Paul Annacone, przez sześć lat szkoleniowiec Pete'a Samprasa, ma pomóc Federerowi, który stracił tytuły w Roland Garros i Wimbledonie, w odzyskaniu pierwszego miejsca na świecie. Obaj słynni podopieczni amerykańskiego coacha osiągnęli to, co jemu nie było dane: pozycję lidera rankingu i tytuł wielkoszlemowy. Dużo tytułów wielkoszlemowych.
47-letni dziś Annacone, ostatnio szef trenerów męskiego tenisa w brytyjskiej federacji, wpisze sobie do CV pracę z dwoma prawdopodobnie najlepszymi singlistami w historii sportu. Sampras i Federer wygrali w sumie 30 turniejów Wielkiego Szlema. To tak jakby przez siedem i pół roku jeden lub drugi nieprzerwanie triumfowali w tych najważniejszych imprezach.
W Toronto na starcie cała czołówka, ale najwyżej notowani startują od II rundy (1/16 finału). Federer czeka na rozstrzygnięcie meczu Chela-Falla. Ten drugi, leworęczny Kolumbijczyk, był o trzy piłki od wygranej ze Szwajcarem w równych setach w Londynie. Roger jest w połówce drabinki z Đokoviciem, wiceliderem listy ATP. Broniący tytułu Andy Murray w prawdopodobnym półfinale może spotkać się z Rafą Nadalem, podobnie jak Federer i Đoković grającym po raz pierwszy od Wimbledonu.
Zmiana szkoleniowa u Federera nie jest jedyną tego rodzaju wśród elity. Z trenerem Milesem Maclaganem w lipcu rozstał się Murray, który ma pozostawać pod opieką Àleksa Corretjy. Brytyjska bulwarówka "Daily Mail" podała, że współpracą z Murrayem zainteresowany jest Roger Rasheed, coach Monfilsa. Ten ostatni ma za sobą kolejną kontuzję, a w I rundzie w Toronto zmierzy się z innym rekonwalescentem, Fernando Gonzálezem.
Rasheed może być kolejną postacią, która zmieni otoczenie we francuskim tenisie. W paryskiej "L'Équipe" czytamy o efekcie domino po upadku projektu Team Lagardére. Julien Benneteau (ATP 33) ma czwartego w karierze trenera: to Thierry Champion, szkoleniowiec, który także ucierpiał na aferze kokainowej Gasquet wiosną ubiegłego roku.