[b]
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Pierwszy trener Igi Świątek Artur Szostaczko mówił w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Onet, że Polka nie zrobiła od miesięcy dużego postępu w grze. Co pan na to?[/b]
Marcin Matkowski, były finalista US Open w deblu: Iga jest niemal dwa lata bez przerwy numerem jeden na świecie. Ja dostrzegam, że próbuje nowych rozwiązań, na przykład gry przy siatce. To da efekty za jakiś czas.
Co do wypowiedzi trenera Szostaczki: trudno mi wejść do głowy Artura, którego osobiście bardzo szanuję, żeby zrozumieć, skąd taka opinia. Nie zgadzam się z nią. Sama tenisistka zaznacza, że pracują nad różnymi rzeczami.
No dobrze, sztab naszej zawodniczki i ona mówią, że pracują nad nowymi elementami i nikt tego w najmniejszym stopniu nie podważa. Natomiast: czy robi postęp?
Za kilka miesięcy będziemy mogli to lepiej stwierdzić, czy nowe elementy są widoczne w grze Igi.
Czy dyskusja nad tym, czy Iga powinna grać więcej dropszotów, ma w ogóle sens? A może lepiej doszlifować to, co ma najlepsze?
Nie rozumiem tych, którzy mówią, że Iga potrzebuje ustabilizowania. Ona przez ostatnie dwa lata tylko przez kilka tygodni nie była numerem jeden. Niektórzy kibice, a nawet komentatorzy mówią, że potrzebuje radykalnych zmian, ale to w realu tak nie wygląda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
Nie widzę, żeby Świątek miała wielkie wahania formy, a wpadki są po prostu naturalną częścią tenisa. Rozmowa o tym, czy powinna grać więcej dropszotów czy mniej to temat zastępczy.
To samo mówił w sport.pl Piotr Woźniacki, który ocenił, że nie ma co wprowadzić gwałtowanych zmian u Świątek, bo jeden słabszy turniej to żadna tragedia.
Niektórzy oczekują, że Iga znów wygra 37 meczów z rzędu, jak miało to miejsce dwa lata temu. I jak tego nie robi, biją na alarm. Jakby Iga miała kryzys, to wypadłaby poza czołową dziesiątkę czy dwudziestkę. I wtedy trzeba by było się poważnie martwić. Teraz można delikatnie wprowadzać nowe rzeczy, ale trzeba uważać, by nie zepsuć tego, co już ma.
To nie jest tak, że jak jesteś numerem jeden na świecie, to grasz z tymi samym zawodniczkami, które się nie rozwijają. Wręcz przeciwnie, one mają większą motywację, by cię pokonać, bo jesteś liderką. Wyniki pokazują, że to, co robi Iga, ma ręce i nogi.
Jak rozpatrywać rezultat Igi Świątek w Australian Open, gdzie odpadła w trzeciej rundzie.
Nie ma co z tego robić tragedii. Iga cały czas jest numerem jeden. Nie pokazała może najlepszego tenisa, ale porażki się zdarzają i nie ma co robić z tego tragedii. To normalne w tenisie.
Aryna Sabalenka weszła w sezon chyba jeszcze mocniej niż rok temu. Czy wygląda tak, jakby w tym roku miała rządzić w tym sezonie?
Nie świadczy to jeszcze o tym, że będzie dominatorką. W zeszłym sezonie też wygrała Australian Open i wszystkie turnieje na początku sezonu, ograła Igę w finale w Madrycie, a jednak straciła pozycję liderki.
Mamy dopiero miesiąc nowego sezonu za nami. Przed zawodniczkami jeszcze trzy wielkie szlemy i igrzyska olimpijskie. Utrzymanie się na pozycji nr 1 to nie jest dla Igi walka o być albo nie być. Jej głównymi celami będą właśnie igrzyska w Paryżu i Roland Garros. Tenis jest taką grą, że trudno dominować. Iga i żadna inna zawodniczka nie będą już miały takiej serii, że wygra ktoś 37 spotkań z rzędu i przez niemal pół roku nikt jej nie pokona. Gra się bardziej wyrównała i Sabalenka nie zdominuje tego sezonu.
