Być może wynik meczu, w którym Iga Świątek pokonała Arynę Sabalenkę (6:3, 6:2), nie odzwierciedla przebiegu spotkania.
Nie zmienia to faktu, że Polka kontrolowała losy pojedynku i pewnie pokonała Białorusinkę. - Zagrała najlepszy mecz w sezonie. Jakkolwiek to zabrzmi, byłem bardzo spokojny o losy spotkania od chwili, gdy Iga przełamała Białorusinkę po blisko 23-godzinnej przerwie. Polka musiała zmierzyć się z tenisistką, która znakomicie returnuje, a nie przegrała nawet jednego gema przy własnym serwisie. To znaczy wiele i mówi wszystko o tym pojedynku - mówi komentator Canal+ Sport Bartosz Ignacik w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Pierwszy raz od bardzo dawna nie jestem w stanie powiedzieć o Idze czegokolwiek złego, mając w pamięci, jak rozegrała półfinał. Zresztą fakt, że nie popełniła nawet dziesięciu niewymuszonych błędów w meczu z Sabalenką, świadczy o jej jakości. Po wznowieniu spotkania i szybkim przełamaniu otrzymała ogromny zastrzyk pewności siebie. Była po prostu perfekcyjna. Koncentracja i chęć pokazania swojej dominacji okazały się kluczowe - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Z Pegulą będzie trudniej
To nie był jedyny atut Świątek. - Kontra to kolejne słowo klucz. Byłem pod wielkim wrażeniem niektórych forhendów Igi zwłaszcza, że Sabalenka uderza mocniej. Zgodzę się, że ten element w wykonaniu Igi wygląda bardzo spektakularnie, niemniej Polka potrzebuje odrobinę więcej czasu, żeby złożyć się do zamaszystego uderzenia - zauważa ekspert.
W finale Świątek zmierzy się z Jessicą Pegulą. Amerykanka, tak jak Polka, nie przegrała w Cancun nawet seta.
- Zobaczymy zupełnie inne spotkanie, bardziej wymagające dla Igi. Pegula prezentuje się w tym turnieju lepiej od Sabalenki. Jest przede wszystkim bardziej cierpliwa. Świątek będzie miała na pewno więcej okazji, by zaryzykować, a jeśli zdoła powstrzymać własne inklinacje ofensywne, powinna zwyciężyć. Z drugiej strony to mecz, o którym mogę powiedzieć z ręką na sercu, że szanse na sukces rozkładają się 50 na 50 - mówi z pełnym przekonaniem Ignacik.
- Oczywiście jeśli Iga zagra tak samo jak z Sabalenką, czyli będzie utrzymywać serwis, świetnie kontrolować forhend i wystrzegać się błędów, to powinien być dla polskich fanów fantastyczny wieczór. Niemniej nie należy się sugerować przebiegiem półfinału - kontynuuje.
Świątek musi, Pegula może
Jeśli Świątek pokona Amerykankę, wróci na prowadzenie w rankingu WTA. - Pegula jest mocno niedoszacowana. Nie mówimy o osobie medialnej, która przyciąga masę kibiców na swoje social media. Dobrze wiemy, że nie musi zawodowo grać w tenisa, bo pochodzi z zamożnej rodziny. To jest jej duży atut. Im będziesz ciszej, tym dalej zajedziesz - zauważa komentator Canal+ Sport.
- Pamiętajmy, że presja w półfinale była po stronie Sabalenki. Ona musiała wygrać ten mecz, by utrzymać pozycję liderki rankingu WTA. Poza tym walczyła o drugi finał prestiżowej imprezy z rzędu. Teraz rolę w pewnym sensie się odwracają. Nie wątpię, że Iga jest świetnie przygotowana taktycznie przez Tomka Wiktorowskiego i psychicznie przez Darię Abramowicz, niemniej na pewno będzie czuć presję. Ona sama wie, jak bardzo - dodaje.
Nasz rozmówca spodziewa się zaciętego meczu, jednocześnie jednak przeczuwa, że zostanie on zamknięty w dwóch setach. - Nie sądzę, że zobaczymy trzy odsłony. Uważam, że będą tylko dwie, trudno jednak powiedzieć, przez kogo wygrane. Patriotycznie mogę rzec, że daję jeden procent więcej Idze, ale nie wątpię, że czeka ją bardzo trudne zadanie - kończy Bartosz Ignacik.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Znana dziennikarka nową twarzą TVN
- Podstawowy zawodnik ogłosił odejście