Połączenie organizacji zarządzających męskimi (ATP) i kobiecymi (WTA) rozgrywkami w jedną to jeden z najczęściej poruszanych tematów w trakcie zawieszenia sezonu. Pomysł zaproponowany na Twitterze przez Rogera Federera podzielił środowisko. Zwolennicy podkreślają, że fuzja byłaby krokiem w kierunku ujednolicenia tenisa. Przeciwnicy natomiast, iż dałaby korzyści jedynie WTA.
Do sprawy na antenie Tennis Channel odniósł się Andy Roddick. Amerykanin, były lider rankingu ATP i zwycięzca US Open 2003, rozumie argumenty obu stron. Sam z kolei jest bardzo sceptyczny.
- To nie jest tak łatwe, jak napisanie hasztagu na Twitterze "JesteśmyRazem". Byłoby to świetne z punktu widzenia produktu telewizyjnego i zmniejszenia kosztów. Teoretycznie ma to wiele zalet, ale należy się nad tym zastanowić - mówił Roddick.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Iga Świątek wyciągnęła siostrę na kort. Po treningu padło zabawne hasło
- Z jednej strony to świetny pomysł i mam nadzieję, że jest wykonalny. Ale czy jeśli tak się stanie, to obie strony będą wygrane z perspektywy biznesowej? - zapytał.
Podobnego zdania jest także inny były znakomity amerykański tenisista, Jim Courier. - Jeśli połączysz ATP i WTA, będziesz dopiero w połowie drogi. Nie mam przekonania, czy rozwiązałoby to wszystkie problemy tenisa - stwierdził czterokrotny mistrz imprez Wielkiego Szlema i niegdyś najlepszy singlista świata.
Juan Martin del Potro rozstał się z trenerem. Argentyńczyk ciągle leczy kontuzję