Dla Laury Siegemund (WTA 49) był to trzeci singlowy finał w głównym cyklu i drugi w Stuttgarcie. W ubiegłym roku przegrała z Andżeliką Kerber. Tym razem Niemka wróciła z 1-4 w tie breaku III seta i pokonała po dreszczowcu Kristinę Mladenović (WTA 19). W ten sposób wywalczyła drugi tytuł w WTA Tour. W 2016 roku triumfowała w Bastad.
W drugim gemie I seta Mladenović odparła dwa break pointy skutecznymi akcjami przy siatce, ale przy trzecim wpakowała forhend w siatkę. Siegemund nie zwalniała tempa i głębokim returnem wymuszającym błąd zaliczyła przełamanie na 4:0. Część strat Francuzka odrobiła po błędzie bekhendowym rywalki. Jednak Niemka za pomocą returnu podwyższyła na 5:1, a wynik seta na 6:1 ustaliła wygrywającym serwisem. W tej części gry Siegemund była stroną solidniejszą i lepszą pod względem taktycznym. Mladenović grała zbyt chaotycznie i jednostajnie, brakowało jej cierpliwości, chciała szybko kończyć wymiany, ale popełniała zbyt wiele błędów.
W czwartym gemie II seta Siegemund oddała podanie wyrzucając bekhend. Mladenović zaczęła grać dużo lepiej, swobodniej. Przestała polować na szybkie kończące uderzenia, tylko pokazała cierpliwość w konstrukcji punktów, wykorzystując swój kunszt techniczno-taktyczny. Francuzka do końca nie oddała podania, a seta zakończyła drugim przełamaniem. Ostatni punkt zdobyła głębokim returnem wymuszającym błąd.
Na otwarcie III seta Siegemund zaliczyła przełamanie do zera, ostatni punkt zdobywając kończącym returnem. Szczęśliwy forhend po taśmie, w odpowiedzi na smecza rywalki, pomógł Mladenović wyrównać na 1:1. W piątym gemie Niemka zmarnowała pierwszego break pointa wyrzucając bekhend, a drugiego odparła Francuzka efektownym forhendem. Przy 4:4 Siegemund miała cztery okazje na przełamanie. Mladenović posłała dwa kończące forhendy i wygrywający serwis, ale reprezentantka gospodarzy dopięła swego świetnym returnem.
W 10. gemie Siegemund straciła punkt, bo po raz drugi przekroczyła dozwolony czas na serwis. W ten sposób Mladenović uzyskała dwa break pointy. Poirytowana Niemka podanie oddała pakując forhend w siatkę. W tie breaku Mladenović uzyskała mini przełamanie głębokim returnem wymuszającym błąd. Świetnym bekhendem po linii Francuzka wyszła na 4-1, ale do końca zdobyła jeszcze tylko jeden punkt. Siegemund mecz zakończyła krótkim krosem forhendowym w odpowiedzi na dropszota przeciwniczki. W końcówce Niemka opanowała nerwy i łącząc świetną pracę w defensywie ze sprytem i szczyptą brawury przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę.
W trwającym dwie godziny i 30 minut meczu obie tenisistki zaliczyły po pięć przełamań. W zaciętej batalii Siegemund zdobyła o dwa punkty więcej od rywalki (89-87). Niemce naliczono 31 kończących uderzeń i 29 niewymuszonych błędów. Mladenović miała 30 piłek wygranych bezpośrednio i 32 pomyłki.
Mladenović wystąpiła w trzecim finale w obecnym sezonie. W Petersburgu pokonała po fascynującym widowisku Julię Putincewą, a w Acapulco przegrała z Łesią Curenko. W półfinale w Stuttgarcie Francuzka wyeliminowała Marię Szarapową. W poniedziałek znajdzie się na najwyższym w karierze 17. miejscu w rankingu.
Siegemund jako czwarta Niemka wygrała Porsche Tennis Grand Prix i w poniedziałek znajdzie się w rankingu na 30. miejscu (najwyżej była notowana na 27. pozycji). Przed nią w imprezie tej triumfowały Anke Huber (1991 i 1994), Julia Görges (2011) oraz Andżelika Kerber (2015, 2016).
W deblu zwyciężyły Raquel Atawo i Jelena Ostapenko, które pokonały 6:4, 6:4 Abigail Spears i Katarinę Srebotnik. Dla Amerykanki to 17. deblowy tytuł w głównym cyklu, a dla Łotyszki drugi. W lutym tego roku w Petersburgu Ostapenko triumfowała w parze z Alicją Rosolską.
Porsche Tennis Grand Prix, Stuttgart (Niemcy)
WTA Premier, kort ziemny w hali, pula nagród 776 tys. dolarów
niedziela, 30 kwietnia
finał gry pojedynczej:
Laura Siegemund (Niemcy, WC) - Kristina Mladenović (Francja) 6:1, 2:6, 7:6(5)
finał gry podwójnej:
Raquel Atawo (USA, 3) / Jelena Ostapenko (Łotwa, 3) - Abigail Spears (USA, 1) / Katarina Srebotnik (Słowenia, 1) 6:4, 6:4
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok