Novak Djoković wystąpił w finale trzeciej z rzędu edycji Wimbledonu. W 2018 roku triumfował po zwycięstwie nad Kevinem Andersonem, a 12 miesięcy później wygrał z Rogerem Federerem. W ubiegłym sezonie turniej się nie odbył z powodu pandemii COVID-19. Tym razem Serb w decydującym meczu trafił na Matteo Berrettiniego, który w półfinale zatrzymał Huberta Hurkacza. Triumfatorek został Djoković, który pokonał Włocha 6:7(4), 6:4, 6:4, 6:3.
Już w pierwszym gemie Djoković popełnił dwa podwójne błędy, ale obronił break pointa wygrywającym serwisem. Lider rankingu szybko znalazł sposób na serwis Berrettiniego. Przełamanie na 3:1 uzyskał wymuszając na rywalu forhendowy błąd głębokim zagraniem. Serb świetnie poruszał się po korcie, dobrze returnował, płynnie przechodził z obrony do ataku. Berrettini miał problemy z serwisem i zrywał uderzenia, szwankował jego forhend. Był niecierpliwy, dokonywał złych wyborów i popełniał błędy.
Djoković był bardzo regularny i precyzyjny w zmianach kierunków i rytmu, ale tak było do czasu, bo w pewnym momencie wpadł w dołek i oddał inicjatywę rywalowi. Berrettini ambitnie szukał pomysłu na wywarcie większej presji na rywalu i od stanu 2:5 pokazał niesłychanie rzetelny tenis. Jego lepszy serwis, forhend i return sprawiły, że napięcie widowiska wzrosło i entuzjastycznie nastawieni kibice grali razem z zawodnikami. W ósmym gemie Włoch obronił piłkę setową wygrywającym serwisem. W dziewiątym zaliczył przełamanie, gdy w kapitalnej wymianie na skrót rywala odpowiedział forhendem w sam narożnik. W tie breaku Djoković z 0-3 wyrównał na 3-3. Włoch nie przestraszył się i zdobył cztery z pięciu kolejnych punktów. Seta zakończył asem.
ZOBACZ WIDEO: Anglicy w euforii po awansie do finału. "Udają, że nie ma tematu związanego z karnym"
Na otwarcie II partii Berrettini wypuścił z rąk prowadzenie 40-15. Djoković zdobył cztery kolejne punkty, a przełamanie uzyskał, gdy przeczytał dobrze intencje rywala i skończył wymianę instynktownym wolejem. Przytłumiony Włoch w trzecim gemie zniwelował dwa break pointy, ale ostatecznie oddał podanie pakując forhend w siatkę. Serb świetnie czytał grę i miał przewagę w każdym elemencie. Jednak najpiękniejszy punkt (lob po zagraniu piłki między nogami) należał do Berrettiniego.
Djoković ponownie miał problemy z zadaniem decydującego ciosu. Znów miał kilka chaotycznych zagrań i do głosu doszedł jego przeciwnik. Berrettini z 1:5 zbliżył się na 4:5, ale tym razem lider rankingu zatrzymał jego pogoń. W ósmym gemie Serb przechytrzył rywala przy siatce i pokusił się o przełamanie. Po chwili Włoch zniwelował trzy piłki setowe przy 0-40. Serb w porę dla siebie wrócił do równowagi. Popisał się bekhendem, zaserwował asa i miał kolejne trzy setbole. Set dobiegł końca, gdy Berrettini wyrzucił return.
Berrettini zaczął się wdawać z Djokoviciem w bitwy na slajsy i rzadko był w nich górą. W takiej sytuacji oddał podanie w trzecim gemie III seta. Włoch mógł wyrównać na 3:3, ale nieudanymi minięciami zmarnował dwa break pointy. Tenisista z Półwyspu Apenińskiego coraz śmielej atakował przy siatce, ale z głębi kortu sporo psuł. Djoković był cierpliwy w wymianach, dobrze serwował i nie oddał przewagi. W ostatnim punkcie tej partii Berrettini wyrzucił forhend.
W IV secie najważniejsze rzeczy wydarzyły się w szóstym i siódmym gemie. Najpierw Djoković od 0-30 zdobył cztery punkty i wyrównał na 3:3. Następnie popisał się kapitalnym wolejem oraz forhendem i miał break pointa. Berrettini nie wytrzymał napięcia i oddał podanie podwójnym błędem. W kluczowych momentach Serb okazał się oazą odporności psychicznej, a Włochowi zadrżała ręka. W dziewiątym gemie tenisista z Półwyspu Apenińskiego obronił dwie piłki meczowe (serwis, forhend), ale przy trzeciej zepsuł slajsa.
W trwającym trzy godziny i 23 minuty meczu Berrettini miał przewagę w liczbie zaserwowanych asów (16 do pięciu) oraz kończących uderzeń (57 do 31). Włoch popełnił jednak też 48 niewymuszonych błędów, a Djoković miał ich tylko 21. Serb obronił pięć z siedmiu break pointów i wykorzystał sześć z 15 szans na przełamanie.
Dla Berrettiniego był to 14. wielkoszlemowy start. Do finału Wimbledonu doszedł jako pierwszy włoski singlista w historii. Wcześniej do półfinału dotarł tylko jeden tenisista z tego kraju, Nicola Pietrangeli w 1960 roku.
Djoković po raz siódmy wystąpił w finale Wimbledonu, co daje mu drugie miejsce w historii, za Rogerem Federerem (12). Zdobył szósty tytuł (lata 2011, 2014-15 i 2018-19). W niedzielę wyprzedził Bjoerna Borga oraz Laurence'a Doherty'ego i samodzielnie uplasował się na trzecim miejscu w klasyfikacji wszech czasów turnieju w Londynie. Serb dogonił rekordzistów w liczbie wygranych wielkoszlemowych imprez, Federera i Rafaela Nadala (każdy ma ich po 20).
Djoković zdobył trzeci wielkoszlemowy tytuł w 2021 roku i pozostaje w grze o galaktyczne osiągnięcie, czyli o Złoty Wielki Szlem. Cztery największe imprezy oraz igrzyska olimpijskie w jednym sezonie wygrała tylko Niemka Steffi Graf. Jeśli w Tokio nie zdobędzie złotego medalu, w US Open będzie walczył o Klasyczny Wielki Szlem. Jedynymi mężczyznami, którzy w singlu triumfowali w czterech turniejach wielkoszlemowych w tym samym roku są Don Budge (1938) i Rod Laver (1962, 1969).
The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród 35 mln funtów
niedziela, 11 lipca
finał gry pojedynczej mężczyzn:
Novak Djoković (Serbia, 1) - Matteo Berrettini (Włochy, 7) 6:7(4), 6:4, 6:4, 6:3
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Zobacz także:
Kosmiczna uczta w finale Wimbledonu! Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie
Ukoronowali wspaniałe miesiące. Nikola Mektić i Mate Pavić mistrzami Wimbledonu