We wtorek 7 marca minął dokładnie rok od słynnej konferencji prasowej, w trakcie której Maria Szarapowa ogłosiła, że wykryto u niej meldonium. Ta substancja, podnosząca wydajność, zmniejszająca negatywny wpływ stresu na organizm i przyspieszająca regenerację po wysiłku, znalazła się na liście Światowej Agencji Antydopingowej i od 1 stycznia 2016 roku jej użycie jest karane dyskwalifikacją.
Szarapowa najpierw została zawieszona na dwa lata, następnie karę zredukowano do 15 miesięcy. Rosjanka na korty wróci 26 kwietnia w Stuttgarcie, czyli dokładnie w dniu, w którym będzie mogła wznowić karierę. Tak naprawdę jej powrót nie powinien nastąpić w Porsche Arenie, bo turniej ten rozpocznie się w okresie, gdy jeszcze będzie trwała dyskwalifikacja byłej liderki rankingu. Jak widać jednak, przepisy można naciągać w każdej dziedzinie życia, także w sporcie.
Szarapową już obdarowano dzikimi kartami do dużych turniejów w Stuttgarcie (Premier), Madrycie (Premier Mandatory) i Rzymie (Premier 5). Nigdy wcześniej na sportowca zawieszonego za doping, nie czekano z tak otwartymi ramionami, jak ma to miejsce w przypadku Rosjanki. - Myślę, że każdy mile powita Marię z powrotem w rozgrywkach. My, podobnie jak jej fani, nie możemy się doczekać momentu, kiedy znów zobaczymy ją na korcie - przyznał dyrektor generalny WTA, Steve Simon, w listopadzie ubiegłego roku. - Maria przeszła przez bardzo długi i trudny okres, pokazując przy tym swoją integralność i uczciwość. Zapłaciła za to wysoką cenę i wcale nie pomógł jej status gwiazdy. Straciła swój ranking i 15 miesięcy dochodu, a coś takiego zabolałoby każdego z nas. Spłaciła jednak swoje długi i jest w pełni gotowa, by powrócić do gry wiosną - dodał Simon.
Czy ułatwianie powrotu Marii Szarapowej jest uczciwe w stosunku do pozostałych tenisistek? Dla mnie jest to nieetyczna postawa, z której wynika prosty wniosek: tenis to świat biznesu i marketingu, w którym za oszukiwanie płaci się zbyt niską cenę. Może Rosjance status gwiazdy nie pomógł, gdy wymierzano jej karę, jednak teraz zdecydowanie z tego korzysta. Na jej przykładzie młodzi kibice oraz juniorzy marzący o wielkich karierach mogą nauczyć się kombinowania i odwracania kota ogonem. Wystarczy powiedzieć, że się nie doczytało maila i wszystko jest w porządku. Jej wina była bardzo niewielka, więc można uznać, że nie był to intencjonalny doping. A przecież prawie wszyscy dopingowicze tłumaczą się w głupi sposób. "Ona była winna, ale kłamstwo było niewinne" - można zacytować Tadeusza Gicgiera, polskiego pisarza, poetę i satyryka.
ZOBACZ WIDEO Wielki plan Grzegorza Zengoty. Czuje, że nadszedł jego moment
Nick Kyrgios dołączył do grona przeciwników przyznawania dzikich kart Marii Szarapowej, szczególnie do wielkich imprez jak Roland Garros. - Jestem przeciwko zażywaniu jakiejkolwiek substancji, która pomaga sportowcowi poprawić jego wydajność, a przecież Maria to zrobiła. Nie widzę powodu, dlaczego oszuści powinni być wspierani i obdarowywani dzikimi kartami do takich turniejów jak Roland Garros. Jednak każdy organizator zrobi, co będzie chciał - powiedział krnąbrny Australijczyk, którego zachowanie na korcie często bardzo mnie irytuje, ale w tej kwestii zdecydowanie się z nim zgadzam.
Uważam, że należy uniemożliwić przyznawanie dzikich kart tenisistom w okresie, gdy są zawieszeni za doping. Szarapowa pierwszą powinna móc dostać dopiero 26 kwietnia, a tymczasem ma już zaplanowany początek nowego etapu kariery, jakby wracała po chorobie, kontuzjach albo po urodzeniu dziecka. No cóż, "czasy mamy ciężkie, lecz za to lekkie obyczaje" - jeszcze raz zacytuję Tadeusza Gicgiera.
Łukasz Iwanek
Zobacz więcej tekstów Łukasza Iwanka ->