Pozytywny wynik testu Igi Świątek na trimetazydyny, substancję zaliczaną do grupy modulatorów hormonów i metabolizmu, wynikał z zanieczyszczenia melatoniną, którą Polka stosowała na jet lag i problemy ze snem. Substancja była zawarta w leku bez recepty.
Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa przeprowadziła dochodzenie, które wykazało, że nie było to działanie umyślne, a Świątek nie ponosiła winy. W wyniku tego uznano, że zawodniczka zasługuje jedynie na miesięczną dyskwalifikację.
Świątek przyjęła karę i zaakceptowała zawieszenie, które obejmuje również wcześniejsze, tymczasowe wykluczenie. Oznacza to, że po 4 grudnia, czyli po upływie okresu zawieszenia, Polka będzie mogła powrócić do gry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Zawieszenie ma również konsekwencje finansowe - Świątek straciła nagrodę pieniężną za turniej WTA 1000 w Cincinnati, który odbył się tuż po pobraniu próbki. Oprócz tego odjęto jej punkty w światowym rankingu.
Okazuje się jednak, że to wcale nie oznacza końca sprawy. W piątek (29 listopada) nowe informacje w tej sprawie, w rozmowie z Polską Agencją Prasową, przekazał rzecznik prasowy WADA, James Fitzgerald.
- Jak w każdej tego typu sprawie, WADA rozpatrzy decyzję ITIA i zastrzega sobie prawo do odwołania się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, jeśli okaże się to stosowne - powiedział przedstawiciel wspomnianej fundacji.
Przypomnijmy, że w podobnej sytuacji znalazł się Włoch Jannik Sinner, który w marcu tego roku miał wykryte śladowe ilości klostebolu, sterydu anabolicznego. Zgodnie z wynikami dochodzenia ITIA, substancja trafiła do organizmu Sinnera przez jego fizjoterapeutę, który użył produktu zawierającego klostebol, nie mając świadomości jego zakazanego charakteru.
Sinner nie został zawieszony, a jedyne straty, jakie poniósł, to utrata punktów i premii za wygrany turniej w Indian Wells. Decyzja w sprawie Włocha spotkała się z kontrowersjami, a WADA postanowiła odwołać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, sugerując, że kara powinna wynieść od roku do dwóch lat.
W przypadku Świątek podobne odwołanie może również mieć miejsce, jednak na ten moment rozstrzygnięcie leży w rękach WADA.