ATP Barcelona: Santiago Giraldo bezradny, Kei Nishikori przejął tron po Rafaelu Nadalu

Kei Nishikori wygrał w finale turnieju ATP World Tour 500 w Barcelonie z Santiago Giraldo. Dla Japończyka to piąty tytuł mistrzowski w karierze, ale pierwszy na kortach ziemnych.

Dla hiszpańskich kibiców był to dość osobliwy finał. Po raz pierwszy od 1996 roku, gdy w meczu o tytuł Thomas Muster pokonał Marcelo Riosa, zabrakło w nim reprezentanta gospodarzy. Już przed meczem wiadomo było, że również po raz pierwszy, ale od 2002 roku i triumfu Gastona Gaudio, tytuł w Barcelonie wejdzie w posiadanie tenisisty spoza Półwyspu Iberyjskiego.

"Pierwszych razów" w niedzielnym pojedynku było o wiele więcej. Kei Nishikori i Santiago Giraldo zostali pierwszymi reprezentantami odpowiednio Japonii i Kolumbii, którzy zagrali w finale na katalońskiej mączce. Giraldo mógł wywalczyć premierowy skalp w głównym cyklu w karierze, lecz zwyciężył Nishikori 6:2, 6:2, dla którego to piąte mistrzostwo w karierze, ale pierwsze na ceglanej mączce. Po raz ostatni tak jednostronny finał w Barcelonie miał miejsce w 1986 roku. Wówczas Kent Carlsson pokonał Andreasa Maurera 6:2, 6:2, 6:0.

Początek meczu nie wskazywał, iż zostanie on aż tak zdominowany przez Nishikoriego. Giraldo robił użytek ze swojego serwisu oraz atomowego forhendu i wyszedł na prowadzenie 2:0. Japończyk jednak szybko wrócił do gry, odrobił stratę  przełamania, wyrównał na 2:2, po czym poszedł za ciosem. Zdobył kolejne cztery gemy pod rząd i wygrał partię otwarcia.

Giraldo nie miał pomysłu, jak dobrać się do skóry przeciwnikowi. Nishikori, który w Barcelonie rozgrywał pierwszy turniej po miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją pachwiny, miał w swoim arsenale zagrań odpowiedzi na wszystkie próby Kolumbijczyka, a sam popisywał się pięknymi uderzeniami kończącymi. Starał się atakować już piłkę wznoszącą i przede wszystkim grał zbyt szybko dla Giraldo, który przez to miał problemy z właściwym ustawianiem się do piłek.

Zgodnie z tradycją turnieju w Barcelonie, Nishikori świętował sukces w basenie w bardzo urokliwym towarzystwie (Foto: Twitter)
Zgodnie z tradycją turnieju w Barcelonie, Nishikori świętował sukces w basenie w bardzo urokliwym towarzystwie (Foto: Twitter)

Fenomenalnie funkcjonował też return Nishikoriego i właśnie tym zagraniem tenisista z Shimane wywalczył przełamanie w gemie otwarcia drugiej odsłony. Tę sztukę rozstawiony z numerem czwartym reprezentant Kraju Kwtinącej Wiśni powtórzył w gemie piątym, gdy popisał się przepięknym forhendowym returnem po krosie, który dał mu kolejnego breaka.

Giraldo już nie był w stanie odrobić strat. Nishikori przy prowadzeniu 5:2 uzyskał trzy meczbole. Dwa zostały obronione przez Kolumbijczyka, ale przy trzecim posłał forhend w siatkę i mecz dobiegł końca po niespełna pięciu kwadransach od jego rozpoczęcia.

Statystyki meczu Giraldo z Nishikorim (Foto: Twitter)
Statystyki meczu Giraldo z Nishikorim (Foto: Twitter)

Do dużej sensacji doszło w finale gry podwójnej. Tzw. lucky loserzy, Jesse Huta Galung i Stephane Robert, którzy w głównej drabince zastąpili braci Boba i Mike'a Bryanów, wygrali 6:3, 6:3 z rozstawionymi z numerem piątym Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjiciem. Zarówno dla Holendra, jak i dla Francuza to pierwszy tytuł w karierze w głównym cyklu.

Barcelona Open BancSabadell, Barcelona (Hiszpania)
ATP World Tour 500, kort ziemny, pula nagród 1,845 mln euro
niedziela, 27 kwietnia

finał gry pojedynczej:

Kei Nishikori (Japonia, 4) - Santiago Giraldo (Kolumbia) 6:2, 6:2

finał gry podwójnej:

Jesse Huta Galung (Holandia) / Stephane Robert (Francja) - Daniel Nestor (Kanada, 5) / Nenad Zimonjić (Serbia, 5) 6:3, 6:3

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Komentarze (7)
avatar
vamos
27.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super info. Bardzo się cieszę, najlepsza dziesiątka świata stoi otworem! 
avatar
tomek33
27.04.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pnie się Kei w górę. To już piąty tytuł Japończyka, a my czekamy niecierpliwie cały czas na pierwszy tytuł dla Janowicza. 
Alk
27.04.2014
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Zasłużenie, brawo Kei - z tym talentem nie skończy się na 250-tkach, tylko żeby organizm wytrzymał. 
avatar
RvR
27.04.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Well done Kei! Choć szkoda mi Santiego.