Raszynianka robi furorę. W ostatnich dniach królowała w meksykańskim Cancun, gdzie jak burza przeszła przez WTA Finals.
Podczas turnieju mistrzyń wygrała wszystkie pięć meczów, w których nie przegrała chociażby seta. Finał? 6:1, 6:0 z Jessicą Pegulą. Iga Świątek była po prostu poza zasięgiem swoich rywalek.
Więcej o finale WTA Finals tutaj -->> Polska królowa wraca na tron! Iga Świątek jest po prostu wielka!
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Dla Świątek był to pierwszy triumf w karierze w WTA Finals. Jednocześnie była to 17. turniejowa wygrana aktualnej liderki światowego rankingu WTA. Pod tym względem jest już tuż tuż za Agnieszką Radwańską, która na chwilę obecną jest polską rekordzistką.
"Isia", która swoją zawodową karierę zakończyła w listopadzie 2018 roku, ma na swoim koncie 20. triumfów w turniejach WTA. Po pierwszy sięgnęła w 2007 roku w Sztokholmie, a ostatni wywalczyła dziewięć lat później w Pekinie.
Największy triumf osiągnęła w 2015 roku, kiedy wygrała WTA Finals. Największy, bowiem Radwańska nigdy nie poczuła smaku triumfu w turnieju Wielkiego Szlema. I pod tym względem może zazdrościć Idze Świątek.
Dlaczego? Jak wygląda to u Świątek? 22-latka kolekcjonowanie tytułów rozpoczęła z przytupem, bo od wygranej na kortach Roland Garros - do tej pory w Paryżu triumfowała już trzy razy. A rok temu dołożyła do tego jeszcze zwycięstwo w nowojorskim US Open.
Wydaje się, że pobicie wyniku Radwańskiej jest dla Świątek tylko kwestią czasu.
Zobacz także:
"To jest trochę abstrakcyjne". Iga Świątek szczerze po wygranej w WTA Finals
Świątek zdemolowała rywalki podczas WTA Finals. Legenda... zmartwiona