(Około)Tenisowy przegląd tygodnia: Novak poliglota, Azarenka zmienia zawód

Po dwóch wielkich imprezach za oceanem, i rozgrywkach Pucharu Davisa, przyszedł czas na mniejsze turnieje, będące przedsmakiem wielkich emocji na największych arenach w Europie. Do tego jak zawsze garść plotek i wiadomości z tenisowego światka.

Po intensywnej części sezonu na kortach twardych (turnieje w Indian Wells i Miami, a także na Bliskim Wschodzie u pań i w europejskiej hali u panów), oraz rozgrywkach w Pucharze Davisa, tenisiści i tenisistki powoli kierują swój wzrok na cykl rozgrywek na kortach ziemnych w Europie. W tym roku rozpoczął się on łagodnie: panowie walczyli w turniejach rangi ATP World Tour 250 w Houston i Casablance, panie zaś grały turnieje WTA International: na ceglanej mączce w Barcelonie i na twardych kortach w Kopenhadze.

Małe turnieje, zwłaszcza w tenisie męskim, wyróżniają się tym, czego brakuje największym imprezom na świecie - nieprzewidywalnością. Osobiście dużo tracę z przyjemności oglądania turnieju, jeśli jeszcze przed jego startem wiem, że przynajmniej trzech zawodników z czwórki Djoković, Nadal, Federer, Murray zamelduje się w półfinale i to zapewne bez straty seta.

Swoje szanse wykorzystali Juan Mónaco i Pablo Andújar, którzy dorzucili kolejne skalpy do kolekcji. U pań zaś włoską dominację w Barcelonie kontynuowała Sara Errani (Włoszki wygrywają tę imprezę nieprzerwanie od 2009 roku), która zgarnęła dublet, wygrywając także w deblu. W żartobliwie nazywanym "Karolina Woźniacka Open" turnieju w Kopenhadze Dunka próbowała kontynuować znakomitą passę z lat poprzednich (dwa kolejne tytuły), jednak w finale powstrzymała ją znakomicie grająca Andżelika Kerber. Niemka o polskich korzeniach najpierw cudem przebrnęła ćwierćfinał z Moną Barthel, gdzie w III secie wyciągała się z 2:5 i broniła piłki meczowej, jednak w dalszej fazie była już nie do zatrzymania i nie straciła seta. Dzięki tej wygranej Kerber wróciła na najwyższe w karierze, 14. miejsce i umocniła się na piątej lokacie w rankingu Race. Jako że Niemka w zeszłym roku praktycznie nie grała podczas US Open Series, jej awans do czołowej "10" na świecie zdaje się być kwestią czasu.

Do absolutnie kuriozalnej sytuacji doszło w ćwierćfinałowym pojedynku w Houston pomiędzy Johnem Isnerem a Ryanem Sweetingiem. Przy piłce meczowej w drugim secie Isner źle obliczył tor lotu lecącej na aut piłki i ta... spadła wprost na niego! Amerykański wieżowiec tylko się uśmiechnął i chwilę później zakończył spotkanie asem. Wspomniana sytuacja na poniższym filmiku rozpoczyna się stanie 6-3 w tie breaku II partii (1:51:47).

Czołowi tenisiści świata od kilku dni przebywają w Monte Carlo, gdzie w pocie czoła przygotowywali się do rozpoczętej w niedzielę imprezy rangi Masters 1000.

Już w I rundzie z turniejem pożegnał się Ivan Ljubičić, który zapowiedział, że będzie to jego ostatni start w karierze, a po przegranym pojedynku dostał w szatni owację na stojąco od pozostałych uczestników imprezy. Chorwat, mimo że nie osiągnął w karierze oszałamiających sukcesów (trzecie miejsce w rankingu i jeden wielkoszlemowy półfinał), był niezwykle charakterystyczną postacią współczesnego tenisa. Na korcie zawsze dżentelmen, znany jednak przede wszystkim z działalności poza nim, spędzając większą część kariery w Radzie Zawodniczej i w pełni poświęcając się walce o poprawę warunków dla tenisistów. Ljubičić to kolejny po Fernando Gonzálezie zawodnik starszego pokolenia, który postanowił odwiesić rakietę na kołek.

Przed startem turnieju wszystkich zszokował Andy Murray, który zgolił bujną czuprynę i prawie na "zero" - niczym zabijaka ze szkockiego blokowiska - zaprezentował się na pierwszym treningu: - Zrobiłem to całkiem sam, jakieś trzy dni temu - przyznał tenisista. Chyba jednak lepiej by wyszedł odwiedzając fryzjera...

Kolejny pracowity tydzień w stolicy Księstwa spędził Novak Djoković, który wyraźnie ma ochotę przerwać rekordową passę Rafaela Nadala w Monte Carlo (siedem kolejnych triumfów). Serb także dbał o kontakt z fanami i mediami, cierpliwie rozdając po treningach autografy i pozując do zdjęć, czy też udzielając telewizyjnego wywiadu płynną francuszczyzną (Novak doskonale mówi także po angielsku i włosku). Rafa za to zameldował się na kortach Monte Carlo Country Club z kilkudniowym opóźnieniem spowodowanym leczeniem chorego kolana. Sam Hiszpan jednak twierdzi, że ból już mu nie dokucza i spokojnie przygotowuje się do pierwszego startu na ukochanej mączce.

