Iga Świątek po krótkiej przerwie rozpoczęła kolejny turniej tenisowy. Polka obecnie gra na niemieckich kortach w WTA Stuttgart. Warto zaznaczyć, że nasza zawodniczka zwyciężała w dwóch ostatnich edycjach.
Pierwsza cegła
To też jednocześnie są jej pierwsze spotkania na ziemnej nawierzchni w tym roku. Jak podkreśla Karol Stopa, wieloletny dziennikarz, w Stuttgarcie jest dziwne podłoże, przez co gra się na nim trochę, jak na lodowisku, ponieważ trudno jest tenisistkom utrzymać równowagę.
- Iga jeszcze nie rywalizowała na takiej nawierzchni w tym roku. W ubiegłym przerobiła już taki cykl przejścia i zrobiła to świetnie, bo przecież wygrała w Niemczech. Osobiście jednak zawsze boję się tych momentów sezonu, bo moim zdaniem ze względu na swoją technikę uderzeń musi mieć trochę czasu na oswojenie się z nowymi warunkami. To nie jest typ zawodniczki, która wchodzi i od razu gra na najwyższym poziomie - mówi komentator w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
Powód do niepokoju?
Przypomnijmy, że 22-latka pod koniec marca niespodziewanie odpadła w 1/8 WTA Miami, po tym, jak uległa 0:2 (4:6, 2:6) Jekaterinie Aleksandrowej. Wcześniej za to tryumfowała w świetnym stylu w WTA Indian Wells. - Byłem przekonany, że po tym turnieju będzie dobrze grała w Miami. Mnie ta przegrana zaskoczyła. Mówiła, że jej trochę sił brakowało. Sztaby nam nie do końca zawsze wszystko mówią. Może było jakieś przeziębienie czy podobna historia - zwraca uwagę Stopa.
Aczkolwiek zaniepokoił się dyspozycją Polki w jej drugim marcowym turnieju. Jak podkreśla, Świątek nagle się zacięła. Według niego być może miało to coś wspólnego z wydolnością, ponieważ organizm tenisisty się zmienia i trzeba się do niego dostosowywać. Dodatkowa nasza tenisistka zmodyfikowała też trochę swój sposób gry. Częściej decyduje się zagrać z powietrza czy bliżej siatki. - W tenisie jest tak, że jak ktoś zaczyna trenować bekhend, to się forhend pogarsza, gdyż się go mniej ćwiczy - tłumaczy nasz rozmówca.
Jednocześnie martwi go także gra czterokrotnej zwyciężczyni Wielkiego Szema w Pucharze Billie Jean King, a więc w rozgrywkach reprezentacyjnych. Polka rywalizowała w ubiegły piątek oraz sobotę. Tryumfowała, ale łącznie straciła 11 gemów w dwóch potyczkach z przeciwniczkami z drugiej setki światowego rankingu.
- Z jednej strony wypełniła zadanie i trudno się czepiać. Z drugiej strony w obu pojedynkach z mało znanymi rywalkami nie było idealnie. Pojawiały się lepsze oraz gorsze momenty. Iga w jednym z tych meczów prowadziła 4:0 i dała się prawie dogonić. Oczywiście, ktoś powie, że nic się nie stało, lecz wcześniej takie rzeczy się nie działy i wygrywała przeciwniczkami na takim poziomie do zera w setach - podsumowuje Karol Stopa.
Jednocześnie podkreśla, że z jakimikolwiek ocenami nie powinniśmy się śpieszyć. Najpierw trzeba poczekać, co się wydarzy w niemieckim turnieju. Jednakże jego zdaniem Światek powinna spokojnie wygrać. Mimo wszystko prawdziwe korty ziemne zaczną się dopiero w Madrycie. Liderka światowego rankingu w 1/8 finału Porsche Tennis Grand Prix 2024 pokonała Elise Mertens 2:0 (6:3, 6:4), a w 1/4 Emmę Raducanu 2:0 (7:6, 6:3). W Półfinale jej rywalką będzie Jelena Rybakina. Spotkanie to już w sobotę.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- To mówi wiele o statusie Świątek. Dziennikarz pokazał nagranie