Ma dopiero 21 lat, a już zajmuje 36. lokatę w rankingu WTA. Jest jedną z najbardziej obiecujących ukraińskich tenisistek. Właśnie przeżywa niezwykle trudny czas. W jej kraju toczy się wojna, a władze WTA nie potrafią zapewnić pełnego komfortu ukraińskim tenisistkom. Nic nie wskazuje na to, aby miały one przestać konfrontować się na korcie z zawodniczkami reprezentującymi Rosję.
Dawid Góra, WP SportoweFakty: Muszę zadać to pytanie. Jak czuje się ukraińska zawodniczka stając naprzeciwko Rosjanki?
Marta Kostiuk: Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Dla nich zresztą pewnie też. Nie wiedzą, czego się spodziewać, robią po prostu swoją robotę. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. My, ukraińskie zawodniczki, musimy się po prostu dostosować.
Twoja kariera byłaby w innym miejscu, gdyby nie ulgowe traktowanie Rosjanek przez WTA?
Nie wiem, jak wyglądałaby, gdyby ktoś zareagował inaczej. Nie wiem też, co by było, gdyby wojna nie wybuchła. Każdy reaguje inaczej. Trudno o jednoznaczną odpowiedź na to pytanie.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #3. Mistrzyni z przypadku. Anita Włodarczyk odsłania kulisy
Brak flagi obok nazwisk rosyjskich zawodniczek nie jest wystarczającą sankcją wobec Rosji w sporcie.
To nie wystarczy. I nigdy nie sądziłam inaczej. Każdy w jakiejś części ponosi odpowiedzialność za postępowanie swojego kraju. W tym aspekcie, w ciągu całego swojego życia, można podjąć wiele decyzji. Na to składa się mieszkanie w danym kraju, stanowienie jego części. Podobnie było podczas drugiej wojny światowej z nazistowskimi Niemcami. To się nie zmieniło i nie powinno zmienić.
Tymczasem reakcja sportowców jest dziwna, bo można wykonywać jakikolwiek zawód i twierdzić, że nie ma się nic do powiedzenia wobec działań swojego państwa. Dana osoba wykonuje swoją pracę i tyle - ale to nieprawda! Powtarzam, każdy jest częściowo odpowiedzialny za to, co się dzieje w jego kraju. Na swój sposób. Dlaczego więc z zawodniczkami i zawodnikami jest inaczej? Bo WTA i ATP tak zdecydowało?
Co WTA powinno zrobić, żeby Ukrainki czuły się lepiej w międzynarodowej rywalizacji?
Przede wszystkim, władze WTA powinny zadbać o lepszą komunikację z tenisistkami. Od samego początku wojny starają się usprawiedliwiać przed nami swoje decyzje. Ale to tylko czyni wszystko gorszym. Oczywiście, emocjonalnie reagujemy na to, co związane z wojną, ale na pewno nie jesteśmy głupcami. Wiele rzeczy WTA mogłoby zrobić lepiej niż robi.
Masz przyjaciółki wśród zawodniczek z Rosji?
Nie. Kiedyś miałam kontakt z innymi zawodniczkami, trzymałyśmy się blisko, choćby dlatego, że potrafię rozmawiać po rosyjsku. Obecnie już nie.
Jakie znaczenie ma to, co Iga Świątek robi i mówi w kontekście Ukrainy?
To bardzo nam pomaga. Zarówno nam, jak i samej Ukrainie. Wie, że skoro jest numerem jeden, jej głos dociera wszędzie i jest istotny. Świetnie, że wykorzystuje siłę przekazu właśnie w ten sposób. Czuję olbrzymi respekt wobec tego, co robi i jestem jej bardzo wdzięczna.
A same ukraińskie zawodniczki robią, co się da, aby pokazać powagę całej sytuacji. Przez całą naszą karierę pracujemy na to, aby być zauważalne, słyszalne, aby, dzięki naszej grze, docierać jak najdalej. Przekaz jest tak mocny, jak dobrze prezentujesz się na korcie, skąd jesteś, jakie są twoje cele.
Jak może rozwinąć się sytuacją między Ukrainą i Rosją w kolejnych miesiącach. Pytam również o aspekt sportowy.
Trudno cokolwiek przewidzieć. Osobiście mam nadzieję, że Ukraina wygra, a Rosja będzie ukarana za wszystko, co zrobiła. Liczę na to, że to, co obecnie dzieje się w moim kraju, już nigdy więcej się nie powtórzy. Przez wojnę sport jest niestabilny, trudno zrozumieć decyzje podejmowane przez ludzi, których mijasz na co dzień. Słyszysz, że czarne jest białe, a ty widzisz tylko prawdziwą głęboką czerń. Musimy to jednak znieść i być silne.
Już chyba łatwiej przewidzieć, co wydarzy się w rankingu WTA. Zajmujesz wysokie 36. miejsce, ale jestem pewny, że twoje ambicje sięgają wyżej.
Nie patrzę na ranking. Wszystko, czego chcę, to być wciąż lepsza i lepsza. Wiadomo, forma zawsze jest swego rodzaju sinusoidą, ale tak już musi być w sporcie. 36. lokata na pewno nie jest moim ostatecznym celem. Jestem ambitna. Zresztą nie tylko w sporcie. Staram się swoją ambicję wykorzystywać właściwie również w codziennym życiu.
Jakie są twoje cele w tym sezonie?
Być zdrowa i zostać w tourze przez cały sezon. Do tego poprawiać dyspozycję i rozgrywać wiele meczów. Jeśli będę w stanie utrzymywać odpowiednie myślenie o swojej karierze i sporcie, coraz więcej osiągnięć stanie się realnych. Oczywiście, chciałabym wygrać w wielkim szlemie, ale kto już w nim zwyciężył wie, jak trudne to zadanie. Zrobię, co w mojej mocy. Patrzę na swoje założenia i idę obraną ścieżką dzień po dniu.
Powiedziałaś, że nie patrzysz na rankingi. Jednak wciąż jesteś bardzo młodą zawodniczką. Nie wierzę, że twoje marzenia nie sięgają jedynki w światowym rankingu.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem młoda, choć nie do końca się tak czuję. Za dużo czasu spędziłam na korcie, aby myśleć o sobie w ten sposób. Zrobię, co w mojej mocy, aby piąć się coraz wyżej, ale nie wiem, jaki będzie efekt. Najważniejsze, aby mieć pewność, że zrobiło się wszystko, aby gra wyglądała coraz lepiej. I że to moja zasługa. Nikogo więcej.
Problemy trenera ukraińskiej tenisistki. Wszczęto dochodzenie >>
Dawid Góra: Aż trudno uwierzyć w ten fragment serialu Netfliksa [OPINIA] >>