Nadia Podoroska (WTA 131) nie przestaje zachwycać w tegorocznym Rolandzie Garrosie. Po odprawieniu siedmiu rywalek, trzech w eliminacjach i czterech w głównej drabince, awansowała do ćwierćfinału. Nie poprzestała na tym i we wtorek wyeliminowała Elinę Switolinę (WTA 5), zwyciężając 6:2, 6:4.
Podoroska awansowała do półfinału Rolanda Garrosa jako pierwsza Argentynka od czasu Paoli Suarez (2004). 23-latka z Rosario legitymuje się bilansem tegorocznych meczów 41-6. W czwartek zmierzy się z Igą Świątek.
Na otwarcie meczu Podoroska oddała podanie nieudanym skrótem. Natychmiast odrobiła stratę wymuszając na rywalce błąd głębokim krosem forhendowym. Argentynka grała niesłychanie precyzyjne, głębokie piłki używając topspinu, czyli rotacji postępującej. Skutecznie operowała forhendem i wykorzystywała swój niesłychanie groźny bekhend. Zmieniała kierunki, chodziła do siatki, dobrze serwowała i returnowała. Grała różnorodny, ofensywny tenis na całej długości i szerokości kortu.
ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek większym talentem niż Agnieszka Radwańska? "Taka dziewczyna trafia się raz na milion"
Switolina broniła się dosyć nieporadnie. Biegała po linii końcowej, ale nic dobrego z tego dla niej nie wynikało, bo odgrywała za krótkie piłki i stale znajdowała się w rozpaczliwej wręcz defensywie. Podoroska była skuteczna zarówno w krótkich, jak i długich wymianach. W repertuarze Argentynki były bardzo dobre skróty, a Ukrainka słabo czytała jej grę. W trzecim gemie zawodniczka z Rosario zniwelowała trzy break pointy, a w czwartym zaliczyła przełamanie krosem forhendowym.
W poczynaniach Switoliny było coraz więcej nerwowości. Spięta Ukrainka zrywała swoje uderzenia i nie była w stanie pokazać tytanicznej pracy w defensywie, która jest podstawą jej tenisa. Bajeczny skrót oraz kapitalna akcja zwieńczona forhendem przyniosły natchnionej Podoroskiej przełamanie na 5:1. W siódmym gemie zadrżała jej ręka i oddała podanie wyrzucając forhend. Dopięła swego jeszcze raz odbierając rywalce serwis. Seta zakończyła efektownym returnem z bekhendu.
W II partii Podoroska popełniała więcej błędów, szczególnie z forhendu. Dwa razy oddała podanie, ale za każdym razem odrabiała stratę, pokazując świetne skróty i zabójcze minięcia, solidną defensywę i skuteczną ofensywę. Switolina prezentowała pewniejszą obronę i lepsze kontry, ale kontroli nad meczem nie przejęła bo miała problemy z serwisem i zabrakło jej zdecydowania w przejmowaniu inicjatywy.
W siódmym gemie Switolina ponownie zdobyła przewagę przełamania. W ósmym odparła trzy break pointy, ale ostatecznie oddała podanie pakując forhend w siatkę. Z serii serwisowych strat wyłamała się Podoroska, która wyszła na 5:4 i to był klucz do wygrania przez nią II partii i całego meczu, bo znów poczuła się na korcie swobodnie. W 10. gemie Ukrainka obroniła dwie piłki meczowe, ale trzecią Argentynka wykorzystała forhendem.
W ciągu 79 minut Podoroska pięć razy została przełamana, a sama wykorzystała osiem z 13 break pointów. Posłała 30 kończących uderzeń przy 30 niewymuszonych błędach. Switolina miała osiem piłek wygranych bezpośrednio i 22 pomyłki. Argentynka odniosła pierwsze zwycięstwo nad tenisistką z Top 10 rankingu.
Dla Switoliny był to trzeci ćwierćfinał w Paryżu (2015, 2017). Dwa wielkoszlemowe półfinały Ukrainka osiągnęła w ubiegłym sezonie w Wimbledonie i US Open. Podoroska awansowała do półfinału Rolanda Garrosa jako pierwsza kwalifikantka w Erze Otwartej. W innych wielkoszlemowych turniejach taka sytuacja zdarzyła się tylko dwa razy. Christine Matison do najlepszej czwórki dotarła w Australian Open 1978, a Alexandra Stevenson dokonała tego w Wimbledonie 1999.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 38 mln euro
wtorek, 6 października
ćwierćfinał gry pojedynczej kobiet:
Nadia Podoroska (Argentyna, Q) - Elina Switolina (Ukraina, 3) 6:2, 6:4
Program i wyniki turnieju kobiet
Zobacz także:
Roland Garros: Danielle Collins górą w bitwie z Ons Jabeur. Amerykanka ostatnią ćwierćfinalistką