Tenisiści numer dwa i trzy w Polsce połączyli siły po raz drugi. Dla Kamila Majchrzaka start w deblu był dodatkiem do singla, w którym awansował już do półfinału. Z kolei dla Maksa Kaśnikowskiego było to pocieszenie po odpadnięciu z gry pojedynczej już w pierwszej rundzie.
Niedawni reprezentanci Polski w Pucharze Davisa odnieśli w Challengerze w Saint Tropez jedno zwycięstwo. Była to ich pierwsza wspólna wygrana w deblu. Pokonali Harolda Mayota i Lucę Sancheza na miarę awansu do ćwierćfinału. W nim poprzeczka była już zawieszona zdecydowanie wyżej.
Polacy trafili na rozstawionych z numerem pierwszym doświadczonych deblistów Andre Goranssona i Sema Verbeeka. Konfrontacja zakończyła się po godzinie i dziewięciu minutach wygraną szwedzko-holenderskiego duetu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Więcej walki było w pierwszym secie, który zakończył się wynikiem 7:5 dla Andre Goranssona i Sema Verbeeka. Do stanu 5:5 deble konsekwentnie zwyciężały w gemach serwisowych aż ostatnią szansę na przełamanie wykorzystali faworyci. Druga partia rozpoczęła się od wyniku 1:1, po czym rozstawieni z numerem pierwszym tenisiści odjechali na 6:1 dzięki imponującej serii pięciu wygranych gemów.
Ćwierćfinał gry podwójnej:
Andre Goransson (Szwecja, 1) / Sem Verbeek (Holandia, 1) - Maks Kaśnikowski (Polska) / Kamil Majchrzak (Polska) 7:5, 6:1