Do tzw. "Wielkiej Czwórki" należą Roger Federer, Rafael Nadal, Novak Djoković i Andy Murray - tenisiści, którzy na przestrzeni ostatnich kilkunastu sezonów rządzą w męskich rozgrywkach, rozdzielając między sobą wszystkie najważniejsze tytuły. Od 2006 roku tylko trzem zawodnikom spoza tego grona (Juanowi Martinowi del Potro, Stanowi Wawrince i Marinowi Ciliciowi) udało się wywalczyć wielkoszlemowe mistrzostwo.
Tenisiści z "Big 4" są już jednak starsi i mają coraz większe problemy ze zdrowiem. Dlatego coraz częściej słychać głosy o końcu ich dominacji. Uważa tak chociażby Tomas Berdych. - To trudna sprawa, ale sądzę, że to bardzo prawdopodobne, iż era "Wielkiej Czwórki" dobiega końca. Taka jest natura sportu - stwierdził na konferencji prasowej podczas turnieju w Dausze.
Czech jest przekonany, że w rywalizacji o tytuły będzie się liczyło większe grono tenisistów. - W tym roku na pewno pojawią się nowi tenisiści, którzy będą konkurencyjni i będą mieli szanse na wygranie turnieju wielkoszlemowego.
Sam Berdych nigdy nie wygrał imprezy wielkoszlemowej. Jego najlepszym wynikiem jest finał Wimbledonu z 2010 roku. Ale liczy, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - Piękno naszego sportu polega na tym, że gdziekolwiek jesteś, zawsze masz szansę. Jeden dobry tydzień możesz zamienić na dwa. I, szczerze mówiąc, to jedyny powód, dla którego wciąż tu jestem - wyjawił.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Celt o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"