Coco Gauff jest w stanie zagrozić Świątek i Sabalence?
Wygrała US Open, więc jak najbardziej jest zawodniczką na tym poziomie, w Australian Open też doszła do półfinału. Musi pokazać swoją najlepszą formę w dłuższym okresie, by zostać numerem 1 czy 2. Tego jeszcze nie zrobiła, ale udowodniła, że może być niebezpieczna, zwłaszcza na kortach twardych. Iga i Sabalenka będą musiały się z nią liczyć.
Hubert Hurkacz doszedł do ćwierćfinału Australian Open i to jego drugi najlepszy wynik w historii występów w wielkich szlemach. Może mieć niedosyt po meczu z Miedwiediewem?
Hubert był bardzo blisko zwycięstwa. Przez pięć setów prowadził wyrównaną walkę, przegrał końcówkę. W United Cup w zasadzie przegrał mecz z Alexandrem Zverevem o dwa milimetry przy piłce meczowej. Forma Polaka jest bardzo dobra, ale w tym roku jeszcze dopiero pokaże swój najlepszy tenis. Jest przecież najwyżej w rankingu ATP w historii, bo na ósmym miejscu.
Stać go, by zaatakować pierwszą piątkę. Hurkacz gra naprawdę równo i jestem pewny, że będziemy się jeszcze cieszyć z jego wielkich sukcesów w turniejach wielkoszlemowych.
Hurkaczowi najlepiej idzie na trawie i jeśli tylko w drabince unikał Djokovicia, to niemal zawsze zachodził daleko. Stać go na finał Wimbledonu?
Trawa to jest jego żywioł i stać go na wielkie wyniki. Jest jednym z najlepszych - trzech, czterech zawodników na tej nawierzchni. Przez ostatnie kilka lat miał tylko jedną wpadkę z Fokiną. Ogranie Djokovicia na Wimbledonie jest tak samo trudne jak w Australian Open. W tym roku w Melbourne to się jednak udało, więc dlaczego nie w Londynie? Polak na trawie jest w stanie wygrać z każdym, ale faktycznie lepiej Serba unikać.
Mikst Hurkacz/Świątek to para na złoto w Paryżu?
W tym turnieju bierze udział 16 par i co najmniej 14 może się liczyć w walce o medal. Nie jest tak, że Iga i Hubert będą faworytami. Turniej par mieszanych na igrzyskach jest bardzo specyficzny. Jest bardzo mała drabinka i grają nie tylko singliści, ale też etatowi debliści. Często zdarzają się niespodzianki.
Trzeba wygrać cztery mecze do złota w bardzo specyficznym systemie, przy grze na przewagi z super tie-breakiem zamiast trzeciej partii. Hubert z Igą mają szansę na wielki wynik w Paryżu, ale nie należy ich stawiać w roli faworytów do złotego medalu.
Tytuł w mikście w Australian Open zdobył Jan Zieliński. Może to on powinien wystąpić ze Świątek?
To Iga powinna zadecydować, z kim chciałaby zagrać. W United Cup wygrali wszystkie mecze oprócz finałowego starcia z Niemcami, więc nie widzę powodu, by Świątek miała zmienić partnera, nawet jeśli Janek wygrał turniej wielkoszlemowy. Dla mnie pary Świątek/Hurkacz i Świątek/Zieliński są równorzędne. Iga zagrała z Hubertem już około 10 spotkań i wiedzą, czego spodziewać się po sobie na korcie.
Janek ma takiego pecha, którego w 2012 roku mieliśmy ja i mój deblowy partner Mariusz Fyrstenberg: była tylko jedna partnerka do gry, Agnieszka Radwańska, a nas było dwóch. W Rio Isia wybierała między mną a Łukaszem Kubotem. Ta druga osoba musi się z tym pogodzić. Gdybyśmy mieli drugą Igę, to moglibyśmy wystawić dwa miksty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Żart, który źle się skończył. Gael Monfils zdyskwalifikowany za "zranienie" supervisora