Iga Świątek wygrała walkę z czasem i ostatecznie wystąpi na kortach w Paryżu, gdzie powalczy o zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym i obronę dwóch tysięcy punktów rankingowych.
"Nikt by nie ryzykował"
Kibice mieli powody do niepokoju. Najlepsza rakieta świata raczej nie musiała się dotąd mierzyć z dłuższymi przerwami i urazami, a w ostatnich tygodniach zaliczyła dwie takie sytuacje w krótkim odstępie czasu.
- Gdyby kontuzja Igi była poważna, jej występ na Roland Garros stałby pod wielkim znakiem zapytania. Tymczasem widzimy, że Polka już trenuje, a co za tym idzie wszystko z jej zdrowiem jest w porządku. Świątek jest otoczona mądrymi ludźmi. Nikt nie ryzykowałby poważniejszego urazu, gdyby pojawiła się taka groźba - zapewniał Marcin Filipowicz w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Był zdziwiony, że dokończyła serię bez szwanku
Specjalista od przygotowania motorycznego w tenisie uważa, że Polce przytrafił się "nieszczęśliwy zbieg okoliczności". - Iga miała pecha w Rzymie. Zwłaszcza że na tamtejszych kortach padało, gdyż wówczas ryzyko drobnego uszczerbku na zdrowiu jest większe. Dochodzi wtedy do większych przeciążeń. Mówimy o dwóch niezależnych od siebie urazach, czasami tak bywa - zauważył nasz rozmówca.
Dodaje również, że Świątek nie należy do tenisistek podatnych na kontuzje. - Rzeczywiście natężenie spotkań, które ma Iga, jest spore, natomiast do tej pory trudno wskazać jakieś poważniejsze perturbacje zdrowotne, przez które przeszła. Wróćmy do serii trzydziestu kilku wygranych spotkań z rzędu. Szczerze mówiąc, wtedy obawiałem się o to, by naszej zawodniczce nie przydarzyła się jakaś kontuzja. Pójdę o krok dalej. Nawet byłem zdziwiony, że wyszła bez szwanku, pojawiając się na korcie tyle razy. To o czymś świadczy - mówi Filipowicz.
Wszyscy chcieli to usłyszeć
Czy fani Świątek mogą mieć powody do obaw, czy ziści się czarny scenariusz i liderka rankingu WTA przypłaci paryski turniej kolejnymi perypetiami zdrowotnymi?
- Nigdy nie można w stu procentach przesądzać czy wyrokować w takich sytuacjach, ale istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Iga nie odniesie kolejnej kontuzji. Mówimy o zdarzeniach losowych, jednak tak mi się wydaje. Jak wspomniałem, wspiera ją rozsądny sztab, który trzyma rękę na pulsie. Myślę, że kibice mogą spać spokojnie - uspokajał fizjoterapeuta.
Trzeba mieć świadomość, że po każdym urazie ryzyko kolejnego rośnie. - Tkanka nigdy nie zregeneruje się w stu procentach. Spójrzmy na przykład na Biancę Andreescu, która gra świetnie, ale jest torpedowana przez kolejne kontuzje, bo te nawracają. Rozgrywa turniej, zachodzi daleko, łapie uraz, wypada z obiegu na dłuższy czas, potem znowu wraca, zachodzi daleko i tak w kółko. Dobrze, że Igę kontuzje omijają, bo dzięki temu może zajść zdecydowanie dalej od wielu rywalek - podsumował Marcin Filipowicz.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Radwański poruszył ważny problem
- Skandaliczne zachowanie na korcie