Dawid Góra: Symbol finału? Wymowne zachowanie Białorusinki [OPINIA]

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Tenis w pełnej krasie - niezwykle wysoki poziom, szybkie wymiany i stosunkowo niewielka liczba ewidentnych błędów. Finałowe zwycięstwo Igi Świątek w Stuttgarcie to był majstersztyk. I jasne przesłanie dla mającej mistrzowskie aspiracje Białorusinki.

Choć od samego początku Aryna Sabalenka grała twardo i z błyskiem, zmieniała kierunki i starała się zdobywać punkty tak wcześnie jak tylko się dało, była w niej swego rodzaju niepewność. Wściekłość po przegranych piłkach i bezsilność wobec znakomicie dysponowanej Polki często malowały się na twarzy Białorusinki. Ale to nie ona przegrała w niedzielę. To Iga wygrała (6:3, 6:4). Sabalenka nie zdobyła ani jednego przełamania i niezależnie od tego, kto stanąłby po drugiej stronie kortu, to Iga odniosłaby ostateczne zwycięstwo.

Poziom gry Świątek nie nosił znamion sinusoidy. Grała równo, w każdym gemie stanowiła dokładnie takie samo zagrożenie dla Białorusinki. Pomógł w tym fakt, że dzień wcześniej rozegrała tylko trzy gemy z kontuzjowaną On Jabeur, ale nie mam wątpliwości, że bez tej przewagi, Iga wydolnościowo i tak by sobie poradziła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

O zaangażowaniu Igi i formie fizycznej świadczy choćby fakt, że biegła niemal do każdej piłki. Nawet tej, której odebranie graniczyło z cudem. Nie bała się zamachnąć rakietą nie będąc pewną returnu. Był moment, kiedy podbiegła do siatki pędząc prosto na rywalkę i właściwie nie dając sobie szans na skuteczną odpowiedź. Iga bardzo chciała, była gotowa tylko na triumf, a dokładając do tego umiejętności techniczne i niezłe serwisy, stanowiła barierę nie do przejścia dla Sabalenki.

I to zaraz po powrocie po kontuzji. Oczywiście, są plusy takiego stanu rzeczy - mniejsze zmęczenie sezonem, świeżość, głód tenisa. Ale wejść na najwyższy poziom po miesięcznej przerwie nie jest łatwo. Szczególnie, że turniej w Niemczech obfitował w zawodniczki z czołówki rankingu WTA.

Choć chyba nikt nie miał wątpliwości, to finałowe zwycięstwo Polki jest potwierdzeniem miejsca w tabeli najlepszych tenisistek na świecie. Sabalenka wielokrotnie mówiła o swoich aspiracjach do osiągnięcia statusu pierwszej rakiety świata. Marzenia musi odłożyć. Przynajmniej na razie.

Niech symbolem niedzielnego finału będzie zachowanie Białorusinki podczas ostatniej wymiany meczu. Kiedy pobiegła głęboko w bok kortu, żeby odebrać piłkę Igi, nawet nie fatygowała się, aby szybko wrócić w pobliże środka linii. Wiedziała, że nie ma szans. A nawet jeśli, przy stanie 40:0 dla Igi, szanse na obronienie trzech piłek mistrzowskich były bliskie zeru. Sabalenka pogodziła się z porażką znacznie wcześniej niż Iga podniosła zaciśniętą pięść w geście zwycięstwa. Wymowne.

Dawid Góra, WP SportoweFakty

Niewiele czasu na odpoczynek. Wiadomo, kiedy Iga Świątek rozegra kolejny turniej >>
Iga Świątek dała pokaz zwinności. Jej obrona robi wrażenie [WIDEO] >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty