Podczas wielkoszlemowego Rolanda Garrosa wielokrotnie pojawiał się wątek wojny w Ukrainie. Doskonale przekonała się o tym Aryna Sabalenka. Białorusinka nie brała udziału w konferencjach prasowych po dwóch poprzednich meczach i w ten sposób unikała pytań o wojnę w Ukrainie. Zresztą dostała na to zgodę od organizatorów Rolanda Garrosa.
Sabalenka przyznała, że od wielu miesięcy odpowiada na pytania związane z wojną w Ukrainie i jasno wyraża swoje uczucia. Jak tłumaczyła, dla własnego zdrowia psychicznego i dobrego samopoczucia nie chce brać udziału w konferencjach prasowych.
Po ćwierćfinałowym starciu z Eliną Switoliną reprezentantka Białorusi pojawiła się jednak na konferencji. Tam nie uniknęła pytania o sytuację w Ukrainie. Zadał je dziennikarz portalu sport.pl Dominik Senkowski.
ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim
Sabalenka była pytana m.in. o to, dlaczego w przeszłości nie przeszkadzało jej łączenie sportu z polityką. Nawiązano też do spotkań z Alaksandrem Łukaszenką. - Spotykałam się z nim na meczach Fed Cups na Białorusi. Był na naszych meczach i robił sobie z nami zdjęcia po meczu. Nic złego nie działo się wtedy ani na Białorusi, ani na Ukrainie, ani w Rosji - powiedziała.
- Mówiłam to już wiele razy. Nie popieram wojny. Nie chcę, aby mój kraj był uwikłany w jakikolwiek konflikt. To moje stanowisko, moja odpowiedź. Nie chcę, żeby sport mieszał się z polityką, bo jestem tylko 25-letnią tenisistką. Gdybym chciała być politykiem, to nie byłoby mnie tutaj. Po prostu chcę być tenisistką - dodała.
Kolejne z pytań dotyczyło jej poparcia dla dyktatora Alaksandra Łukaszenki. "Nadal go wspierasz?" - zapytał jeden z dziennikarzy. - Nie popieram wojny, co oznacza, że nie popieram teraz Łukaszenki - powiedziała.
Sabalenka wyznała też, że źle czuła się, nie przychodząc na konferencje prasowe. Tłumaczyła, że wszystkie złe uczucia były w jej głowie. Tym razem wzięła w niej udział, bo "czuła się bezpiecznie".
Czytaj także:
Rosjanka po zdrowotnych przejściach zatrzymana. Znamy pierwszą półfinalistkę
Aryna Sabalenka zatrzymała marsz. Koniec pięknej serii