Amelie Mauresmo, bojowniczka na korcie i w życiu

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek
Spełniony sen o potędze

W 2004 roku sięgnęła po pięć tytułów (Berlin, Rzym, Montreal, Linz, Filadelfia) i została pierwszą w historii liderką rankingu WTA z Francji (wciąż kraj ten nie doczekał się lidera rankingu ATP). - Kiedy dowiedziałam się, że zostanę numerem jeden po prostu zakryłam głowę rękami i popłakałam się. To była wspaniała chwila, na którą czekałam. To siedziało w mojej głowie od lat i ciężko pracowałam, by się tam znaleźć. To była nagroda za pracę, którą włożyłam i za wątpliwości, które zawsze mi towarzyszyły. Byłam taka dumna! - mówiła (cytat z ameliemauresmo.fr). Był to jej jedyny sezon, w którym w każdym z czterech wielkoszlemowych turniejów doszła dalej niż do IV rundy (półfinał Wimbledonu oraz ćwierćfinały Australian Open, Rolanda Garrosa i US Open). W Mistrzostwach WTA Mauresmo odniosła trzy grupowe zwycięstwa, w tym nad późniejszą triumfatorką Marią Szarapową, by w półfinale przegrać z Sereną Williams. W sezonie 2004 wystąpiła w 17 turniejach i tylko z jednego odpadła przed ćwierćfinałem (II runda w San Diego). Znów zdrowotne dolegliwości komplikowały jej tenisowe życie. Ćwierćfinał w Melbourne z Fabiolą Zuluagą oddała walkowerem z powodu kontuzji pleców i na korty wróciła dopiero w kwietniu. Ale spotkała ją nagroda w postaci pięciu tytułów oraz srebrnego medalu igrzysk olimpijskich w Atenach (w finale przegrała z Justine Henin). - To była wzruszająca chwila. Nie zdobyłam złotego medalu, ale i tak to było coś specjalnego, choć bardzo chciałam usłyszeć wtedy Marsyliankę - powiedziała Francuzka (cytat z ameliemauresmo.fr).

W 2005 roku wygrała cztery turnieje (Antwerpia, Rzym, Filadelfia, Mistrzostwa WTA). Filadelfia to pierwszy turniej, w którym była najlepsza trzy lata z rzędu (w latach 2005-2007 była niepokonana w Antwerpii). W pierwszym w historii francuskim finale Masters pokonała Mary Pierce i została pierwszą reprezentantką Trójkolorowych, która święciła triumf w tej imprezie. Wreszcie przyszedł najlepszy sezon w jej karierze. Wygrała Australian Open i Wimbledon, za każdym razem zwyciężając w finale Justine Henin. W Melbourne Belgijka skreczowała z powodu choroby żołądkowo-jelitowej, a w All England Club Francuzka zwyciężyła w trzech setach. - Gdy podeszłam do mojego krzesła, zdałam sobie sprawę, że to jest mój turniej - mówiła Amélie po wywalczeniu pierwszego w karierze wielkoszlemowego tytułu. - Pewnie moja reakcja byłaby inna, gdyby mecz skończył się w normalny sposób, ale i tak jest radość. Czekałam na to od dawna (cytat ze sports.espn.go.com). Siedem lat po jej pierwszym wielkim finale, mogła w końcu wznieść ręce do góry w geście triumfu.

Już nikt więcej nie wypominał jej, że jest liderką rankingu bez wielkoszlemowego skalpu. - Wiele osób powtarzało: 'ona nigdy tego nie dostanie', gdy mówili o wielkoszlemowych tytułach - stwierdziła. A jednak Amé dołączyła do panteonu największych mistrzyń. - We Francji mamy takie powiedzenie: smutek niektórych sprawia, że szczęśliwi są inni. Rzeczy w pewnym momencie się odwracają. Miałam wiele trudnych momentów w karierze. Triumfem w Wimbledonie udowodniła, że sukces w Australii nie był dziełem przypadku. - Bardzo chciałam tego zwycięstwa i nie chcę już nikomu opowiadać o moich nerwach - żartowała w wywiadzie na korcie po finałowym meczu w All England Club. - To trofeum jest wyjątkowe w tenisowym świecie i czuję się świetnie - dodała (cytat z bbc.co.uk). Henin mogła wtedy wywalczyć swoją koronę na londyńskich trawnikach, ale wspaniała Amélie jej to uniemożliwiła. Zanim pokonała Belgijkę, w półfinale wyeliminowała Marię Szarapową, z którą spotkała się tylko cztery razy i była górą w trzech ich konfrontacjach. Rosjanka jedyny raz lepsza była w drodze po tytuł w US Open 2006 i był to ich ostatni mecz.

Bajka szybko się jednak skończyła, choć nikt jej nigdy nie zabierze tego co wywalczyła w Melbourne i Londynie. W 2007 roku po siedmiu latach wypadła z Top 10, a w 2008 po raz pierwszy od 10 lat znalazła się poza czołową "20". Wszystko to był efekt prześladujących ją kontuzji. W sezonie 2007 wywalczyła tytuł w Antwerpii, a na kolejne trofeum czekała dwa lata. W lutym 2009 roku święciła triumf w hali Pierre'a de Coubertina, pokonując po drodze Agnieszkę Radwańską, Jelenę Janković i Jelenę Dementiewą. W ten sposób zdobyła 25. i, jak się okazało, ostatni tytuł w karierze. W Wimbledonie miała dużą szansę na pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał od czasu półfinału US Open 2006, ale w IV rundzie przegrała z Dinarą Safiną, nie wykorzystując prowadzenia 3:0 w III secie. Mecz Francuzki z Rosjanką przeszedł do historii jako pierwszy, który został w Londynie rozegrany pod dachem. Deszcz przerwał to spotkanie na początku drugiego seta. Tak naprawdę ta porażka przelała czarę goryczy i znacząco przyczyniła się do zakończenia przez Mauresmo kariery. Może gdyby osiągnęła w Londynie ćwierćfinał uwierzyłaby, że stać ją jeszcze na sukcesy w wielkoszlemowych turniejach w kolejnym sezonie, oczywiście przy ograniczeniu liczby startów, bo z jej dyspozycją fizyczną było coraz gorzej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×