Chinka poczuła różnicę. Warszawa to nie Budapeszt

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Shuai Zhang
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Shuai Zhang

Shuai Zhang mogła poczuć różnicę podczas meczu turnieju BNP Paribas Warsaw Open. Po skandalicznym potraktowaniu jej w Budapeszcie, w stolicy Polski chińska tenisistka otrzymała duże wsparcie od publiczności.

Nie było wątpliwości, komu będą kibicować polscy fani w meczu I rundy turnieju singla kobiet BNP Paribas Warsaw Open pomiędzy Shuai Zhang a Terezową Martincową. Mimo braku rodaczki, zgromadzeni na trybunach sympatycy tenisa mieli swoją faworytkę już przed pierwszą rozegraną piłką.

Już wyjście zawodniczek na rozgrzewkę pokazało, że Polacy będą trzymać kciuki za reprezentantkę Chin. Zawodniczka z Azji zebrała zdecydowanie więcej braw niż jej rywalka. Także każda piłka wygrana przez Zhang wywoływała głośne reakcje fanów.

- Brawo! - krzyknął ktoś po efektownej akcji "serve-and-volley" w jej wykonaniu. Dodajmy jednak, że dobre akcje Czeszki również były nagradzane oklaskami. A tych nie brakowało.

Martincova okazała się lepsza od zawodniczki z Azji i wygrała w dwóch setach (7:6, 6:4). Schodząc z kortu obie jednak tenisistki mogły liczyć na duże brawa fanów, także Zhang.

Skąd takie zdecydowane zachowanie polskich kibiców?

W ostatnich dniach Zhang przeżyła traumatyczne chwile podczas turnieju WTA w Budapeszcie, gdzie doznała ataku paniki. Powód? Skandaliczne zachowanie sędzi, jej rywalki oraz węgierskich fanów.

Najpierw rozjemczyni spotkania popełniła fatalny błąd na jej niekorzyść, po chwili przeciwniczka (reprezentantka gospodarzy) zamazała butem ślad, który pozostawiła po sobie na placu gry piłka posłana przez Shuai Zhang. Na dodatek Chinka została wygwizdana przez kibiców i odmówiła dalszej gry (WIĘCEJ TUTAJ).

Skandaliczna sytuacja odbiła się szerokim echem w tenisowym środowisku na całym świecie. Węgrzy zostali bardzo ostro skrytykowani za swoją fatalną postawę względem znanej zawodniczki.

ZOBACZ WIDEO: Kamera w szatni. Zobacz, co stało się po meczu Polaków - Pod Siatką

W rozmowie z WP SportoweFakty dyrektor turnieju w Warszawie Mariusz Fyrstenberg przyznał, że zagwarantowali Chince pełne wsparcie po pojawieniu się jej w stolicy.

- Specjalnie dla niej przerwaliśmy pracę na korcie centralnym, żeby mogła tutaj potrenować, była nam bardzo wdzięczna. Jestem przekonany, że przyjęcie jej przez kibiców będzie bardzo ciepłe - liczył były znakomity deblista.

- W trakcie całego turnieju będzie obecna psycholożka sportowa. Jeżeli zdarzają się takie sytuacje, a zdarzają się na świecie bardzo często, to WTA w trakcie turniejów organizuje osobę, która zajmuje się zawodniczkami, które potrzebują opieki psychologicznej - dodawał.

Na szczęście nie było takiej potrzeby. Zhang nie ma jednak dobrej passy - porażka z Martincovą była jej 14. z rzędu w grze indywidualnej. Na zwycięstwo Chinka czeka od... 31 stycznia tego roku.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)