Także w Monte Carlo treningi kontynuuje Wiktoria Azarenka. Białorusinka pochwaliła się na swoim facebookowym profilu nowym aparatem fotograficznym i oznajmiła, że od tej pory zostaje paparazzim. Jej pierwszą "ofiarą" został wyżej już wspominany Nadal. Co śmieszniejsze, Hiszpan nie rozpoznał liderki rankingu, biorąc ją za dziennikarkę (tak przynajmniej twierdzi Azarenka). Rafa mówił w jednym z wywiadów, że czasami ogląda kobiecy tenis - jak widać za rzadko.

Na zasłużony wypoczynek udał się Roger Federer, który po szybkiej porażce w Miami odpoczywał ze swoją rodziną. Szwajcar wraca jednak do ciężkiej pracy i rozpoczyna zgrupowanie w Dubaju, gdzie w pocie czoła będzie szykować się do występów w Madrycie, Rzymie i Paryżu.

Nie lada gratkę dla miłośników białego sportu przygotowali Djoković i Nadal, którzy w lipcu zagrają pokazowe spotkanie na murawie stadionu Santiago Bernabeu. Panowie spróbują jednocześnie pobić rekord frekwencji na meczu tenisowym, co bez kłopotów powinno się udać. Hiszpan nie kryje swojej sympatii do madryckiego klubu i ma w hiszpańskiej stolicy wielu fanów. Dodając do tego klasę rywala, można śmiało przyjąć, że kibice szczelnie wypełnią 80 tysięcy przygotowanych miejsc, zamieniając charytatywny mecz w jedno z największych sportowych wydarzeń roku.

Ciekawe wieści dochodzą z odległej Brazylii. W ramach promocji igrzysk, które w 2016 roku odbędą się w Rio de Janeiro, od przyszłego sezonu Rio będzie gościć łączony turniej tenisowy, będący kolejnym przystankiem zimowego Golden Swing. Ponoć duży wpływ na taką decyzję ATP miał Gustavo Kuerten. Ofiarą takiego stanu rzeczy jest turniej w Memphis, a Amerykanie rwą włosy z głowy, bowiem stracili kolejną imprezę w kalendarzu. Żeby przybliżyć wymiar amerykańskiego dołka tenisowego (trwającego w zasadzie od zakończenia kariery przez Andre Agassiego): w roku 1980, od stycznia do maja, w USA odbywało się 20 turniejów głównego cyklu. 33 lata później pozostanie pięć, z czego trzy malutkie. Mają Jankesi nad czym rozmyślać.

Na koniec krótki raport z Polski. W przerwie między kolejnymi turniejami do stolicy zawitała wraz z ojcem Agnieszka Radwańska. Najpierw spotkali się z minister Muchą, by porozmawiać o kortach w Krakowie (najlepsza polska tenisistka wciąż narzeka, że nie ma w domu kortów twardych), a następnie - przy pomocy Polskiego Związku Tenisowego - w hotelu Mariott zorganizowano konferencję prasową z udziałem teamu Radwańskich: Agnieszki, ojca Roberta i Tomasza Wiktorowskiego. Przez godzinę odpowiadali na pytania dziennikarzy, którzy szczelnie wypełnili salę.

Wbrew woli Roberta Radwańskiego, nie udało się uniknąć pytań o buty i torebki zadawanych krakowiance przy praktycznie każdej okazji i dowiedzieliśmy się, że od czasu przylotu do kraju nic się w tej materii nie zmieniło (pytanie to padło już na lotnisku). Po raz kolejny także próbowano sprowokować Radwańską, pytając o najmniej lubiane tenisistki. Ile można?

Głos zabrali także pozostali członkowie zespołu. Wiktorowski chwalił podopieczną i obecny kształt współpracy, ojciec za to chwalił Wiktorowskiego i wyjaśnił, że na turniejach bywa rzadko, bo nie chce, żeby się powtórzyła sytuacja z Paryża. W końcu pamiętamy, jak wysyłał córkę do psychiatryka... Wygląda na to, że w drużynie Radwańskiej wszyscy są zadowoleni.

*
O swoich wspomnieniach z występu w duecie z 17-letnim Federerem opowiedział Andy Ram, mistrz trzech turniejów Masters 1000 oraz wielkoszlemowego Australian Open w grze podwójnej: - Kompletnie nie umiał uderzać z bekhendu, jego wolej był beznadziejny, grał tylko slajsa. Zepsuł cały mecz, byłem okropnie sfrustrowany. Powiedziałem trenerowi, że chłopak jest beznadziejny i nigdy więcej z nim nie zagram.

Źródło artykułu: