątek będzie musiała zniknąć niebiesko-żółta wstążka, to szefowie tenisa udowodnią, że można upaść jeszcze niżej.

Ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby taki właśnie był efekt ewentualnej decyzji "rozwiązującej" pozakortowe kontrowersje. Bierne i nieświadome (mam nadzieję) wspieranie Rosjan ma mnóstwo poziomów. To tak jak z koniunkturalizmem, oportunizmem, konformizmem. Kiedy człowiek ma wrażenie, że dokopał się do dna, od spodu czasem słychać nieśmiałe pukanie ludzi, którzy znaleźli sposób na jeszcze donioślejszą kompromitację.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty