Na niedzielę, 26 listopada zaplanowano finał tegorocznej edycji Pucharu Davisa. Szybko stało się jasne, że poznamy nowego triumfatora, bo już w ćwierćfinale wyeliminowana została reprezentacja Kanady, która rok temu nie miała sobie równych w tej imprezie.
Wówczas Kanadyjczycy ograli reprezentację Australii, która także i w tym sezonie awansowała do finału. Stawkę uzupełnili Włosi, którzy niespodziewanie ograli Serbów. Do końcowego triumfu poprowadził ich Jannik Sinner, ogrywając Novaka Djokovicia zarówno w singlu, jak i deblu.
Finałowy pojedynek potoczył się po myśli reprezentacji z Europy. W pierwszym starciu po trzysetowej rywalizacji Matteo Arnaldi ograł Alexeia Popyrina, a następnie Jannik Sinner okazał się lepszy od Alexa de Minaura. Przez to do deblowej potyczki już nie doszło, bo znaliśmy końcowego triumfatora.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
- Wszystko mogło potoczyć się nieco inaczej. Byliśmy bardzo blisko i byłbym całkiem pewny siebie, gdyby doszło do gry podwójnej - stwierdził kapitan Australii Lleyton Hewitt podczas konferencji prasowej.
Gdyby doszło do deblowe starcia, to pewni siebie przed tą rywalizacją byliby sami tenisiści. - Byliśmy jeden punkt od zapewnienia sobie gry podwójnej i bylibyśmy przed nią bardzo dobrze nastawieni. Jesteśmy tym niesamowicie zdenerwowani, ale taki jest tenis - powiedział Matthew Ebden.
Losy starcia z reprezentacją Włoch w swoich rękach miał lider Australijczyków, czyli de Minaur. Jednak Sinner był zdecydowanym faworytem starcia z tym zawodnikiem i ostatecznie pozwolił mu ugrać tylko trzy gemy.
- Poważnie imponuje poziomem, który pokazuje. Po prostu nie miałem wystarczającego poziomu, by zagrozić tego typu zawodnikowi. Jestem rozczarowany, że nie byłem w stanie dać chłopakom szansy na grę w deblu. To prawdopodobnie największe rozczarowanie - wyznał przygnębiony porażką na wagę braku tytuł de Minaur.
Przeczytaj także:
Włosi czekali na to 47 lat. Znów są na szczycie