Start Petry Kvitovej w Wimbledonie długo stał pod znakiem zapytania z powodu kontuzji ramienia, przez którą opuściła Rolanda Garrosa. - Samo przystąpienie do I rundy było dla mnie jak cud. Ale wygrałam ten mecz, podobnie jak i drugi - mówiła w rozmowie z dziennikiem "Blesk" po zwycięstwie 7:5, 6:2 w II rundzie nad Kristiną Mladenović.
Czeszka wyjawiła, że problemy wciąż jej doskwierają i unika treningów tenisowych. - Nie mam poczucia, że mogę coś tu zrobić. Z drugiej strony w obu meczach, im dłużej trwały, tym grałam lepiej. Muszę jednak dużo odpoczywać. Nie mogę powiedzieć, że z moją ręką jest lepiej lub gorzej. Jej stan wciąż jest taki sam. Ale to ważne, że mogę dochodzić do formy, mimo że w wolne dni nawet nie próbuję trenować.
- Podchodzę do tego z minuty na minutę. Może się zdarzyć, że będę prowadziła 3:0 w secie i będę musiała skreczować. To dziwne. Są chwile, kiedy takie myśli przychodzą mi do głowy i nie mogę się ich pozbyć - wyjawiła.
Mistrzyni Wimbledonu z lat 2011 i 2014 nie ma oczekiwań związanych ze swoim tegorocznym występem w tym turnieju. - Wiem, że wciąż jestem w stanie dobrze grać w wielkich turniejach. Ale tutaj jest trudno. Trawa to moja ulubiona nawierzchnia, ale tym razem tak naprawdę niczego nie oczekuję.
W III rundzie Wimbledonu 2019, w sobotę, Kvitova zmierzy się z Magdą Linette. Mecz rozpocznie się o godz. 12:00 czasu polskiego.
Zobacz także - Wimbledon 2019: Magda Linette zagra z Petrą Kvitovą. "Na pewno mam szansę"
ZOBACZ WIDEO Wielki turniej tenisowy w Polsce? Wiemy, ile to kosztuje