Potężny kryzys Nadala. Co się dzieje z mistrzem?

PAP/EPA / DAVID CROSLING
PAP/EPA / DAVID CROSLING

Upokorzony przez Dustina Browna na Wimbledonie, pokonany przez Fabio Fogniniego na US Open, ograny przez Fernando Verdasco w Melbourne. Rafael Nadal nigdy nie był tak daleko od kolejnego zwycięstwa w Wielkim Szlemie.

W tym artykule dowiesz się o:

Sensacyjna klęska z Fernando Verdasco w pierwszej rundzie Australian Open to dopiero drugi przypadek w karierze Hiszpana, w którym odpada z turnieju wielkoszlemowego tak szybko. Po raz pierwszy zdarzyło się to na Wimbledonie w 2013 roku. Wtedy bez straty seta pokonał go Steve Darcis. Ale porażka w Melbourne jest boleśniejsza. Ostatnie występy Rafaela Nadala w Wielkim Szlemie udowadniają, że tenisista przeżywa potężny kryzys i mimo wyczerpujących treningów, nie jest w stanie odwrócić złej tendencji.

Tydzień przed starciem w Melbourne, Hiszpan ćwiczył intensywnie pod okiem swojego wujka Toniego i opiekuna Francisco Roiga. Tysiąc razy powtarzał te same ruchy i zagrania, pracował nad forehandem. Nie przełożyło się to jednak na pokonanie Fernando Verdasco, który meczu trwającym 4 godziny i 41 minut, upokorzył Nadala już w pierwszej rundzie. Hiszpan wygrał po pasjonującym pięciosetowym spotkaniu - No cóż, tenis się zmienia. Dziś każdy próbuje uderzyć jak najmocniej z każdej pozycji. Każdy szuka decydującego uderzenia z dowolnego miejsca na korcie. Gra stała się szalona - konkludował po porażce Nadal. - Moim celem jest powrót do jak najlepszej gry. Zmieniłem nieco treningi, choć na pewno nie jest łatwo dostosować się do tego. Ale nie, nie jestem już martwy, może tylko trochę zagubiony.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat mistrz z Majorki zmartwychwstał przynajmniej kilka razy. Udoskonalał forehand i backhand. Tym razem walczy jednak nie tylko ze swoimi niedoskonałościami, ale i ciągnącą się serią wpadek na turniejach wielkoszlemowych. Walczy z historią, która przedłuża się o kolejne porażki i upływem czasu, który nie dodaje mu sił. Klęska z Verdasco to trzecie z rzędu, bolesne doświadczenie dla Nadala w turniejach wielkoszlemowych. Wcześniej poległ w drugiej rundzie Wimbledonu z Dustinem Brownem i w trzeciej rundzie US Open z Fabio Fogninim. To pierwsza tak fatalna seria dla Hiszpana od premierowego zwycięstwa w turnieju Rolanda Garrosa w 2005 roku.

W piątym secie wyczerpującego pojedynku z Fernando Verdasco, Hiszpan po przełamaniu swojego rodaka prowadził 2:0, ale później przegrał sześć gemów z rzędu. - Nie myślałem o ubiegłorocznej porażce z Tomasem Berdychem w ćwierćfinale Australian Open. Wtedy grałem słabo i nie byłem przygotowany do turnieju. Tym razem sytuacja była inna, bo Fernando rozegrał doskonały mecz. Ta porażka mnie boli, pozostanie głęboko we mnie - powiedział Nadal.

Na twarzach najbliższych osób z zespołu tenisisty, widać było zakłopotanie po klęsce w Melbourne. Zwykle bardzo medialny wujek Toni, nie wyszedł do dziennikarzy. Coraz głośniej w środowisku mówi się o konieczności rekrutowania osobistego trenera dla Hiszpana. Kogoś na wzór Borisa Beckera (pracuje z Novakiem Djokoviciem) czy Carlosa Moyi (szkoleniowca Milosa Raonicia). Brad Gilbert, były trener Andre Agassiego potwierdził, że prowadzone są rozmowy w sprawie jego dołączenia do sztabu Nadala. Miesiące mijają, a Hiszpan rozczarowuje na kolejnych turniejach wielkoszlemowych. Nie dotarł do żadnego półfinału w siedmiu ostatnich z nich! Podczas zawodów w Dausze przegrał finał z Novakiem Djokoviciem w dwóch setach, a w Melbourne poległ z 45. w światowym rankingu Fernando Verdasco. Siedem lat temu po trwającym ponad 5 godzin pojedynku, pokonał go w półfinale.

Tym razem nie dał rady już w pierwszej rundzie.

Mateusz Święcicki 

Eugenie Bouchard najgorszą możliwą rywalką dla Radwańskiej?

Źródło artykułu: