Podczas meczu II rundy US Open przeciwko Christopherowi O'Connellowi podczas jednej z przerw wyładował swoją złość na operatorze kamery.
Była też sprzeczka z fanami na trybunach. W III rundzie - podczas starcia z Sebastianem Baezą sytuacja się powtórzyła.
Danił Miedwiediew wygrał pewnie 6:2, 6:2, 7:6(6), ale gdy w trzecim secie był sytuacji podbramkowej, zaczęły mu puszczać nerwy, a winni znów byli na trybunach.
Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Danił Miedwiediew skończył w środku nocy i pod dachem. Kontuzja zakłóciła spektakl
O wszystkim opowiedział w pomeczowym wywiadzie na korcie, w którym podziękował wszystkim, którzy nie krzyczeli, a potem skupił się na "jednym facecie".
- Jesteście wspaniali, ale był tu jeden facet. Nie mam pojęcia czy ma żonę lub dziewczynę. Jeśli tak, to nie wiem, jak ona będzie dziś spała - przyznał Rosjanin. - Był tak nakręcony, że cały czas krzyczał: "Vamos! Vamos! Vamos!". Współczuję jej.
Nie trudno zgadnąć, że wspomniany "facet" był fanem Argentyńczyka Baeza, a hasło "Vamos" to popularny okrzyk zagrzewający do boju.
Sam wywiad Miedwiediewa wywołał dużo śmiechu na trybunach. Pomimo faktu, że spotkanie zakończyło się o 1:30 w nocy, to wielu fanów zdecydowało się zostać i posłuchać, co do powiedzenia ma Rosjanin.
Ten w IV rundzie zmierzy się z Australijczykiem Aleksem de Minaurem. Przypomnijmy, że w 2021 roku Miedwiediew okazałsię najlepszy podczas US Open.
Zobacz także:
Sabalenka ustanowiła nowy rekord. Co na to Świątek?
Nie podała ręki Sabalence. Belgijka mówi, dlaczego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"