Hubert Hurkacz chciał zszokować świat. Pokonanie Alcaraza było tak blisko!

Materiały prasowe / ATP / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Materiały prasowe / ATP / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Wielki triumf Huberta Hurkacza był niezwykle blisko. Ostatecznie Carlos Alcaraz okazał się lepszy od Polaka i to on awansował do ćwierćfinału turnieju ATP 1000 w Montrealu. Nasz zawodnik przeprowadził szaleńczą pogoń w trzecim secie.

Polscy kibice czekali na ten mecz. W nocy z czwartku na piątek Hubert Hurkacz zmierzył się z liderem światowego rankingu Carlosem Alcarazem. Mecz został rozegrany w ramach trzeciej rundy turnieju ATP 1000 w Toronto.

W drodze do tego spotkania podopieczny Craig Boyntona pokazał naprawdę niezłą dyspozycję. W pierwszej rundzie pokonał w dwóch setach Aleksandra Bublika (6:3, 7:6(2)). Szczególnie tie break w tamtym meczu okazał się pokazem sił polskiego tenisistę.

Kolejnym krokiem do wykonania dla wrocławianina było pokonanie Miomira Kecmanovicia. Pierwszego seta wygrał Serb. Od stanu 5:7, 3:3 dominował jednak biało-czerwony tenisista, który do końca spotkania nie oddał rywalowi choćby jednego gema.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze

Starcie Hurkacza z liderem światowego rankingu zapowiadało się ekscytująco. Panowie do tej pory raz ze sobą grali. W ubiegłym sezonie obecnie siedemnasty tenisista globu przegrał w dwóch setach. Ale jakie to były partie. Obie rozegrały się na detale i zakończyły tie breakami. Tym razem w Kanadzie liczyliśmy na triumf naszego faworyta.

Początek spotkania był znakomity dla naszego zawodnika. Hubert Hurkacz świetnie serwował i bardzo pewnie grał z forhendu. Prezentował również skuteczne akcje przy siatce. Z kolei Carlos Alcaraz wyglądał na zagubionego. Popełniał bardzo dużą liczbę niewymuszonych błędów.

Tym o to sposobem 26-latek niespodziewanie objął prowadzenie 3:0. Od tego momentu wydawało się, że hiszpański rywal zaczyna łapać rytm, wchodzić na odpowiednie obroty. Przy kolejnym gemie serwisowym Hurkacz miał pierwsze poważne problemy. Półfinalista Wimbledonu 2021 od tego momentu zagrał jednak świetnie. Posłał serię znakomitych serwisów, a do tego efektownie minął forhendem Alcaraza.

"Carlitos" cały czas wyrzucał piłki na aut, a "Hubi" ani myślał się zatrzymywać. Utrzymywał bardzo wysoki poziom serwowania, a przy tym naprawdę solidnie pracował na linii końcowej kortu. Widać było duży luz u naszego tenisisty. Potwierdziła to chociażby jedna z akcji, w której panowie czarowali się zagraniami przy siatce. Punkt ostatecznie zdobył Hiszpan, ale to Polak wygrał pierwszą partię 6:3!

Drugi set rozpoczął się w wymarzony dla nas sposób. Wciąż mocno rozregulowany Carlos Alcaraz trafiał niezłym pierwszym podaniem, ale Hubert Hurkacz dobrze na nie odpowiadał jeszcze solidniejszym returnem. Kolejne piłki w akcjach były już trudne do skontrolowania dla hiszpańskiego tenisisty. Polak zapracował na przełamanie.

Niestety od tego momentu nieco zmienił się podział sił na korcie. 20-latek szybko zyskał trzy break pointy powrotne. Starszy z tenisistów obronił dwa z nich. Trzeciego po zepsutym slajsie nie dał rady. Najlepszy zawodnik rankingu ATP odrobił straty i mieliśmy remis po jeden.

Bardzo ważny moment przyszedł przy stanie 3:2 dla Alcaraza i serwisie Hurkacza. Nasz tenisista znów musiał bronić się przed utratą serwisu. Zachował zimną krew - dobrze serwował drugim podaniem i skutecznie operował bekhendem po przekątnej. Do tego jego rywal zepsuł dwa niezwykle istotne returny.

Kolejne pięć gemów zostało rozegranych zdecydowanie pod dyktando serwujących. Gorąco zrobiło się podczas dwunastego gema drugiej partii. Hurkacz przegrywał 15-30. Na szczęście znakomitym odegraniem bardzo trudnego zagrania rywala przy siatce i dołożeniem do tego odpowiedniej jakości serwisowej Hubert się obronił. O losach drugiego seta zadecydował tie break.

Niestety to nie był dobry fragment gry w wykonaniu wrocławianina. Polak popełnił trzy niewymuszone błędy, a Hiszpan pokazał, dlaczego jest numerem jeden rankingu ATP.

Trzecia partia zupełnie nie układała się po myśli biało-czerwonych kibiców. Hubert Hurkacz zaczął popełniać coraz więcej błędów. Odwrotnie wyglądało to w przypadku młodszego rywala. Carlos Alcaraz wyglądał na zawodnika, który z punktu na punkt rośnie.

Urósł na tyle, że był w stanie dwa razy przełamać podanie niżej notowanego tenisisty. Dwukrotnie zakończył gemy serwisowe Hurkacza wygrywającym returnem. Jego ogólna dyspozycja, jeśli chodzi o odbiór podania, była niezwykle wysoka w przytoczonych fragmentach gry.

Przy stanie 5:2 dwudziestolatek serwował na mecz. Ambitny i waleczny Polak zawiesił w tym gemie bardzo wysoko poprzeczkę. Lider zestawienia najlepszych tenisistów nie znalazł odpowiedniego rozwiązania na zaistniałą sytuację i... Hurkacz odrobił część strat!

Ale podopieczny trenera Boyntona absolutnie nie zamierzał się zatrzymywać. Nasz zawodnik grał jak nakręcony. I to znów Alcaraz popełniał błędy, a nie Hurkacz. Fantastyczna pogoń trwała w najlepsze - 26-latek z Wrocławia doprowadził do remisu po 5 po winnerze z returnu!

Wybiła godzina 3:42 czasu polskiego i panowie przystąpili do rozgrywki w tie breaku. Alcaraz ponownie zagrał w decydujących momentach seta jak profesor. Praktycznie nie oddał żadnego punktu za darmo. Biało-czerwony tenisista z kolei miał problem z trafnością pierwszego podania. I niestety, mimo wspaniałej walki, to Hiszpan gra dalej w Montrealu.

Hubert Hurkacz tym samym nie obroni punktów za ubiegłoroczny finał w Kanadzie. Polaka czeka spadek w rankingu w okolice dwudziestego miejsca.

National Bank Open presented by Rogers, Toronto (Kanada)
ATP Masters 1000, kort twardy, pula nagród 6,600 mln dolarów
piątek, 9 sierpnia

III runda gry pojedynczej:

Carlos Alcaraz (Hiszpania, 1) - Hubert Hurkacz (Polska, 15) 3:6, 7:6(2), 7:6(3)

Czytaj także:
Danił Miedwiediew postrachem Włochów w Toronto. Kolejny tenisista z Top 10 za burtą
Niewiarygodny mecz Polaka. Ważne zwycięstwo w Łodzi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty